14. Visit amicis

436 32 16
                                    

- Najpierw chodźmy stąd w bezpieczne miejsce - sięgnąłem do klamki, czując jak zabiera ze mnie ręce. - Ktoś mógł nas śledzić i powiadomić Tatarę.

Ayato prychnął pogardliwie.

- Wciąż mnie nie doceniasz - odwracając się do niego, zobaczyłem, że lekko się uśmiecha. - Kazałem swoim po nas posprzątać. A to oznacza, że żaden z będących wtedy na terenie magazynu już nie żyje.

- Zapomniałeś o czymś. Kuro i Shiro uciekły.

Chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni telefon i chwilę coś sprawdzał. Po tym wrócił wzrokiem w górę.

- Złapali je i uwięzili.

Pokiwałem głową z uznaniem. Rzeczywiście pomyślał o wszystkim. Przywódca pierwsza klasa. Chociaż przydałoby się mu trochę szacunku do innych.

Odsapnąłem i opadłem na krzesło przy stole. Czyli nie musimy się stąd ruszać. Bardzo dobrze. To teraz trochę mi poopowiada.

- Tatara mocno dał ci w kość po moim zniknięciu?

Nadal czułem się winny, że go wtedy zostawiłem.

Wskoczył na stół i założył nogę na nogę, opierając się z tyłu na dłoni, a drugą masując gojące się rany na brzuchu.

- Jeszcze nie - odparł.

Jego wyraz twarzy i nerwowe zagryzanie policzka od środka uświadomiło mi, że nie chce o tym rozmawiać. No trudno.

- Co to znaczy jeszcze? - dopytałem.

- Dokładnie to, co powiedziałem - po krótkiej ciszy, nie mogąc wytrzymać mojego natarczywego spojrzenia, kontynuował niechętnie. - Dał mi miesiąc na dostarczenie ciebie żywego. Termin mija pojutrze.

To chyba jeszcze gorzej. Tak dałby mu karę, jak niekompetentnemu uczniowi i sam zajął się sprawą. A w tym wypadku nie ma żadnej pewności . Ayato musi być pod ogromną presją.

- I co wtedy? Co jak tego nie zrobisz?

Zerknął na mnie spod ściągniętych brwi.

- Nie bądź taki pewien, że nie zrobię. Myślisz, że stawiam twoje życie ponad swoje, głupku?

Tak akurat nigdy nie pomyślałem.

- Może ogłuszę cię w nocy i mu dotaszczę. No a jak mi się nie uda, przeprowadzi jedną ze swoich słynnych egzekucji - wbił oczy w podłogę i mówił z pustym wzrokiem. - Karze Noro mnie zaatakować. Będzie patrzył, czy się regeneruję. Jeśli mi się uda i przeżyję, zapomni mi winę i pozwoli zostać w organizacji. W przeciwnym razie zdechnę. Ale co cię to...

Chwilę myślałem nad tym co usłyszałem. Nikłe szanse na sukces w regeneracji po walce z tak potężnym przeciwnikiem jak Noro. Chłopak umrze jak nic.

- Czułbym się jakbym miał cię na sumieniu - skrzyżowałem ręce na piersiach. - Dlatego sam stanę przed Tatarą i przyjmę karę.

- No teraz to totalnie zdurniałeś! - uniósł się, zeskakując ze stołu. Odsunął krzesło, na którym siedziałem w tył i oparł dłonie na oparciu, pochylając się nade mną. - A jeśli już naprawdę to zrobisz, nie liczyłbym na twoim miejscu na krótką i przyjemną śmierć. Raczej na wielodniowe tortury. Niezłe deja vu, co?

Warknąłem pod nosem. Wkurza mnie, jak zaczyna się mądrzyć.

- To już mój problem. Widziałeś kiedyś taką egzekucję na własne oczy?

- Parę razy. Ghule z Aogiri na ogół są lojalne królowi - odepchnął się od oparcia, na co dyskretnie odsapnąłem z ulgą. - Był jeden przypadek, kiedy ktoś przeżył.

OctoBell/TG YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz