Rozdział 3

5K 79 9
                                    

Zobaczyłam go po raz pierwszy od tyłu miesięcy. Już nawet nie obchodzi mnie to, jak tu wszedł. Ale jaki miał powód, żeby tu przyjść? Nie wiedziałam, czy uciekł, czy go wypuścili. W głowie miałam milion pytań, a za razem jebaną pustkę.

- Przyszedłem ciebie odwiedzić. Ale nie sądziłem, że moja Vicky  dalej będzie się bawiła w tą czarną dziwkę. - stał przede mną jak gdyby nigdy nic się nie stało. To będzie cholernie trudne.

- Justin, idź do samochodu. Przyjdę do ciebie, kiedy to załatwię. - rzuciłam do blondyna przez łzy.

- Ale o co tu w ogóle chodzi? - spojrzał na mnie kompletnie zdezorientowany. Nie mogłam mu teraz wszystkiego wyjaśniać. To jest bardzo długa historia. Ale należą mu się wyjaśnienia. I to zrobię, ale kiedy tylko okiełznam sytuację z Davidem. Rzecz jasna, nie powiem mu wszystkiego. Znam tego człowieka dopiero kilka minut.

- Wszystko ci powiem, ale zrób, to co ci każe. - mężczyzna nie wykazywał żadnych chęci do wykonania tego polecenia. Ale wiedziałam, że musi stąd wyjść. Natychmiastowo. - Przyjdę do ciebie, obiecuję. Tylko poczekaj na mnie w swoim aucie. Wez moją torebkę. Będziesz miał gwarancję, wrócę po nią. - poczułam tylko jak wsadza mi coś w stanik. Z lekka paraliżował mnie strach, więc nie zwróciłam na to uwagi w tym momencie.

- Masz mój numer i masz dzwonić, gdyby się coś działo. - powiedział surowo i wyszedł z mojego mieszkania. Zostałam z twardym orzechem do zgryzienia. Ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam się z nim zmierzyć.

- Nie jestem czarną dziwką. - spojrzałam na bruneta, ściągając swoją perukę. - Cieszę się, że mnie odwiedziłeś. - musiałam udawać. Nie wiedziałam, która jego strona wzięła górę w tym momencie.

- To dlaczego płaczesz? - podchodził do mnie powoli. To nie był on. Musiałam powiadomić o tym Zayna. 

- Ze szczęścia. - David przytulił się do mnie, a ja próbowałam się uspokoić i nie popaść w panikę.

- A kim był ten mężczyzna? Dlaczego przyszedł z tobą? - jego głos był przerażający. Na dodatek głaskał mnie po głowie, przez co przez moje ciało przeszła fala nieprzyjemnych dreszczy. To było okropne.

- Nikt ważny. Już go nie ma. Poszedł sobie. Cieszysz się? - oderwałam się od niego. Nie mogłam dłużej trwać z nim w uścisku. - Może zrób sobie drzemkę, a ja pójdę się wykąpać?

- Dobry pomysł, zmęczyłem się czekając na ciebie. - uśmiechnął się do mnie przeraźliwie i pomaszerował do mojej sypialni. Ja wzięłam swój telefon z kieszeni swojego płaszcza, i powiesiłam okrycie na wieszak. Szybkim krokiem poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na krawędzi wanny. Niezwłocznie zadzwoniłam do Zayna. Nim zdążył odebrać, odkręciłam wodę, żeby zagłuszała moje słowa. Nie mogłam pozwolić na to, żeby David mnie słyszał.

- Boże święty, jak dobrze, że odebrałeś. - wypaliłam zanosząc się płaczem.

- Hej, co się stało? - zapytał zatroskany. - Od ciebie zawsze odbiorę, o każdej porze dnia i nocy. - mieć takiego przyjaciela jak Zayn, to tak jakby mieć skarb. Zawsze mam w nim oparcie. - Słońce co się dzieje? - ja po prostu nie mogłam wydusić z siebie słowa. Nie mogłam powstrzymać płaczu. To było okropne.

- David... Jest u mnie w sypialni. - zaniosłam się szlochem. Odchyliłam swoją głowę do tyłu i pozwoliłam sobie na płacz. Na lament.

- Cholera. Daj mu jakieś środki nasenne i wyjdź z mieszkania. - instruował mnie. - Gdzie teraz jesteś?

- W łazience. On położył się spać u mnie w sypialni. - łzy cały czas spływały po moich policzkach.

- Zrób to, co ci kazałem. Zaraz tam będę. Zadzwonię też do jego lekarza. I hej, nie bój się. Wszystko będzie dobrze. Załatwimy to raz na zawsze. - Malik próbował mnie uspokajać. Oczywiście, po jego słowach byłam odrobinę spokojniejsza. - Tylko zrób tak jak ci mówiłem. Teraz. - nakazał surowo.

On My BodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz