Lance ~
Masakra. Czuje się jak warzywo, dosłownie. Nic nie robię ! Leżę i jem. To i tak jest sukces dla mnie. Wszystko mnie boli, a próbując usiąść na łóżku to się zwijam z bólu. Jedynym plusem jest obecność przyjaciół. Często odwiedzał mnie Hunk razem z Pidge. Shiro też wpadał wraz z Coran'em. Keith, praktycznie przesiadywał cały dzień ze mną. Tylko Allura nie przychodziła, nie wiem dlaczego. Nawet jej myszy do mnie przychodziły. Jak się raz zapytałem Shiro o Allurę, szybko zmienił temat ... Nie rozumiem tego. Zrobiłem coś ? Fakt, często do niej zarywałem, ale tak naprawdę wiedząc, że nic z tego nie będzie, odpuściłem. Nic więcej, nawet nigdy jej nie obraziłem ani nic. Może ten temat na później. Dlaczego ? Bo-
- Przestań myśleć i tak nic się nie wyłoni z twojego mózgu.
- Ej ! - No właśnie. Bo, Keith przyszedł do mnie z obiadem. - Jak wywnioskowałeś to, że nad czymś myślę ?
- Twoja mina mówi sama za siebie głąbie. - Spojrzał na mnie spod miski.- Skoro ja jestem głąb, to ty będziesz ... Tylko Mullet mi do głowy przychodzi.
- Mówiłem, że nic z mózgu nie wyłonisz. Cały czas tak do mnie gadasz.
- Nieprawda Mull- ... Dobra cichaj.- Ha ! I co ? - Takie rozmowy z nim to normalka. Tylko, że od mojego "wypadku" rozmowa z Czerwonym się diametralnie zmieniła. Jest o wiele mniej kłótni, mniej obraźliwych wyzwisk. W ogóle rozmawia mi się z nim wybornie ! To źle ? - Nad czym znowu myślisz ? - Wtrącił się Keith.
- Znowu ? - Uśmiechnąłem się do niego, na co ten to odwzajemnił. - W sumie to o tobie. - Jedna sekunda i zrozumiałem, że źle to zabrzmiało. - Ale nie w takim sensie ! Chodzi mi o całego ciebie ... Nie jeszcze gorzej ! O twoje uosobienie ! Uosobienie ? No, że z mną gadasz ... Ale inaczej ! Boże zabij mnie ...
- Okej w porządku. Spokojnie i nie mów tak. - Jego wyraz twarzy zmienił się na powagę.
- Tak ? Jak ? - Kompletnie nie rozumiałem o co mu chodzi.
- ' Boże zabij mnie '. - Wypowiedział te słowa z akcentem. - Serio tego chcesz ?- Nie ! Wcale ! Boże broń !
- To tak nie gadaj.
- Mówisz jak moja matka. Nie mogę się doczekać kiedy ją znowu zobaczę. - Nagle jego mina wykrzywiła się w szoku, takim szoku i przerażeniem. Zaniepokoiło mnie to. - Hej Keith, powiedziałem coś nie tak ? Wyglądasz na przerażonego.
- C-Co ? Nie ! Wszystko jest ok ! - Widać było po nim, że spanikował.
- Kłamiesz Keith ... Jak coś zrobiłem to po prostu powiedź.
- Co ? Nie, nic nie zrobiłeś. Dobra zapomnij. Może w coś zagramy ? - Spytał się już bardziej uspokojonym głosem Mullet.
- Niby w co ? Nigdzie chodzić nie mogę.- Wiem, więc może ... 10 pytań ? - Zaproponował Czerwony.
- 20 pytań !- Dobra, 20 pytań.
Keith wstał z krzesła, zabrał miski po obiedzie i odłożył na półkę. Znowu się przesunąłem na łóżku, żeby się położył. Jednak nie zareagował, więc posłałem mu szeroki uśmiech i oczywiście, podziałało.
Pytanie leciało po pytaniu, nawet już nie liczyliśmy ile ich było. Niektóre głupie, inne jakieś dziwne a następne trudne do wymowy. Było bardzo przyjemnie. I śmiesznie, a najbardziej w momentach kiedy Mullet się zacinał albo jąkał, ale sam nie byłem taki do przodu. Najbardziej dziwnie się zrobiło kiedy zacząłem temat miłości*.
- Serio ?
- No co Keith ? Ktoś w końcu musi zacząć ten temat. - Odpowiedziałem zadowolony.- Dobra, więc jeżeli dobrze pamiętam to ... 2 tygodnie ? - Odpowiedział jakoś nie zbyt przekonująco.
CZYTASZ
Boys ~ Klance ~
FanfictionDowiedział się co się stało. Dowiedział się, że jest sam. Dowiedział się czym jest depresja. To co się stało, zostanie na wieki w jego umyślę ... Nikt nie wie, jak go pocieszyć ... Jedyny Keith wie, czego potrzebuje w tej chwili. Zapraszam na opowi...