- No nie bądźcie tacy! Chociaż maleńki wywiadzik ze mną!... O Boże! Co jest twojemu towarzyszowi? Mogę jakoś pomóc? - krzyczała za Czarnymi Kotami Alya próbując dogonić ich na wrotkach.
Alya Césaire dla Czarnych Kotów była coraz większym utrapieniem. Jakby za pomocą magii pojawiała się w kilka sekund gdzie dochodziło do jakiś rozrób w celu sfilmowania wydarzenia oraz kolejnej nieudanej próby przeprowadzenia wywiadu z nowymi bohaterami Paryża. Bywało, że Alya zjawiała się na miejscu zdarzenia szybciej niż Czarne Koty, a czasem Alya znajdowała się w centrum akcji jeszcze przed pojawieniem się Malarzy. Nic dziwnego, że nawet Adrien zaczął podejrzewać dziewczynę o działanie w grupie przestępczej czemu Nino wciąż stanowczo zaprzeczał. Na dodatek obrona Paryża szła im coraz gorzej. Jak głowy u hydry na miejsce aresztowanych Malarzy pojawiało się więcej. Coraz częściej rozróby wybuchały w kilku miejscach na raz co utrudniało im pracę. Chłopcy byli coraz bardziej zmęczeni i rozdrażnieni, coraz częściej się kłócili między sobą a do tego śledząca ich reporterka nie dawała im spokoju.
- Sory mała, musimy lecieć! - odparł szybko zamaskowany Adrien podtrzymując razem z Bastienem krwawiącego, w pół przytomnego brata. Nie było czasu na pogaduszki. Nino zwinął Malarzom furgonetkę i już wpakował razem z Ivanem drzącego się Kima, któremu jeden z bandytów przedziurawił prawą rękę na wylot w wyniku postrzału z pistoletu.
- Ale chcę pomóc! - upierała się Alya chwytając za rękaw czarnej bluzy Adriena, a drugą ręką wciąż trzymając telefon z włączoną funkcją nagrywania.
- Nam czy swojej karierze?! - syknął Adrien zabierając dziewczynie telefon.
- Hej! Co ty...?! - krzyknęła dziewczyna lecz już było za późno. Jej telefon wylądował z łoskotem na ziemi, przez co pękła w nim szybka.
"To tylko szybka. Wszystko da się odzyskać z pamięci." - uspokajała się w duchu Alya. Już chciała podnieść telefon gdy Agreste odepchnął ją mocno, wyciągnął zza pasa pistolet i oddał kilka strzałów w urządzenie. Alya stała jak wryta gapiąc się na swój podziurawiony jak ser szwajcarski telefon. Chłopak schował broń, a następnie wyciągnął z kieszeni kilka pokaźnych banknotów.
- Żeby nie było... - i rzucił nimi demonstracyjnie w twarz Alyi. - Proszę bardzo. Kup sobie nowy telefon. - a wsiadając do furgonetki dodał: - Odwal się od nas Césaire. Nie widzisz, że tylko przeszkadzasz?
Tymi słowami pożegnał brunetkę i zamknął drzwi furgonetki, która odjechała z głośnym piskiem opon.
Przez jakiś czas jechali w milczeniu. Lecz z ciszy wyrwał ich Max, który wyjątkowo był razem z nimi.
- Ehm... Myślę, że powinniśmy wyjechać z miasta tą furgonetką i zmienić samochód.
- Żartujesz sobie?! JA TU KRWAWIĘ! - krzyczał Kim uciskając ranę bluzą
- Pomyśl Kim, jedziemy samochodem wroga. Nie wiadomo co w nim jest.
- Max ma rację - poparł go Bastien ściągając bluzę Czarnego Kota, a następnie koszulkę pod spodem. - Zwłaszcza, że Malarze jakoś nie pilnowali tej furgonetki. Prawda Nino?
- Skąd wiesz? - zdziwił się mulat
- Gdyby pilnowali nie przyjechałbyś nią tak szybko, co nie? - odparł Bastien rozbierając od góry Felixa. Chwilę przyjrzał się jego ranom. Krwawił mocno. Został postrzelony w ramię i w brzuch. Bastien bez namysłu rozerwał na kilka części koszulkę żeby zrobić prowizoryczny opatrunek. Zajął się najpierw ramieniem.
- Dobra, Nino wysadzimy cię na obrzeżu miasta, masz najbliżej do domu. Biegnij po samochód. Wiesz gdzie będziemy.
Nino pokiwał twierdząco głową. Pozbył się natychmiast przebrania Czarnego Kota, a gdy furgonetka zatrzymała się na jakimś odludziu szybko z niej wyskoczył i pobiegł krętymi ulicami w kierunku domu. Reszta pojechała dalej.
CZYTASZ
MIRACULOUS: Francuska mafija
FanfictionNiesamowita historia o perypetiach najsławniejszej rodziny mafijnej w Paryżu - rodzinie Agreste.