Prolog

1.4K 42 5
                                    

- Kate! Kate! No chodź, ile mam czekać?!

- Czego się drzesz? Idę! - wykrzyczałam przez okno i podniosłam się z łóżka.

Spojrzałam w lustro wiszące na ścianie. Jestem szczupłą dziewczyną, o brązowych włosach i zielonych oczach. Nie lubię tłumu, najlepiej czuję się w towarzystwie przyjaciół. Ewentualnie większej grupki ludzi, z którymi muszę przebywać. Chodzę do szkoły, w której nie jest zbyt trudno. Mieszkam w Townbring z mamą i tatą. No i to w sumie tyle z ogółu mojej egzystencji.

Założyłam szybko trampki i zeszłam na dół. Przy stole stał mój tata i czytał pocztę.

- Wychodzę z Sarą - powiedziałam a on odwrócił się do mnie.

- Dobrze, odzywaj się i uważaj - spojrzał na mnie przez sekundę i znów zaczytał się w liście.

Mój tata ma na imię Joseph, jak na 40-sto latka wygląda dość dobrze. Mamy nie było w domu, wyjechała na parę dni do babci, więc ja zostałam tylko z nim. Nie wliczam w to mojego kota Agresta. On zazwyczaj śpi na kanapie i je. To jego codzienne zajęcia. Czasami mu zazdroszczę leżenia cały dzień i jedzenia co chwilę ulubionych rzeczy.

Wyszłam z domu. Przede mną stała niższa ode mnie dziewczyna, o długich ciemnych włosach. Chodzimy razem do klasy. Jest miła i pomocna ale też zwariowana. Za to chyba najbardziej ją lubię.

- To gdzie idziemy? Znowu do tego parku? - zapytałam.

- Tym razem idziemy do parku - zaczęłam się śmiać, a ona wraz ze mną.

Po 10 minutach drogi byłyśmy w parku. Siedziałyśmy na ławce i rozmawiałyśmy o babskich sprawach. Nagle zauważyłam, że w trawie coś się błyszczy. Podniosłam przedmiot i obie wpatrywałyśmy się w niego. Był to łańcuszek z małym kluczykiem.

- Może znajdziemy właściciela? - zapytałam.

Nagle coś bardziej ciekawego przykuło mój wzrok. Jakiś chłopak patrzył na mnie zza drzewa i po chwili się schował. Nie zdążyłam się mu przyjrzeć, ponadto miał kaptur.

- Widziałaś? - szturchnęłam Sarę w ramię.

- Nie, a co miałam widzieć?- odpowiedziała pytaniem a jej niebieskie oczy wpatrywały się we mnie.

- No tego chłopaka w kapturze.

-Kate masz zwidy?  Tam nikogo nie ma - powiedziała z ironią w głosie.

Jak to możliwe, że go nie widziała? Przecież stał centralnie przed nami. I patrzył, patrzył tak dziwnie i podejrzanie. Po moim ciele przeszedł dreszcz. Zrobiło mi się gorąco. Postanowiłam wrócić do domu.

- Muszę wracać - oznajmiłam.

- Dlaczego? Co się z Tobą dzieje Kate? Nie dość, że masz zwidy to jeszcze teraz uciekasz - powiedziała ze złością. Moja przyjaciółka nigdy się tak nie zachowywała. Co się dzieje, przecież wszystko zawsze było dobrze. A tu nagle takie odzywki. Wstałam i odeszłam bez słowa.

Wróciłam do domu i znów zastałam tatę. Oglądał telewizję.

- Cześć córeczko - powiedział spokojnie.

- Hej - odpowiedziałam ponuro.

- No widzę, że coś się stało - zagaił.

- Sara dziwnie się zachowuje, zobaczyłam dzisiaj chłopaka w kapturze, który patrzył na mnie zza drzewa. Ona stwierdziła, że nikogo nie widzi i zaczęła się chamsko odzywać.

- Chłopak w kapturze? - zmarszczył brwi i spojrzał mi w oczy.

- Ta, ale chodzi o... - nie zdążyłam dokończyć.

- Nie mam czasu na rozmowę Kate, może lepiej zajmij się czymś. Weź ze sobą Agresta - przerwał mi i poszedł do gabinetu.

Posmutniałam. Czemu wszyscy tak dziwnie się zachowują? Zabrałam Agresta na górę i położyliśmy się na łóżku. Po 10 minutach zasnęłam.

Hej!  Dopiero zaczynam :) piszcie w komentarzach jak wam się podoba i czy mam pisać dalej.

Jeśli chodzi o mnie postaram się pisać jak najwięcej, dodaje rozdziały czasem nawet 3 pod rząd.

Dzięki, do następnego :)

Królowa Wilków Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz