Biegł ile sił.
Nic nie innego się dla niego nie liczyło, jak tylko dobiegnięcie do długo poszukiwanej osoby.Za nią.
Nie wierzył, że po tak długiej rozłące w końcu ją spotka. Niegdyś zaginiona nadzieja, jaka w nim umarła, odrodziła się. Coraz cieplejsze uczcie wokół jego serca, rosło z każdą mijaną chwilą.
Doskonale znał ten zapach. Jej słodką woń. Lilie z domieszką malin.
Przesiąknięte również metalicznym zapachem krwi...
Zatrzymał się. Z powodu szybkiej prędkości, musiał podepszeć się nogami, lecz nawet mimo tej czynności, prześlizgnął kilka metrów dalej, ciągnąć za sobą kurz i podłużne ślady wyżłopionej ziemi.
Jego pionowe źrenice zwężyły, czując w pobliżu, emanującą, złowrogą aurę. Groźniejszą i bardziej niebezpieczną, niż tą jaka była u szatyna.
Napiął wszystkie mięśnie, zaś z jego ust wyłonił się kłęb dymu.
– Lucy.
Ponowił bieg, diametralnie przyspieszając. Jako wampir nie czuł zmęczenia, co jak raz było przydatną zdolnością, która niestety jakiś czas później da o sobie znać w mięśniach kończyn. Zignorował tą myśl, karcąc tym samym siebie i warknął pod nosem.
– Nie waż się mi umierać! – ryknął wbiegając wgłąb leśnej puszczy, gdyż tam prowadził trop.
~*~
Zegar tyka.
Czas przemija.
Czy zdany będzie jego trud?
Piaskowa klepsydra się unosi, odmierzając wysypujące się ziarna piachu.
Co się stanie, gdy ostanie ziarno się przesypie?
Co się stanie?~*~
Lucy POV.
– Głupia.
Bolał mnie każdy skrawek ciała. Nie miałam na nic sił. Nawet mrugnięcie było dla mnie katorgą. Leżałam bezwładnie na ziemi. Pode mną gromadziła się czerwona ciecz, mająca swe źródło z mojego ramienia.
Natsu, gdzie jesteś? Dlaczego nie przebywasz?
Przełknęłam z trudem ślinę, lecz suchy język stawiał na to opór. Wiele bym dała, by chociaż jedna łza dała mi ulgę, ale i tego nie mogłam uczynić.
Nie w obliczu tego potwora, który stał nade mną, czekając. Wpatrując się, niecierpliwie.
Odwróciłam puste spojrzenie, w stronę Augusta, który leżał niedaleko mnie. Jego ubrania były rozszarpane i brudne, jednakże chłopcu nic nie było. Był cały. W porównaniu do mnie. Byłam w gorszym stanie niż on.
– Sądziłaś, że pokonasz mnie zwykłą bronią? Coś ty sobie myślała?! Że padnę po jednym dźgnięciu? Wolne żarty – kopnęła mnie nogą, przez co przeturlałam się niebezpiecznie blisko krawędzi urwiska. Ponownie.
Bawiła się mną i traktowała jak szmacianą lalkę.
Zlękłam się widząc szybki nurt rzeki tuż pod sobą, a tuż obok niej wodospad.
Obróciłam się dwa razy od krawędzi i syknęłam zderzając się plecami z dużych rozmiarów skałą. Poparłam się na niej i odetchnęłam.
CZYTASZ
Jedyna Magia ||SAGA ZMIERZCH||✓
Fiksi Penggemar{Zakończenie Otwarte} Kropla krwi spływa z płatku białej róży, niszcząc jej piękno... Ciemne chmury zasłaniają blask księżyca, Ogień świecznika przygasa. Radość zanika, a gorycz rozpaczy oplata zranione serce, Ptaki przestają śpiewać, Szum wiatru n...