-Ej! Pali się!
Wychyliłam się zza Miłosza i spojrzałam na człowieka który miał czelność wejść tutaj w takim momencie. Cody.
-Co?-tylko tyle powiedziałam. Miłosz odsunął się ode mnie.
-Pali się, ale widzę, że u was też gorąco.-poruszył brwiami i zrobił ten głupi uśmieszek.
-Nie gadaj głupot, lepiej chodźmy zobaczyć co tam odwaliliście.-wyszłam pierwsza z kuchni i czym prędzej wyszłam na dwór. Zobaczyłam Piotrka z wężem ogrodowym. Gasił ścierkę i jakiś krzak.
-Co wy zrobiliście?-zadałam pytanie zgromadzonym wokół.
-Bo ścierka zapaliła się od grilla i spadła na ten krzak. A potem zrobił się mały pożar.-wyjaśnił "strażak" Zborowski.
Zapaliła się ścierka.. szkoda, że nie ta szmata.-pomyślałam i spojrzałam na Martę.
-Dobra, już wszystko opanowane.-poinformował Piotrek.-Koniec imprezy! Ludzie po krótkim czasie rozeszli się do domów. Zostałam jeszcze u Piotrka. Chłopcy dziś u niego nocują. Zanosiłam wszystko ze stołu do domu. Gdy skończyliśmy weszliśmy do domu.-Będę się już zbierać.-powiedziałam.
-Będziesz sama w domu? Możesz zostać.-zaproponował Piotrek.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ostatnio praktycznie cały czas siedzę wam na głowie.
-No co ty.-za mną ustał Cody i położył mi rękę na plecach, prowadząc na kanapę. -Jeszcze coś obejrzymy i do spania.-powiedział.
Usiadłam na końcu kanapy, położyłam się głową na poduszce, nogi położyłam na kolanach Miłosza, który siedział obok. Wcześniej zapytałam czy mogę, trzymał swoje dłonie na moich łydkach, delikatnie je gładząc. Wyjęłam telefon i zrobiłam snapa, wysłałam go tylko do Klary. Wraca za kilka dni. Już nie mogę się doczekać, nie to, że źle mi w towarzystwie chłopaków ale mam z nią tyle do obgadania.W filmie właśnie rozgrywa się scena, która jest niezręczna do oglądania z rodzicami. Zawsze gdy dzieję się to na ekranie udawałam, że nie patrzę. Zawsze.
-Dzieci zasłaniają oczy!-krzyknął Cody. Zasłonił oczy dłońmi siedzącym obok Piotrkowi i Wojtkowi. Ja zanim się obejrzałam, przed twarzą miałam poduszkę.
-Serio?-zapytałam.
-Skończysz osiemnaście będziesz oglądać.-usłyszałam rozbawiony głos Konrada.
-To tylko seks.-stwierdziłam. Zabrałam poduszkę i zrzuciłam ją na podłogę.-Co my oglądamy?
-Nie wiem.-odpowiedział każdy z nich.
-Ale jestem pewny, że nic dla ciebie.-stwierdził Cody.
-A co dla ciebie? Pewnie wiem więcej o ty rzeczach niż ty.-zabrałam poduszkę z podłogi i wycelowałam w jego głowę. Dostał centralnie w twarz.
-O ty, mała!-już szedł do mnie z poduszką.
-Aaa!-podniosłam się do pozycji siedzącej i schowałam za Miłoszem.
-Dobra, dobra. Koniec tych zabaw.-zakończył Piotrek.
-Jeszcze się odegram za tą poduszkę.-powiedział poważnie Cody, a ja się zaśmiałam trzymając twarz na plecach Fergińskiego. Odlepiłam się od chłopaka i wstałam z kanapy. Wszyscy poszliśmy na górę, jestem wykończona dzisiejszym dniem. Piotrek poinstruował mnie, że mam spać w pokoju Klary. Tam też poszłam. Stwierdziłam, że pożyczę od niej coś do spania, nie powinna się obrazić. Poszłam się ogarnąć do jej łazienki. Gdy wyszłam walnęłam się na łóżko i zasnęłam.----------------
Matko!-wrzasnęłam z samego rana. Jestem cała mokra. Obok mojego łóżka stał Cody i zwijał się ze śmiechu. -Ty dzbanie! Już nie żyjesz!
-Teraz jesteśmy kwita.-powiedział i wybiegł z pokoju, a ja zaraz za nim. Wbiegł do jakiegoś pomieszczenia. Nie zamknął drzwi, leżał na łóżku i dalej się śmiał. Podbiegłam do niego i zaczęłam go bić. Nie jakoś mocno, ale mnie wkurzył.
-Pomocy ona mnie bije!-krzyczał przez śmiech. Mi też chciało się śmiać ale nie pokazywałam tego.
-Nikt ci już nie pomoże!-krzyknęłam.
-Co wy robicie?-do pomieszczenia wszedł zaspany Miłosz.
-Zabierz ją!-zaśmiał się Cody, a ja go walnęłam w ramię.
-Zasłużył sobie.-stwierdziłam.
-Dobra, daj mu już spokój, chodź.-zostałam złapana za ręce i podniesiona z łóżka.
-Masz szczęście.-spojrzałam rozbawiona na chłopaka, który leżał na łóżku. Wyszłam z Miłoszem z pokoju.
-Jestem cała mokra.
-Idź się przebierz i zejdź na dół, zrobimy śniadanie.-poinformował mnie Miłosz i wszedł do pokoju w którym prawdopodobnie spał dzisiejszej nocy. Weszłam do pokoju Klary i założyłam na siebie wczorajsze leginsy i pożyczyłam od niej koszulkę. Jest dziś cieplej niż wczoraj, nie będe paradowała w bluzie. Obmyłam twarz, nie mam ani grama makijażu. Wyglądam znośnie.Schodząc po schodach słyszałam cichy śpiew. Oparłam się o futrynę w wejściu do kuchni i patrzyłam na Miłosza, smażącego jajecznice. Śpiewał sobie. Urocze.
-Ładnie to tak podsłuchiwać?-zapytał, nawet się nie odwrócił. Byłam cicho, a on wie, że tu jestem.
-Ja mogę.-odpowiedziałam. Weszłam do pomieszczenia, usiadłam na krzesełku przy wyspie kuchennej. Zgarnęłam kilka winogron. Pycha.
-Ciekawe kiedy wstaną.
-Niech śpią.-powiedziałam, zajadając się owocem.
Zauważyłam, że Miłosz pociera oko.
-Coś ci się stało?-zapytałam.
-Nie wiem. Chyba mi coś wpadło do oka.-stwierdził.
-Podejdź. Zobaczę.-odłożyłam na później konsumowanie winogron. Ustał między moimi nogami i schylił się bym mogła zobaczyć co jest nie tak.
-Zawinęła ci się rzęsa.-stwierdziłam i nadal trzymałam dłonie na jego twarzy. Spojrzałam w jego oczy.
-Znowu przeszkadzam, ale przyszliśmy zjeść.-powiedział Cody. Spojrzałam na chłopaków, a oni na naszą dwójkę. Zeskoczyłam z krzesełka i odeszłam kawałek dalej.
-Ty to mnie dziś nie denerwuj, kolego.-pokazałam palcem na Dąbrowskiego.
-Jajecznica!-zorientował się Miłosz. -W porę mi się przypomniało.
-No byłeś zajęty.-zaśmiał się Pimpek.
-Bardzo śmieszne.-odgryzł mu się chłopak.
Spojrzałam na Wojtka, który nie odezwał się do tej pory ani jednym słowem. Może ma jakiś problem? Jak będę miała okazje to porozmawiamy.-Dziękuje za super wieczór i dzisiejszy poranek. Będę już szła.-przytuliłam się z każdym.
Opuściłam dom Zborowskich i udałam się do swojego. Drzwi są otwarte czyli mam już wróciła.
-Cześć mamo!-przywitałam się z kobietą jak tylko weszłam.
-Hej córcia, mamy gościa.-poinformowała.
-Cześć.-usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam...---------------------
Tak dla jasności tutaj Wojtek nie miał jeszcze urodzin. Wszystko przed nami.
I co myślicie?
Kto przyjechał? Zgadujcie!
BUZIAKI