10

952 65 0
                                    

Taehyung stresował się coraz bardziej. Niby sam na to pozwolił jednak miał wrażenie jakby miał żałować tej decyzji.

Jimin miał spędzić pierwszą noc u Jungkooka w jego mieszkaniu.

Tae krążył wszędzie gdzie się dało i albo przestawiał nerwowo rzeczy, albo ciągnął się za włosy wzdychając głośno.

Zastanawiał się cały czas, co aktualnie robią. Miał ponad sto procent pewności, że dojdzie do czegoś więcej, w końcu to był Jimin, który tylko czekał na spuszczenie ze smyczy, które Taehyung sam mu zapewnił.

Dzwonek do drzwi nie oznajmiał niczego, do czego powinno dojść. Nie spodziewał się żadnych gości, tym bardziej po dziesiątej wieczorem.

Ruszył do przedpokoju i zajrzał przez wizjer na korytarz przed mieszkaniem. Tej osoby już w ogóle by się nie spodziewał.

Otworzył drzwi patrząc z góry na dół na oczekującego na wycieraczce.

-Co jest tak ważne o tej porze?

-Ciebie też miło widzieć, Tae - Yoongi uśmiechnął się szeroko podchodząc bliżej i chcąc się tym nieco bardziej wprosić do środka.

-Wiesz, nie mam ochoty na żadne wizyty... Zwłaszcza te niezapowiedziane - powiedział patrząc krzywo na przyjaciela.

-Oj, nie bądź taki. Przyjechałem z dobrym winem - wyciągnął w górę butelkę i pomachał nią lekko.

-Właź - Taehyung westchnął i odsunął się, aby zrobić miejsce przyjacielowi.

-Jak zawsze uprzejmy - odparł z sarkazmem Min zdejmując buty.

Taehyung już mu nie odpowiedział. Przekręcił po prostu zamek w drzwiach i poszedł wyciągnąć kieliszki. Schylił się jeszcze odgarniając bibeloty na stoliku, a kiedy Yoongi do niego dołączył ten już siedział na kanapie.

-Co cię zatem sprowadza? Domyślam się, że nie przychodzisz do mnie bez powodu - powiedział Taehyung kiedy Yoongi napełniał szkło alkoholem.

-Słyszałem po prostu od Jimina, że dzisiaj jesteś sam wieczorem, więc wpadłem dotrzymać ci towarzystwa - wzruszył ramionami.

-Oh, czyli Jimin cię przysłał - dostał kieliszek do dłoni, z którego od razu pociągnął solidny łyk.

-Właściwie to tylko wykorzystałem fakt, że go nie ma. Wiesz, że bardziej ufam tobie, a muszę ci opowiedzieć o tym, co ostatnio odwaliło się w mojej klinice - Yoongi przekręcił się bardziej w stronę Taehyuna i zaczął swoją opowieść.

Min Yoongi, jeden z nielicznych przyjaciół Taehyunga, był kimś, kto zdecydowanie liczył się w społeczeństwie. Szanowany lekarz z własną działalnością gospodarczą w postaci dobrze prosperującej kliniki chirurgicznej oferującej szeroki wachlarz propozycji zabiegów. Niezwykle inteligentny, bardzo przystojny, a jego serce było zajęte przez jedną osobę.

Była nią córka Yoongiego, z którą został sam kiedy jego dziewczyna stwierdziła, że nie chce dziecka, bo jest za młoda, ponieważ przerasta ją macierzyństwo pomimo tego, że umówili się na wychowywanie.  Yoongi stwierdził, że taka kobieta jest mu niepotrzebna i dodatkowo otworzył jej szerzej drzwi.

Oczywiście, że bywały takie dni, w których tęsknił za nią. Potem jednak w jego głowie pojawiała się myśl, że nie była warta zachodu skoro była w stanie powiedzieć, że nie chce własnego dziecka i chciała je oddać do domu dziecka.

Yoongi od zawsze imponował Taehyungowi tą sytuacją. Chciał być tak pewny w swoich przekonaniach i tak nieustraszony w walce z życiem, aby umieć przeciwstawić się losowi.

polygamia // short story VMINKOOKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz