25

7.9K 222 8
                                    

---Luke---

Po szkole poszedłem to szpitala, aby posiedzieć ze swoją dziewczyną, dalej nie wierzę w to jak bardzo mi na niej zależy. Za każdym razem gdy wchodzę do sali pierwsze co rzuca mi się w oczy to blada jak ściana Rose. Nie widać w niej nawet najmniejszej oznaki życia, siadam koło jej łóżka i chwytam ją za rękę, tym samy zaczynając opowiadać co słychać u innych:

-Cześć kochanie, przyszedłem ci opowiedzieć dzisiejszy dzień

-No więc zacznę od twojego brata, ma się już lepiej, Sky mu wytłumaczyła że ty byś nie chciała go wiedzieć w takim stanie.

-Jeśli chodzi o Sky to wszystko u niej dobrze, nie może się już doczekać kiedy jej najlepsza przyjaciółka wyjdzie ze szpitala. Myślisz pewnie czemu tu nie przyszła, otóż pojechała z rodziną na tydzień odwiedzić babcie. 

-Jeśli chodzi o twoich przyjaciół to sieją niezły postrach w siedzibie, każdy się ich boi i nawet nie próbuje udawać, że jest inaczej. Nawet nie wiesz jakie to komiczne kiedy widzisz jak ich unikają, tym bardziej jeśli wiesz że te plotki to same kłamstwa.

-Jeśli chodzi o gang, to idzie dosyć dobrze, za niedługo będzie akcja przechwycenia ważnych informacji, jutro jest wyścig na którym chciałbym pojechać, jednak to nie właściwe patrząc na to że ty tu leżysz.

-Jeśli chodzi o nowości w szkole to podobno wiedźma od matmy ma odejść na emeryturę. - musiałem wziąć oddech, wtedy stał się cud, poczułem minimalny uścisk na dłoni. Nie wierzę Rose się obudziła.

-Jezu nawet nie wiesz jak się cieszę - powiedziałem uradowany 

-Gdzie ja jestem? 

-W szpitalu, miałaś próbę samobójczą, stała się ona po tym jak mi wyjawiłaś prawdę. Nawet nie wiesz jak żałuję że nie mogę cofnąć czasu, gdybym wtedy nie wyszedł nie leżałabyś tutaj.

-Spokojnie, nie jestem zła to wszystko to tylko moja wina, mógłbyś zadzwonić do Chrisa i zawołać lekarza.

-Oczywiście


---Rose---

Luke mówił mi o tym co słychać u innych, nie mogłam już wytrzymać tego że zostawili mnie w pewien sposób, nie wierzyli że się obudzę. Nie brali udziału w tej sytuacji, przyglądali się tylko z boku. Ścisnęłam dłoń Luka, który od razu spoważniał. Zaczął mnie przepraszać nie mogłam tego słuchać, w końcu to nie jego wina że postanowiłam zrobić coś takiego. Poprosiłam go o to aby zadzwonił do mojego brata, chciałam mu podziękować za wszystko co dla mnie zrobił, jak zawsze były złe i dobre momenty. Moje przemyślenia przerwał lekarz, który właśnie wszedł do sali:

-Jak się panienka czuje?

-Dosyć dobrze, kiedy będę mogła wyjść - zapytał prosto, no bo nie zamierzam siedzieć w tym nudnym szpitalu

-Jeśli wyniki wyjdą dobre to być może nawet już jutro, jednak wszytko zależy od opini psychologa.

-Nie zgadzam się na rozmowę z psychologiem, mam do tego prawo?

-Tak ma pani, jednak lepiej by było jeśli by panienka się zgodziła.

-Rozumiem, ale się nie zgadzam, kiedy zaczniecie robić mi badania?

-Za jakieś 2 godziny, do tego czasu pani ma odpoczywać. Mam również pyatnie

-Jakie?

-Czy to był pierwszy raz?

-Nie

-Tak myślałem, polecam przestać myśleć o takim rozwiązaniu, to że pani czuje się dobrze, nie oznacza że nie widać uszczerbku w zdrowiu. Mówiąc jaśniej następnym razem może pani nie wstać samodzielnie z łóżka.

-Rozumiem, do widzenia.

-Za niedługo będzie tu pani brat, omówię z nim tą kwestie, do widzenia.

Wreszcie polazł ileż można, to co powiedział to żadna nowość. Jedynym plusem jest to że jest duża szansa na to że wyjdę jutro. Z tego co się dowiedziałam to jest wtorek, a to oznacza że do końca tygodnia byłabym w domu. Poprosiłam Luka o mój telefon z którego zadzwoniłam do Sky. Na początku na mnie wrzeszczała, jednak potem gadałyśmy o różnych rzeczach, dowiedziałam się że będzie tydzień u babci na wsi. Gadałybyśmy jeszcze dłużej, ale przerwał to Chris który stwierdził że byłam nie przytomna prawie 2 tygodnie, nie rozumiem go robi wielki problem o to że siedział w u mnie w sali z jakąś godzinę gdy ja rozmawiałam z jego dziewczyną. Siedział ze mną do samego wieczoru, chciał siedzieć do rana ale wybiłam mu ten pomysł z głowy. Za nim poszłam spać rozmyślałam na temat dzisiejszego dnia, a szczególnie nad zmiennym zachowaniem Luka.


---Sky---

Siedzęw samochodzie już z 2 godziny, jadę do babci na tydzień. Mieszkana wsi, więc mam przewalone, zero kontaktu ze światem, jednakcieszę się że mogę zobaczyć się z babcią. Gdy byłam małaspędzałam z nią bardzo dużo czasu, moi rodzice bardzo częstopracowali od rana do nocy, więc zajmowała się mną babcia.Opowiadała mi historie ze swojego dzieciństwa, nauczyła mnie wielurzeczy, czasem zastępowała mi nawet mamę, teraz ma już swoje latai smutno jest patrzeć na to jak się męczy z najprostszymirzeczami. Pojechanie tam na tydzień to jak powrót do dzieciństwa,pewnie teraz weźmiecie mnie za kogoś sentymentalnego, jednak onajako jedna z nielicznych osób miała w sobie coś co wzbudzało wemnie poczucie bezpieczeństwa. Do takich osób należy mój kuzyn,moja przyjaciółka i babcia, wiem to dosyć dziwne, ale taka jestprawda. Dziadek zawsze opowiadał mi historie o swoich podróżach,nauczył mnie pisać i liczyć, pierwszym słowem jakie powiedziałambył dziadek. Nauczył mnie tego że każdy zwyczajny dzień możestać się niezwykłym, a to wszystko zależy od tego jakiepodejmiemy decyzje. Dzięki decyzjom podjętym przez nas możemyucierpieć nie tylko my, ale także nasze otoczenie. Wiem że gadamteraz jak jakiś filozof, ale nie spałam od ponad 2 dni, więc tochyba jest normalne.Na miejscu będziemy dopiero za 4 godziny, więc trochę czasu abysię zdrzemnąć. 




SIOSTRAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz