Sobota. Urodziny Klarisy. Zbliża się już godzina na którą muszę się zjawić w domu Zborowskich. Jestem już umalowana. Oczy podmalowałam ciemniejszym cieniem, a usta bordową szminką. Myślę, że jest nieźle. Włosy zostawiła proste i rozpuszczone. Postawiłam na bordową sukienkę, na grubych ramiączkach. Ma dekolt w serek i jest rozkloszowana. Do tego sandały na grubym obcasie i złoty naszyjnik. Myślę, że jest ok.
18:50. Wyszłam z domu. Chwilka i będę na miejscu. Drzwi wejściowe były otwarte. Słychać było już muzykę. W korytarzu zauważyłam jubilatkę.-Hej Piękna. Wszystkiego Najlepszego!-pocałowałam ją w policzek i dałam torebkę z prezentem. Książka i złoty naszyjnik z koroną.
-Dziękuje.-jeszcze mnie przytuliła.Przywitałam się się jeszcze z Piotrkiem, Miłoszem i Konradem. Tylko ich widziałam jak na razie. Jest tu całkiem sporo osób. Większości nie znam. Stwierdziłam, że się napiję czegoś mocniejszego. Poszłam do kuchni. Nikogo tam nie było. Podeszłam do blatu i nalałam sobie do kubka jakiejś cieczy. Spróbowałam. Dobra może być.
-A ty co tak sama tutaj?-usłyszałam głos za plecami. Odwróciłam się i oparłam o blat. To tylko Miłosz. Podszedł bliżej i oparł się o wyspę która była na przeciwko mnie.
-Przyszłam się czegoś napić. Chcesz?-zapytałam i już chciałam nalewać alkoholu do kubeczka.
-Nie, ja dziś robię za kierowcę. Dzięki.-odstawiłam kubek na blat i wróciłam na swoje miejsce.
-Chyba, że tak. A ty dlaczego nie z chłopakami?-zapytałam, pijąc zawartość kubka.
-Chciałem z tobą porozmawiać. Może dowiedzieć się czegoś nowego.-uśmiechnął się. Ma piękny uśmiech.
-To co chcesz wiedzieć?-zapytałam.
-To może.. masz rodzeństwo?-zadał pytanie. Oj ciężki temat.
-Mam, brata, ale nie ma go tutaj ze mną.-posmutniałam, odstawiłam swój kubek obok na blacie. Oparłam ręce za sobą na blacie.
-A gdzie jest?
-Szczerze, to nie wiem. Nie mamy kontaktu. Nawet nie wiem czy żyje.-spuściłam głowę, trudno mi o tym mówić.
-Chodź tutaj. Dziś nie będziesz się smucić.-przytulił mnie. Bardzo tego potrzebowałam. Głaskał mnie po plecach. Zrobiło mi się lepiej.
-Miłosz, bo...-w drzwiach zauważyłam Wojtka, który gdy nas zobaczył ustał w miejscu. Oderwaliśmy się od siebie. -Chyba przeszkadzam. Hej.- spojrzał mi w oczy i wyszedł.
-Idziemy?-zapytał Miłosz i wskazał na drzwi, za którymi dopiero co zniknął Fortuna.
-Tak, chodźmy.-weszliśmy do salonu. Ludzie tańczą, piją, siedzą na kanapach i fotelach. Zauważyłam Klarę, bawi się w najlepsze z jakimś nie znanym mi chłopakiem. Nie powiem, całkiem, całkiem.
-Ooo Nikola, chodź tańczyć. -znikąd pojawił się przede mną Cody. Złapał mnie za dłoń i zaczęliśmy tańczyć. Było naprawdę wesoło. Więcej śmiechu, niż tańca. Spojrzałam w stronę kanap, ma których siedzieli Piotrek, Miłosz i Wojtek. Wojtek patrzył na mnie. Uśmiechnęłam się w jego stronę co odwzajemnił.
-Idziemy usiąść?-zapytał mnie Cody. Przytaknęłam głową i podeszliśmy do wcześniej wspomnianych chłopaków.
-Nikola, dobrze, że przyszłaś. Wojtek nie chce tańczyć.-poskarżył się Piotrek.
-Naprawdę? A ze mną zatańczysz?-zapytałam i spojrzałam na Wojtka.
-No tobie ciężko odmówić.-podniósł się z miejsca. Swoją drogą wyglądał dziś znakomicie. Jak zwykle. Poszłam pierwsza, a on zaraz za mną. Wmieszaliśmy się trochę w tłum. Złapał mnie za obie dłonie. Muzyka była szybka. Świetny z niego tancerz.
-Pięknie wyglądasz.-powiedział mi na ucho. Inaczej bym nie usłyszała.
-Dziękuje, ty też niczego sobie.-odpowiedziałam. Zarumieniłam się trochę, dobrze, że tego nie widział. Chyba. Tańczymy chyba już trzecią piosenkę.
-Ooo jak super!-obok nas zjawia się całkowicie pijana Klara.
-Klara tobie już chyba wystarczy.-przestaliśmy tańczyć i stanęliśmy przodem do jubilatki.
-Niee, nie przeszkadzajcie sobie. Tak słodko razem wyglądacie.-co ona gada? Trzeba ją zabrać.-Chodź, pójdziemy do pokoju.- Wzięłam ją pod jedną rękę. -Pomożesz mi?-zwróciłam się tym razem do Wojtka, który przypatrywał się całej tej sytuacji.
-Jasne.-wziął Klarę pod rękę i poszliśmy na górę do jej pokoju. Położyliśmy już prawie śpiącą dziewczynę na jej łóżku. Przykryłam ją trochę kołdrą i zdjęłam buty. Zgasiłam światło w pokoju i przymknęłam drzwi. Podeszłam do Wojtka, czekał na mnie na korytarzu.
-Dzięki. Dużo wypiła.-uśmiechnęłam się.
-Spoko, to pewnie nie jest nasz ostatni raz.-zaśmiał się.Zeszliśmy na dół. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Jest grubo po 3 nad ranem. Jest coraz miej ludzi. Już niedługo powinni wracać do domu. Ja już chyba wrócę do domu.
-Będę już szła do siebie.-powiadomiłam Wojtka, bo nie chciało mi się szukać reszty chłopaków.
-Odprowadzę cię.-nie zaprzeczałam, nie chciałam wracać sama po nocy do domu.
Wyszliśmy na zewnątrz, na dworze jest przyjemny chłód. Po chwili byliśmy pod moim domem.
-Dziękuje, że mnie odprowadziłeś.-uśmiechnęłam się. -To dobranoc.-przytuliłam się do Wojtka co od razu odwzajemnił.
-Dobranoc.-powiedział i odszedł. Tyle go widziałam.Weszłam do swojego domu. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Dzisiejszy wieczór mogę uznać za udany.
---------------------
Jest dziś rozdział!
Myślałam, że nie dam rady.BUZIAKI