Rozdział 12

147 11 2
                                    


- Aron?- Daisy pociągnęła mnie za koszulkę, zmuszając mnie tym samym, bym zniżył się do jej wzrostu. - Która jest twoją dziewczyną? - Szepnęła, ale i tak wszyscy ją usłyszeli.

- A którą byś chciała? - Spojrzałem znacząco w stronę dziewczyn.

Dziewczynka zamyśliła się chwilę, obserwując Charlie oraz Kate, po czym uśmiechnęła się szeroko i podbiegła do blondynki.

- Tą! Chcę tą!- Przytuliła się do jej brzucha, przez co wszyscy się zaśmiali, a Charlie stała zdezorientowana, nie wiedząc co się dzieje.

Popatrzyła na mnie prosząco, zapewne chcąc bym ją jakoś uratował, jednak postanowiłem ją trochę podrażnić. Podszedłem do niej powoli i objąłem ją w pasie.

- Więc, jak się czujesz jako moja dziewczyna?- Uśmiechnąłem się szeroko, obserwując jak na jej ślicznej twarzyczce pojawia się zirytowanie. Wyglądała słodko, gdy była wkurzona, co prowokowało mnie do dalszego wkurzania jej.

- Nie jestem twoją dziewczyną i nigdy nie będę. - Warknęła. Daisy już dawno bawiła się z Kate, więc byłem spokojny, że nie usłyszy naszej wymiany. W przeciwnym wypadku trudno byłoby przewidzieć jej reakcję.

- Nigdy nie mów nigdy słoneczko. - Posłałem w jej stronę całusa i oddaliłem się do moich sióstr.

- Nie jestem słoneczkiem!

■■■■■

- Co za irytujący, przemądrzały buc. Głupi, tępy idiota... - Mamrotałam pod nosem niedługo po tym, jak rozpoczęłam wędrówkę do domu.

Aron podniósł mi ciśnienie dostatecznie wysoko, by odechciało mi się dalszej zabawy z resztą. Pod pretekstem złego samopoczucia pożegnałam się z przyjaciółmi, jednocześnie oddając im kluczyki od auta. W końcu ich jest więcej, a ja sama wracam do domu który jest niedaleko. Taki spacer dobrze mi zrobi. Przynajmniej mogę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć i przeanalizować.

Siostry Arona są naprawdę słodkie i współczuje im takiego dupka za brata. Chociaż w stosunku do nich wydaje się naprawdę troskliwy i opiekuńczy, jednak dla mnie nadal pozostaje dupkiem.

Ciekawe jakby to było mieć takiego starszego brata. Niestety byłam jedynaczką i podczas okresu dojrzewania często tego żałowałam. Patrząc na moje koleżanki, które na przerwach w szkole biegały do swojego rodzeństwa - ubolewałam, że sama go nie mam.

Ta więź była mi niemalże obca, a jednak tak bliska. Kate była dla mnie jak siostra i po prawdzie ona nauczyła mnie takowej, siostrzanej miłości.

- Cholera jasna. - Mruknęłam pod nosem, gdy po raz kolejny tego dnia rozwiązał mi się but.

Sfrustrowana kucnęłam na poboczu i zawiązałam sznurówki. Jednak gdy tylko wstałam, niemal od razu pożałowałam, że w ogóle się zatrzymywałam. Zakryłam twarz włosami na tyle, na ile było to możliwe, gdyż były związane w kitkę i żwawym krokiem ruszyłam w stronę domu.

- Idź dalej. Nie patrz w tą stronę.- Szeptałam do siebie, co chwila zerkając jego stronę. - Tak. Tak. Idź. No dalej... Jeszcze kawałeczek..... Nie. Nie. Nie. Nie odwracaj się.... I się odwrócił. - Przybrałam na twarz sztuczny uśmiech i odmachałam blondynowi, który już zmierzał w moją stronę.

- Hej Charlie.- Podszedł i pocałował mnie w policzek.

- Hej Nick- Starałam się przybrać jak najbardziej optymistyczny ton, jednak wyszło jak wyszło. Mimo wszystko chłopak wydawał się tego nie zauważyć.

- Dzwoniłem do ciebie dzisiaj, ale nie odbierałaś. Wszystko dobrze?

Ooo, czyli przechodzimy do zarzutów i jak z tego wybrnąć? Nie miałam ochoty z tobą rozmawiać bo przynudzasz gadając o sobie? W sumie... To byłoby dobre.. Gdybym była suką, a przecież ja taka nie byłam. Na ogół byłam miła i przyjazna, chociaż zdarzały się wyjątkowe osoby, do których nie miałam cierpliwości. Ale Nick w gruncie rzeczy nic mi nie zrobił. Po prostu randka, na której byliśmy nie wypaliła, a on nadal nie zdawał sobie z tego sprawy.

- Tak wszystko okej. Po prostu miałam wyciszony telefon. - Graj głupią, to wychodzi ci najlepiej.

- No okej. A śpieszysz się gdzieś? Tu niedaleko w parku jest fajna lodziarnia i moglibyśmy pójść.- Uśmiech, który mi posłał u większości dziewczyn mógł spowodować kisiel w majtkach, a mnie po prostu denerwował.

- Tak, właściwie to nie za bardzo mam teraz czas.- Przygryzłam nerwowo wargę i przestąpiłam z nogi na nogę. Kiedy on wreszcie sobie pójdzie?

- Ok. No to może jutro byśmy się gdzieś razem wybrali.- Jego wyraz twarzy minimalnie się zmienił, ale nadal szeroko się uśmiechał.

- Wiesz... Bardzo chętnie ale jut..

- Już ma plany na jutro, więc nie łódź się Weilig, że gdziekolwiek z tobą pójdzie. - Znikąd pojawił się obok mnie Aron i zarzucił na moje ramie swoją reke.

- I może te plany uwzględniają ciebie?- Nick kpiarsko uniósł brew i spojrzał z powątpiewaniem na bruneta.

- Tak. Bo tak się składa, że Charlie to moja dziewczyna, więc trzymaj się od niej z daleka.- Że co??? Jemu to się już chyba do reszty poprzestawiało w kopułce.

- Tak? Nie mówiła o tobie kiedy była na randce ze mną. - Od tej strony jeszcze Nicka nie znałam. Chociaż tak właściwie to w ogóle go jeszcze nie znałam. I przez jego obecne zachowanie nie chciałam go poznać. Od początku wydawał mi się miłym i wesołym, ale zakochanym w sobie chłopakiem. Jednak teraz wyszedł w moich oczach na dupka.

- Krótki kryzys w związku ale już został zażegnany. - Żaden z nich nie dał mi dojść do słowa i nim się obejrzałam, szłam w stronę domu obejmowana przez Arona.

W mojej głowie kotłowały się myśli. Cały czas odtwarzałam tą sytuację i jedyne pytanie jakie sobie zadawałam, to : Co tu się odjebało? Miałam ochotę naskoczyć na bruneta i konkretnie mu nawrzucać, jednak nie mogłam tego zrobić póki Nick był w pobliżu. Szliśmy w ciszy, każde zatopione w swoich myślach. Chłopak nadal mnie obejmował, więc w pewnym momencie po prostu zrzuciłam jego rękę i ruszyłam szybciej. Jednak zmieniłam zdanie i odwróciłam się w jego stronę.

- Możesz mi powiedzieć skąd znasz Nicka?? I od kiedy jestem twoją dziewczyną? Jakoś nic mi na ten temat nie wiadomo, a przecież wypadałoby abym wiedziała że mam chłopaka!- Wyrzucałam z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego, co pewnie z perspektywy obserwatora wyglądało zabawnie.

- Trzymaj się z daleka od tego kolesia.

- Nie będziesz mi dyktował z kim mam się spotykać. To moje życie i to ja o nim decyduje, a nie ty!- Z każdym wypowiadanym słowem staliśmy coraz bliżej siebie.

- Ok. - Wzruszył ramionami i spojrzał na mnie obojętnie. Jego twarz była jak maska. Nie mogłam nic z niej wyczytać.- Spotykaj się z kim tylko chcesz, ale nie z nim.

- Dlaczego?

- Sprowadzi na ciebie same kłopoty.

- A ty niby tego nie zrobisz?- Niemal wyszeptałam. Staliśmy bardzo blisko siebie. Nasze klatki piersiowe niemal się stykały i pomimo tego, że jestem wysoka, musiałam podnosić głowę, aby spojrzeć mu w oczy.

- Dlatego ode mnie też powinnaś się trzymać z daleka. - Jego wzrok zjechał na moje usta, przez co odruchowo zrobiłam to samo co on.

- A co jeśli nie chce?

●●●●

Cóż.. znowu długo mnie nie było ale wiadomo.. rok szkolny się zaczął i mam na prawdę mało czasu na to aby cokolwiek napisać. Choćbym się starała to nie wiem czy rozdziały będą częściej, więc nic nie obiecuje

Pozdro ;***

Korekty dokonała bitmewords

Czy pokocha? ZAWIESZONE  . ..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz