5. Intern pallidi

612 43 22
                                    

Kiedy wszedłem na górę, kierowany odgłosami kroków mojego gospodarza udałem się do kuchni, która była na lewo od piwnicy. Wyczułem znajomy zapach świeżo zmielonej kawy. Czarne kafelki na ścianach, jak i na podłodze, bordowe blaty, nawet lodówka była czarna. Nie było żadnych okien, a światło kojarzyło mi się z tym z klubów. Na stole stała misa z owocami, pewnie dla pozorów, oraz wazon, w którym była ciemno bordowa róża. Całość stylu wystroju jaki tu sobie urządził Uta bardzo mi się spodobała.

Ghul kucał przed dolną półką otwartej lodówki. Wyjął z niej jakiś pojemnik, po czym postawił go na stole, zerkając na mnie po drodze.

- Częstuj się - zachęcił, stojąc przy bocznym blacie i zalewając kawę. - Wolisz mocną, czy słabą?

- Mocną - odparłem, siadając przy stole.

Po chwili postawił przede mną czarną filiżankę, przy której nawet kawa wydawała się jasno brązowa.

- Pewnie nie będzie tak wyborna, jak ta z Anteiku. Ale, że to Renji dostarcza mi ziaren, powinna być nie najgorsza.

- Pan Yomo? - spytałem, wąchając parujący napar.

- Mhm - przytaknął, zajmując miejsce naprzeciw mnie.

Jego natarczywy wzrok wyraźnie wskazywał na to, że czeka na moją opinię. Upiłem łyk. Chwile poczekałem, rozkoszując się jej aromatem.

- Tak, pan Yomo ma gust do kawy - stwierdziłem.

- I nie tylko do tego - oparł brodę na pięści. - Zaraz przychodzi pierwszy klient. Dobrze by było, jakbyś mi trochę po pomagał

Nie mam pojęcia o co chodziło z tym „ i nie tylko do tego", ale pomimo, że brzmiało to dość podejrzanie, dałem temu spokój.

- Oczywiście. Co mam robić? - spytałem zdeterminowany.

- Przedstawię cię, jako mojego stażystę. Przydał by ci się jakiś kurs wstępny, ale nie mam na to czasu. Wystarczy, że będziesz robił to, co ci każę.

Skinąłem głową. Uta otworzył pojemnik, z którego intensywnie zapachniało mięsem. Ujął w dłoń widelec i nadział na niego jeden z pokrojonych wcześniej kawałków. Po chwili zorientowałem się, że ja także złapałem za widelec, który instynktownie zbliżyłem do pojemnika. Szybko oprzytomniałem i odłożyłem go nieco drżącą dłonią z powrotem na stół.

- Nie jesteś głodny? - spytał, przeżuwając.

Pokręciłem głową.

- Tak sobie myślę -utkwił we mnie puste, czarne oczy. - Trzeba cię będzie trochę podrasować.

- Słucham? - O co mu chodzi? Coś jest ze mną nie tak?

- Włosy masz fajne. Jeśli pozwolisz zrobiłbym ci jakieś kolczyki albo tatuaż. Ale może być tylko permanentny, jeśli się uprzesz.

- Po co? - zmarszczyłem brwi.

- I koniecznie cię przebierzemy. Hmmm - podrapał się czarnymi paznokciami po policzku. - Chyba będę musiał skoczyć po zakupy. Niedługo wracam - oznajmił i wyszedł z kuchni.

Nie podobało mi się to, co robił. Jakby wykorzystywał to, że jestem teraz na jego łasce. Chociaż nie byłem jakoś strasznie przeciwny małej metamorfozie. Zmieniając wygląd nie zostanę rozpoznany przez moich wrogów. Jeśli o to mu chodziło, to zgoda.

Wytarłem usta, bo od zapachu ludzkiego mięsa ślina zaczęła toczyć mi się z ust litrami. Nie miałem go na języku od wielu tygodni. Tak wielu... Takie pyszne, pyszne mięsko. Krwiste, świeże, jędrne, pożywne...

OctoBell/TG YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz