L

487 63 40
                                    

Wyszedłem powolnie z domu żegnając się z tatą całusem w policzek.

Oczywiście wsześniej zabrałem do kieszeni wszystkie potrzebne rzeczy.
Oczywiście zaliczały się do nich również pieniądze, no bo jakże by inaczej?
I oczywiście przed zaczęciem czegokolwiek myślałem pięć razy czy dobrze robię.

Czekałem na Rurik'a, ale za długo to nie zajęło, ponieważ zaraz po przekroczeniu progu, obok mnie podjechał czarny pikap, a za kierownicą znajdował się gwiazdooki.
Zbliżyłem się do auta i lekko machnąłem ręką na znak przywitania.

- O lol, ty masz pikapa? - powiedziałem wchodząc do środka.

Wzruszył tylko ramionami.
Zapiąłem pas, po czym Rurik nadepnął na pedał gazu.

- Szczerze myślałem, że będę musiał cię siłą wyciągnąć z domu. - powiedział zaczepnie nie odwracając wzroku od drogi.

- Spoko, sam się dziwie, że się na to zgodziłem. - powiedziałem, mając nadzieję, że nie zauważy mojego wyraźnego zdenerwowania.

- Denerwujesz się?

- Um... Troszkę?

- Oh, spokojnie... Nie musisz się mnie przecież bać~

Położył mi delikatnie rękę na udzie i zaczął je lekko masować, na co się wyraźnie zarumieniłem.

Zamarłem w miejscu i wzdrygnąłem.

Co on sobie wyobraża?!
Wiedziałem, że to jest zły pomysł!
Nigdy więcej nie wsiądę z nim do auta!

- N-nie dotykaj mnie... - odwróciłem niepewnie wzrok i zakryłem fioletowe policzki fragmentem szala.

Ignorując mnie powoli zbliżał się w stronę mojej miednicy, na co nie wytrzymałem.
Żadna męda i szumowina nie będzie zakłócać mojej przestrzeni osobistej.

- PUŚĆ! - krzyknąłem desperacko, a w moim oku można było zauważyć delikatną smugę czerwonego dymu.

Złapałem jego nadgarstek w mocny i stanowczy uścisk, na co otowrzył lekko usta ze zdziwienia.

- Nic bym ci przecież nie zrobił, tylko żartowałem. - zabrał rękę, ale napływające gorąco nie ustawało.

- Gdzie właściwie jedziemy? - spytałem oschle próbując nabrać powietrza.

Powinienem go teraz solidnie opie*rzyć, ale jakoś nie mam ochoty na kłótnie.

- Miałem zamiar jechać do galerii, ale jeśli ci to nie odpowiada, to m-

- Jest dobrze, możemy jechać. - zmarszczyłem brwi.

Obserwowałem z zaciekawieniem drogę i las zza okna, ale co jakiś czas spoglądałem na mundurowego, który wydawał się bić z myślami i co jakiś czas mocniej zaciskał ręce na kierownicy.

- Ty, co jest? - spytałem przerywając ciszę.

- Mogę cię o coś spytać?

Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem, ale zaraz skinąłem głową.

- Czemu wcześniej wziąłeś te tabletki? No i... Zadałeś sobie ból? Nie mogłem przestać o tym myleć... Targnąłeś się na swoje życie. - lekko się zdziwiłem, ale raczej nie sądzę aby się tak naprawdę martwił. Nikt się tu o nikogo nie martwi.

Wzruszyłem obojętnie ramionami i spuściłem wzrok.

- Problemy rodzinne, nic więcej. Może gdybym wziął tego więcej, pozbyłbym się ich i miał święty spokój... Przynajmniej bym już nikomu nie zawadzał...

- Nie mów tak, Cupcake... Powiedz, na czym polegają te problemy rodzinne?

- Rodzice są bliscy rozwodu... - spuściłem wzrok. - Nie radzę sobie z tym za dobrze...

Łzy... Nie płakałem.
Za wszelką cenę próbowałem się przed nim opanować. Nikt jeszcze nigdy nie widział, jak płaczę...
Ugh...
Najwyraźniej to zauważył.

- Hej... Nie musisz się powstrzymać Goth. Rozumiem, że jesteśmy w świecie Fell, ale to nie oznacza, że nie możesz przede mną płakać... To nic złego. Żaden wstyd.

Spróbowałem nabrać powietrza i choć trochę poukładać myśli w całość. Jednak z mojego oka nie wypłynęła ani jedna łza.

- Ta... Dzięki. - blado się uśmiechnąłem. - Po prostu czasami mam czarne myśli, a to naprawdę mało pomaga, nie oszukując się - pogarsza sprawę. Może kiedyś ci o tym opowiem, ale sam teraz nie jestem gotowy...

- Rozumiem... Zmieniając temat, jak się dzisiaj czujesz?

- No... Całkiem dobrze... A ty?

- Dzień jak codzień. Trochę lepszy, bo spędzam go z tobą. - puścił figlarnie perskie oczko.

- Udam, że tego nie słyszałem.

Cicho się zaśmiał.
Właściwie... Pierwszy raz powiedziałem komuś chociaż trochę o swoich problemach i czuję naprawdę wielką ulgę.
Naprawdę...

- Masz jakieś hobby Rurik?

Zastanowił się chwilkę, po czym przymknął lekko oczy, ale nadal patrzył na drogę.

- Uwielbiam malować... To naprawdę odstresowuje. Ten talent mam raczej po tacie Ink'u. Obiecuję, że ich kiedyś poznasz. - uśmiechnął się. - Tak szczerze mówiąc lubię śpiewać. Ale lubię to nie to samo co umiem.

- Rozumiem, ale założę się, że potrafisz i idzie ci to świetnie. - odwzajemniłem uśmiech.

- Nie byłbym taki pewien...






× × × × × × × × × × × × × × × × × × × × × ×

Ok.

Zawsze wstawiam coś rano.
I wieczorem.
Jest rano.
Jest czterdzieści osiem po północy.

Ale nadal rano.

Jak jest coś spierdzielone, to spoko. Oczy mi się kleją, ale walone komary nie chcą przestać się ze mną użerać.
Gufna.

Zabiłam już cztery i jednego pająka, a jak tam u was? xD

Mało komentarzy, nie lubię jak jest mało komentarzy, wiecie?

Jeez, tragedia.-.

Red Scarf//Perspektywy F!Goth'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz