A co mam zrobić, żeby zasłużyć?

519 30 6
                                    

Poniedziałek.
Wstałam jakoś przed dziesiątą. Dziś jest bardzo gorąco. Jedynym ratunkiem są wiatraki, które swoją drogą są prawie każdym pomieszczeniu. Ubrałam krótki dopasowany top na cienkich ramiączkach i czarne, krótkie spodenki. Wcześniej wzięłam zimny prysznic, ale nadal gorąco. Masakra.
Sama w domu, tata wyjechał jakiś tydzień temu, a mama wraca chyba jutro. Zeszłam na dół, włączyłam telewizor na jakimś kanale muzycznym, żeby nie było za cicho. Bo dziwnie się wtedy czuję. Miałam usiąść właśnie na kanapie, ale przeszkodził mi dzwonek do drzwi. No nie. 

-Idę!-krzyknęłam. Otworzyłam drzwi. Stał tam uśmiechnięty od ucha do ucha Cody, a za nim Wojtek.
-Hej! Przyszliśmy dotrzymać ci towarzystwa!-przytulił mnie Cody i wparował do mojego mieszkania.
-Hej. Czuj się jak u siebie.-zaśmiałam się.-Hej Wojtuś!-przytuliłam drugiego.

Zamknęłam drzwi za Wojtasem i poszliśmy do kuchni gdzie znaleźliśmy Piotrka. Szukał czegoś w lodówce.

-Czego potrzebujesz mój drogi?-zapytałam.
-Jeść mi się chce. Zrobimy coś dobrego. Dobra nie będę wymyślał jajecznica będzie okej.-powiedział szybko.
-To rób my popatrzymy.-usiadłam na blacie, zabrałam po drodze jabłko.
-Ale niech ktoś mi pomoże. O Wojtas, widzę, że jesteś chętny!-wskazał swojego pomocnika w kuchni.
-No dobra, niech ci będzie.-powiedział zrezygnowany Wojtas.

Patrzyłam na chłopaków i na to co robią. Jest zabawnie, nie powiem.

-Nikola, gdzie masz sól i pieprz?-zapytał Cody.
-Tutaj, obok mnie.-odpowiedziałam i już chciałam po nie sięgnąć.
-Ja wezmę.-odwróciłam wzrok na Wojtka. Stanął na przeciwko mnie i patrzył mi prosto w oczy. Oj. Zabrał co miał wziąć i wrócił na swoje miejsce.
Dzwonek do drzwi. Znowu. Zeskoczyłam z blatu i poszłam otworzyć.
-Hej!-powiedzieli równocześnie. Piotrek, Miłosz i Konrad. Przytuliłam się z każdym i wróciliśmy do kuchni.
-Ooo będzie jedzone.-zaśmiał się Piotrek.

Zjedliśmy jedzenie przygotowane przez chłopaków. Siedzimy teraz w moim salonie.

-To co robimy?-zadał pytanie Piotrek.
-Leżymy.-powiedziałam leżąc na kanapie z nogami położonymi na kolanach Miłosza.
-Nie no, musimy się ruszyć.-stwierdził Konrad siedzący zaraz obok jednego z wiatraków. 
-To jaki macie pomysł?-zapytałam.
-Jedziemy na basen!-zaproponował Cody.
-No dobra.-powiedzieliśmy razem i zaczęliśmy się śmiać.
-To my wszyscy jedziemy się ogarniemy, a później podjedziemy po ciebie.-poinformował mnie Piotrek i tyle ich widziałam.

Poszłam na górę. Muszę poszukać jakiegoś stroju. Przeglądałam te co mam i ostatecznie wybrałam zwyczajny, czarny, jednoczęściowy z wycięciem na plecach. Założyłam go od razu na siebie. A na niego zwiewną, różową sukienkę. Zabrałam wszystkie potrzebne mi rzeczy do torby. Założyłam buty i jestem gotowa. Zeszłam na dół i w międzyczasie dostałam wiadomość od Miłosza, że czeka przed domem. 
Zamknęłam dom, podeszłam do auta i wsiadłam na miejsce pasażera.

-Ktoś jeszcze z nami jedzie?-zapytałam.
-Piotrek. Reszta pojechała z Konradem.-odpowiedział i podjechał pod dom Zborowskich. Do samochodu wsiadł Pimpek.
-Ja się dziś usmażę.-zaczął marudzić jak tylko wsiadł. Zaśmiałam się na jego wypowiedź. W drodze na basen chłopcy śpiewali piosenki lecące w radiu. Ja tylko słuchałam bo śpiewać to nie umiem.

Dojechaliśmy. Przed budynkiem czekała na nas reszta. Weszliśmy, ja poszłam do damskiej szatni. Zdjęłam wierzchnią warstwę ubrań i zostałam w samym stroju. Włosy związałam w luźnego koka. Założyłam swoje ulubione różowe klapeczki. Gdy wyszłam chłopaki nagrywali Instastory. 

-Jest i nasza Nikola!-pokazał na mnie Cody, pomachałam do telefonu i podeszłam do basenu. Weszłam do wody. Dawno nie byłam na basenie. Jak byłam młodsza byłam na nim nawet dwa razy w tygodniu. 
-Umiesz pływać?-zapytał mnie Konrad.
-Umiem, a wy czemu nie wchodzicie?-zwróciłam uwagę na chłopaków.
-Już, już.
Weszli do wody, ja pływam sobie na plecach z przymkniętymi oczami. Nie ma tutaj dużo osób więc jest okej. 

Pływamy, chlapiemy się wodą już jakąś godzinę. Usiadłam na płytkach i moczyłam stopy w wodzie. Patrzyłam na chłopaków którzy bawią się w najlepsze. Niby dorośli ale nie do końca. 

-Czemu wyszłaś?-usłyszałam głos Miłosza z prawej strony. Nadal był w wodzie, ręce trzymał na brzegu basenu.
-Tak po prostu.-odpowiedziałam.
-A ze mną popływasz?-zapytał i uśmiechnął się uroczo. No nie, nie uśmiechaj się tak.
-Nie, nie popływam. Nie zasłużyłeś.-powiedziałam i poklepałam go po ramieniu. 
-A co mam zrobić, żeby zasłużyć?-spytał.
-No nie wiem. Chyba nie dasz rady tego wykonać.-zaśmiałam się i pokazałam mu język.
-O ty, mała. Tak to nie będzie.-nie zdążyłam  zareagować bo Miłosz złapał mnie za biodra i chwilę później wylądowałam w wodzie. 
-Miłosz!-gdy się wynurzyłam, walnęłam chłopaka lekko w ramię. A on się śmiał. Tak się bawimy?
Skoczyłam mu na plecy i próbowałam podtopić ale na marne. Kurde.

-Nie dasz rady.-zaśmiał się. Stanęłam przed nim i miałam coś powiedzieć ale przerwali nam chłopcy.
-A wy co robicie?-zapytał nas Cody z tym swoim cwanym uśmieszkiem.
-Nic.-odpowiedzieliśmy równo.
-Jedziemy?-zapytałam. Przytaknęli. Zrobiliśmy co mieliśmy zrobić. Wysuszyłam włosy, przebrałam się i wyszłam z szatni. Wracałam z Miłoszem i Piotrkiem. Odwiózł mnie do domu. Około godziny dziewiętnastej muszę być już u Pimpka. Robimy sobie grilla. Teraz jest szesnasta. Zdążę się ogarnąć. 

-------------------

I co myślicie?

BUZIAKI

If you know what I mean |FeliversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz