I

413 56 17
                                    

- C-co...?

- P o d w i ń. R ę k a w y. Zrozumiano?

Nie chciałem podać mu ręki... Strach mnie sparaliżował.
Więc jak miałem podwinąć rękawy?

Zacząłem się cofać się jeszcze bardziej do tyłu, aż nie napotkałem ściany.
Nogi mówiły wiej, a pozostałe ciało stój.
Ciekawe uczucie, nie powiem.

Zaczął podchodzić do mnie, a na jego twarzy nie było widać żadnych emocji.

- J-ja... Nie... P-proszę... N-nie chcę...

Zacząłem się jeszcze bardziej trząść, a glitchom nie było końca...

Wyszarpnął moją rękę zza pleców.
Podwinął zdecydowanie rękawy mojej szaty i obejrzał dokładnie nadgarstki.
Ja natomiast lekko dygotałem z nerwów, a do tego moje dolne partie ciała zaczęły się glitchować.
Coraz bardziej.
Bardziej...

Bilzny...

- Chciałem sprawdzić, czy nadal się tniesz. - zmarszczył brwi. - Ale wiem, że nie mogę cię tak cały czas kontrolować... Naprawdę, nie rozumiem masochistów.

- J-ja też cię nie r-rozumiem, Rurik. Czemu ci tak bardzo na tym zależy...? Abym nie z-zadawał sobie bólu?

Stanął jak wryty, po czym gwałtownie się wzdrygnął i odwrócił w moją stronę.
Podszedł do mnie szybko, złapał za oba nadgarstki jedną ręką i przysunął do siebie. Cały czas patrzeliśmy na siebie.

Otworzyłem szerzej oczy i usta ze zdziwienia, jak i z tak nagłego obrotu sprawy.

- Sam zadałem już za dużo bólu innym... Za dużo zepsułem i nie byłem w stanie tego naprawić. Ale... Skończyłem z tym. Lotus... Pozwól mi raz w życiu zrobić coś pożytecznego i daj sobie pomóc.

Spojrzał na mnie wyczekującym wzrokiem, ale on wcale nie pomagał w racjonalnym myśleniu, naprawdę.
Stres, strach i zaskoczenie także nie dopingowały mnie w działaniu.

Przełknąłem powolnie ślinę próbując cokolwiek z siebie wykrztusić, lecz wychodziło mi to tak jak zwykle.

- D-dob-brze...

Westchnął, przymykając lekko oczy.

- Pfft... Powtórzę, że nie musisz się mnie bać... - rozluźnił uścisk, abym mógł zabrać od niego ręce. - A napewno nie niczego innego, kiedy jestem przy tobie... Jesteś dla mnie ważny, Goth...

Objął mnie w pasie, ale nadal pozostał równie delikatny jak wcześniej.
Delikatny...
Czułem, że moja twarz jest już cała fioletowa, ale nie chciałem przy nim zakrywać jej szalikiem.
Nie ma potrzeby, nie ma po co.

Tyle emocji...

- T-ty dla mnie też... - odwróciłem głowę od jego hipnotyzującego wzroku. - Nawet nie wiesz jak bardzo... - ostatnie zdanie powiedziałem pół szeptem.

- Eh... Mój mały, słodziutki Cupcake. - pocałował mnie w policzek.

- Palette... Czy... Czy to nie zaszło już aby za daleko?

- Możliwe, ale... Nie potrafię się przy tobie powstrzymać... Odkąd cię poznałem... Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Co ty ze mną zrobiłeś. - czułem w środku, że mówi to szczerze.

- ...Rurik?

- Hm? - podniósł pytająco jedną brew.

- Przytul mnie. Tak jak wtedy, gdy wysiadałem z auta. Weź nie pytaj, weź się przytul...

Uśmiechnął się jakby z wielką ulgą, po czym zrobił to, o co go prosiłem.

Poczułem znajome ciepło jego ciała, po czym wtuliłem się, chowając twarz w jego ramieniu.

Uwielbiam jak to robi, jak mnie tuli, jak całuje w policzek, w czoło, jak obejmuje mnie ramieniem, w jaki sposób do mnie mówi, jak próbuję ze mną nieudolnie flirtować, jak się do mnie uśmiecha, nawet w ten swój irytujący sposób.

Pomimo, że zdaje się mnie to denerwować lub nawet wprawiać w zakłopotanie... Kocham, gdy tak robi... Wtedy czuję się taki...
Wyjątkowy.

Ktoś się o mnie stara, ktoś o mnie dba, ktoś się o mnie martwi, ktoś, kto byłby nawet w stanie o mnie zawalczyć.
Rurik... On się stara.
Nawet bardzo...

Mu naprawdę na mnie zależy.

- Rurik, ja nie chcę cię stracić... - po tych słowach przycisnął mnie mocniej do siebie.

- Nie stracisz... Będę tu przy tobie. Będę cię wspierał i ci pomagał... Możesz być spokojny, nie zostaniesz z tym wszystkim sam. - zaczął gładzić mnie powolnie po plecach.

- Dziękuję.









× × × × × × × × × × × × × × × × × × × × × ×

Next.
Dzisiaj koniec. 

Podobało się?

Red Scarf//Perspektywy F!Goth'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz