Rozdział 9

197 12 1
                                    

— Aaaaaaa!— Krzyknęłam siadając. Byłam cała mokra i było mi zimno. Oczywiście sprawczyni tego wszystkiego, stała obok mojego łóżka, śmiejąc się wniebogłosy. Na ziemi z kolei, leżała opróżniona miska.

— Czy to jest kurwa tak zabawne?! — Spojrzałam na nią zirytowana. Z zimna niemal szczękałam zębami. Wstałam z łóżka i poszłam szybko do łazienki.

— Jak się ogarniesz to robisz śniadanie! — Usłyszałam jeszcze zza drewnianej powłoki.

Szybko ściągnęłam z siebie przemoczone ciuchy i wrzuciłam do kosza na pranie,  który był już niemal pełny. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam wodę. Przyjemnie zadrżałam, gdy ciepła woda zetknęła się z moją zmarzniętą skórą. Wzięłam z półeczki  żel do ciała i zaczęłam się myć.

Kilka minut później, wyszłam z łazienki ubrana w dresowe spodenki i czarną bokserkę. Założyłam na nogi klapki i udałam się do kuchni,  gdzie przy blacie siedział Luke z Kate, cicho rozmawiając.

— Hej. — Podeszłam do ekspresu i nalałam do filiżanki, świeżo zaparzonej kawę.

— Cześć.— Odpowiedzieli zgodnie i wrócili do przerwanej rozmowy.

Nie zamierzałam ich podsłuchiwać, więc zabrałam się za robienie śniadania, które jest podobno najważniejszym posiłkiem dnia. Jednak, czy posiłek spożywany o godzinie dziesiątej, można nazywać śniadaniem? Chyba nie za bardzo.

— Co robisz?

— O matko! — Złapałam się za klatkę piersiową, przerywając mieszanie ciasta.— Weź nie strasz.

— Sorry.— Zaśmiał się, a ja prychnęłam zezłoszczona.

— Robię naleśniki.

— Kocham cię!— Przytulił mnie z całej siły, niemal miażdżąc mi żebra.

— Zaraz mnie pokochasz jeszcze bardziej, jak ci zafunduje kopa w krocze.

— Już uciekam.

Wyleciał z kuchni niczym błyskawica, a ja chicho się zaśmiałam. Przewróciłam naleśnika na drugą stronę i włączyłam małe radio, znajdujące się obok kuchenki. Nalewałam ciasto nucąc i podrygując w rytmie piosenek z radia. Pewnie z perspektywy innej osoby wyglądałam jak idiotka, jednak mało mnie to obchodziło.

— Dla takich widoków mogę przychodzić tu codziennie. — Obróciłam się w stronę intruza i zmierzyłam go wrogim wzrokiem.

Znam go dopiero kilka dni, a już potrafi wywołać we mnie milion sprzecznych emocji naraz. Nie zaprzeczę, że były to głównie negatywne emocje.

— No to możesz tu w ogóle nie przychodzić — Posłałam mu wredny uśmieszek, zabierając moją porcję śniadania. — Kate! Śniadanie!— Siadłam na kanapie w salonie i włączyłam telewizor.

— Kocham cię!— Krzyknęła z kuchni Kate.

— Chyba naleśniki! — Odkrzyknęłam i cicho się zaśmiałam.

Ta dziewczyna była niemożliwa. Kochała wszystko co związane z naleśnikami i ogólnie jedzeniem. Daj jej jakąś dobrą pizze i już jest twoja. Nie przeczę jednak, że ja zachowuję się podobnie. Między innymi dlatego nasza przyjaźń przetrwała tak wiele. Dzięki miłości do jedzenia. Smutne, ale prawdziwe. No... może nie do końca prawdziwe. Głównie chodziło chyba o to, że ta małpa za dużo o mnie wie, bym mogła przestać się z nią przyjaźnić.

— A ty się nie szykujesz? — Obejrzałam się w stronę brunetki i spojrzałam na nią pytająco.— No miałaś gdzieś iść o piętnastej, a jest już w pół do.

Czy pokocha? ZAWIESZONE  . ..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz