Rozdział 11

158 10 3
                                    

- No wstawaj śpiochu! - Nieprzyjemny dla ucha krzyk i ściąganie kołdry wybudziło mnie, z tak potrzebnego każdemu, snu. Dlaczego los pokarał mnie aż tak wredną współlokatorką??

- Odejdź siło nieczysta!- Wymamrotałam, przekręcając się na drugi bok.

- No to idę po wodę. - Powiedziała to dość cicho i prawdopodobnie miałam tego nie usłyszeć, ale jednak usłyszałam. Z kolei na samą wzmiankę o wodzie, którą miałaby mnie oblać, wyskoczyłam z łóżka omal się nie zabijając o kołdrę zaplątaną w moje nogi.

- Już nie śpię.- Poprawiłam bluzkę, która podjechała mi do połowy brzucha. - Co jest tak ważne, że wyciągasz mnie z łóżka bladym świtem?

- Jest..- Spojrzała na złoty zegarek zdobiący jej nadgarstek.- ..prawie południe. Poza tym, za piętnaście minut będzie u nas Jus, który miał nas dzisiaj oprowadzić po mieście.

- Za ile?!?- Biegiem wleciałam do garderoby i przebrałam się w czarne spodenki z wysokim stanem oraz czarny, koronkowy crop top w stylu hiszpanki. Następnie udałam się do łazienki, gdzie umyłam zęby i uczesałam włosy w wysokiego kucyka. Z makijażu prawie całkowicie zrezygnowałam, bo jedynie pomalowałam rzęsy tuszem wodoodpornym. Gotowa wyszłam z łazienki. Z pokoju zgarnęłam telefon oraz trochę pieniędzy, które włożyłam do etui telefonu i udałam się do kuchni.

- Hej. - Przywitałam się z siedzącymi przy blacie Kate, Lukiem oraz Justinem.- A gdzie twój wkurzający koleżka?- Spojrzałam na Jusa, po czym zalałam wrzątkiem kawę i dolałam mleko.

- Stęskniłaś się za nim? Przekaże, że się o niego pytałaś.- Chłopak puścił mi oczko rozbawiony, a ja przewróciłam oczami.

- Po prostu przeważnie przychodzi z tobą, więc jestem zdziwiona, że go nie ma.- Wzruszyłam obojętnie ramionami, wracając do picia kawy.

- Miał ważniejsze zobowiązania, więc nie mógł nam dzisiaj towarzyszyć.

Ciekawe co było dla niego tak ważne.. Może już się z kimś umówił. Nie wyglądał na chłopaka, który preferuje związki oraz związane z nimi randki, kwiatki, czekoladki, ale przecież pozory mogą mylić. Z resztą ciekawa jestem osoby, która nieszczęśliwie mogłaby nosić miano jego dziewczyny. Nieszczęśliwie, ponieważ z nim nie da się wytrzymać kilku minut w jednym pomieszczeniu, a co dopiero dłuższy czas.

- To idziemy?- Spytałam po wypiciu kawy.

- Możemy. - Kate entuzjastycznie wstała z krzesła i wyszła na zewnątrz.

- Będzie dużo chodzenia?- Spojrzałam na Jusa z nadzieją, że zaprzeczy.

- Niestety tak, dlatego weź kluczyki od auta. Ile się da, to pojedziemy, ale resztę będziemy chodzili.

Wróciłam się do pokoju po klucze od auta, a następnie wyszłam z domu, uprzednio zamykając za sobą drzwi. Wszyscy wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy zwiedzać.

Na początek Jus pokazał nam ważniejsze i zarazem ciekawsze atrakcje, przy których się zatrzymywaliśmy, potem z kolei udaliśmy się do galerii. Po zaparkowaniu auta na parkingu podziemnym, zgodnie stwierdziliśmy, że chcemy iść do kina. Długo kłóciliśmy się o to, na jaki film pójść. Ostatecznie wszyscy zarządziliśmy, że zrobimy losowanie.

Dwie i pół godziny później roześmiani wychodziliśmy z sali kinowej. Sam film nas za bardzo nie interesował, bo woleliśmy się wygłupiać, co spowodowało, że znienawidziła nas przynajmniej połowa sali kinowej. Ciągle się śmialiśmy i rzucaliśmy popcornem, przez co nie raz spotkaliśmy się z karcącymi spojrzeniami, jednak my się tym nie przejmowaliśmy.

Czy pokocha? ZAWIESZONE  . ..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz