N

454 55 7
                                    

Kolejny cios, przez który zawyłem z bólu.
Kolejne śmiechy, przez które znów zacząłem się trząść.
Kolejny dzwięk łamanej kości i kolejna dawka łez spływających po policzku.

Mój masochizm... Nawet on nie pomagał, a był moim jedynym przyjacielem...
W tej chwili nie miałem już nikogo, na kogo mógłbym liczyć.

Chciałem umrzeć... Już dawniej. Rurik wcześniej sam powiedział, że targnąłem się na swoje życie.
Ale teraz... Kiedy ktoś próbował mi pomóc... Kiedy miałem po co żyć...
Ja nie chcę umierać... Nie teraz...
Dlaczego...?!

Nie mogę tak zostawić taty.
Nie mogę zawieść Rurika.
Nie mogę... Nie teraz...
Nie chcę, aby ostatnią osobą z jaką bym porozmawiał... Był mój ojciec.
To nie może się tak skończyć.

Nie chcę zobaczyć jego drwiącego uśmiechu.
Być może nawet łez.
Ja nie chcę...
I tak byłoby już za późno.
Mój własny ojciec...

Przed śmiercią miałem napisać list... Miałem wszystkich pożegnać... Miałem podziękować...
Goth, to wcale nie musi się tak skończyć.
Muszę wziąść się w garść... Tylko...

Jak...?

Kolejny cios.

Który zatrzymałem.

- N-nie tym razem. - warknąłem, a z moich oczu można było wyczytać chęć mordu.

Wyrwał rękę z mojego uścisku, po czym przygotował się do ponownej próby zamachnięcia się.

Wstałem z kolan i chwiejnym krokiem uniknąłem uderzenia.
Smuga czerwonego dymu przemknęła mi przed oczami.
Mi samemu.
Mi. Moja smuga dymu. Mi?

Wnioskuję, że za długo to moje ślepe szczęście nie potrwa.
BO WYDŁUBIĄ MI OCZY.
Heh, żarcik. Nawet ich nie mam.

Mam złamaną kość w nodze i kilka żeber.
Ledwo chodzę przez dużą ilość obrażeń.
Dostałem jakieś siedem razy z liścia.
No, nie wspominając o ranach zrobionych nożem.
Chyba wiadomo, że mam przewagę?

Ta... Humor serio mnie nie opuszcza.
Ale nadal nie jest mi do śmiechu... Niech pomyślę, czemu?

Coś "złapało" mnie w gardle, jakbym zakrztusił się powietrzem.

Następne uderzenia, których nie zdołałem uniknąć.
Zakaszlałem, po czym spojrzałem na swoje ręce, na których były małe plamki krwi...

Zacząłem głośno i bez opanowania kaszleć, a na moich dłoniach widniało coraz więcej czerwonego koloru.

Obraz coraz bardziej się zamazywał.
Mroczki tak łatwo nie ustawały.
Osunąłem się bezwładnie na ziemię.

Znajomy zapach kurzu i prochu...
Ciemność zaczęła mnie otaczać...

Znajoma ciemność.








× × × × × × × × × × × × × × × × × × × × × ×

Sekret tkwi w tym, że Goth umrze.-.

Teraz myślcie, czy żartuję._.
No mi nie jest do śmiechu.----.

No może troszkę xD

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

No może troszkę xD

Red Scarf//Perspektywy F!Goth'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz