E

494 59 17
                                    

Zabrałem się za jedzenie.
Musiałem jeszcze co prawda przed posiłkiem pobiec do pokoju założyć moją szatę, ponieważ dziwnie mi bez niej...

Gdy wszedłem do kuchni, Rurik już zabrał się za swoją porcję jedzenia.
Usiadłem bez słowa obok niego.

- Gdzie tata? - spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.

- Poszedł do toalety. Tak przy okazji... Nasz wypad dalej aktualny?

- Mówiłem ci, że nigdzie nie idę. - spuściłem wzrok z jego twarzy na biały talerz.

- Mamy sobie pare rzeczy do wytłumaczenia...

O mało co nie wybuchłem śmiechem.
Rozprostowałem ręce i kręgosłup po czym wypuściłem powolnie powietrze.

- Nie muszę się tobie tłumaczyć.

Ta, raczej, że nie muszę i nie mam z czego. Koniec tematu.

Złapał mnie dość mocno za nadgarstek i spojrzał mi w oczy.
Syknąłem gdy jego ręka zacisnęła się na bandażach.
Dupek...

- Co ci szkodzi pogadać? - spytał.

Jego ton był dość... Delikatny.
Zdziwiłem się, bo spodziewałem się raczej warknięcia lub wycedzenia przez zęby gróźb.
Westchnąłem zrezygnowany i lekko się uśmiechałem.

- Jesteś dziwny Rurik. Dobra, pójdę z tobą. Gdzieś... Mam nadzieję, że nie będę żałował. Właściwie, to gdzie?

- Po prostu wyjdź przed dom o... No nie wiem, szesnastej. Pasuje ci?

Jego twarz bardziej się rozpromieniła. Ciekawe co planuje...

Cóż, robię to na własną odpowiedzialność i szczerze czuję, że będę tego żałował.
Co ja mam mu niby powiedzieć?
Że ojciec chce zostawić tatę i mnie, a jedyne co będzie mnie z nim łączyło to alimenty?
Że już nas nie kocha o ile kiedykolwiek wcześniej tak było.
Co prawda widujemy się tylko w weekendy ze względu na jego pracę, ale zawsze jakoś to było...
A teraz...?

- Ziemia do Cupcake'a.

- Co, huh? - zamrugałem pare razy i rozejrzałem się na wszystkie strony. - A, tak, szesnasta. Racja. Jasne.

Zaśmiałem się nerwowo i zrobiłem łyk rozpuszczalnej herbaty.

- Whoa, tak się zamyśliłeś, że nawet nie skomentowałeś swojego przezwiska.

- Powoli się przyzwyczajam. - wzruszyłem ramionami. - Tylko nie mów tak przy tacie, bo to opatentuje. - Rurik uśmiechnięty skinął głową. - Ale dalej przypominam, że mam na imię Goth.

- Lotus. - poprawił mnie.

- Nie lubię swojego imienia.

- Eee tam! - machnął obojętnie ręką. - Jak dla mnie jest śliczne i do ciebie pasuje... Nie wiem, czemu go nie lubisz.
- Pfft ta...

- A Cupcake to nie wcale takie złe przezwisko. Mnie rodzice nazywają  roleczką.

- Ponieważ...?

- Rurik Roller.

- Mhmmm... - wróciłem do jedzenia.

Właściwie...
Ciekaw jestem jacy są jego rodzice...
Wulgarni i agresywni jak wszyscy wokół?
Wątpię, ale raczej też nie są jak mój tata. Tata Geno oczywiście.
No bo... Rurik nie jest taki jak ja. Jest przede wszystkim przeciwieństwem mnie...

Ale czy jego rodzice mogą być tacy jak ojciec Reaper? Tacy... TACY?
Kocham tatę Reapera, ale... Ale mam wrażenie, że on mnie nie. Do tego mam mu za złe, że zranił tatę Geno.
Rurik przecież nie jest taki, to znaczy... narazie. Mam nadzieję, że to się to nie zmieni.

Nie chciałbym mieć takiego przyjaciela.
Pfft, co ja gadam!

MENSZA.

Dobra, ten żart był serio zaje*isty.
Rurik i przyjaciel, a tym bardziej mąż. Przecież jedno drugie wyklucza.

Rurik to Rurik.
I nic tego nie zmieni!

A po drugie, nawet jakby miał mieć jakiegokolwiek innego chłopaka, bo to przecież logiczne, to zapewne... By go nie miał, ponieważ on raczej nie jest homoseksualny.

A mi to jest szczerze obojętne.
Bi for lajw.




× × × × × × × × × × × × × × × × × × × × × ×

Bum biczys.
Co chcecie w następnym?

HA, ŻART KSIONSZKA JEST JUŻ NAPISANA XD

Red Scarf//Perspektywy F!Goth'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz