Rozdział 14

731 15 8
                                    

— Justin, popatrz na mnie. — dłonie Naomi objęły moją twarz, a jej  biodra coraz bardziej napierały na moje krocze. — Ona jest tylko pionkiem w tej grze. Pieprzonym pionkiem. — wyszeptała mi wprost do ucha, a mnie ogarnęła złość. — Nie baw się w sentymenty. 

Zacisnąłem dłonie w pięści. — A ty nie baw się w pierdoloną terapeutkę. — zepchnąłem kobietę na bok, a ta opadła na poduszki. Zawisłem nad nią i lustrując jej twarz wyczekiwałem jakiejkolwiek reakcji z jej strony. Ale taka nie nadchodziła. Przez ten cały czas okazywała jedynie spokój. To jest popieprzone, jak dobrze mnie znała. Wiedziała w jaki sposób wyprowadzić mnie z równowagi i jak na to zareaguję. Pragnęła tego. To jest jedyna kobieta, której nie potrafię się oprzeć. — Nie po to tu kurwa jestem, żeby wysłuchiwać tego bezsensownego gadania. — moja dłoń nieco mocniej zacisnęła się na jej gardle, czemu towarzyszył jej dumny uśmiech. — Doskonale wiem co robię. 

Victoria

Ubiegłego wieczoru miałam okazję spędzić świetnie czas w towarzystwie mojej przyjaciółki. Bawiłyśmy się przednio, za to dzisiejszego ranka nie było już tak bajecznie. Impreza była szampańska, a ilość wypitego alkoholu ogromna. Jak przez mgłę pamiętam nasz powrót do domu, nie wspominając już o dalszym toku wydarzeń. Mogę się tylko domyślić pewnych rzeczy, po unoszącym się zapachu zioła w całym mieszkaniu i okropnym bólu głowy połączonym z bolącym gardłem i brakiem głosu. Przetarłam twarz dłonią i wpatrując się w sufit, próbowałam zebrać jakiekolwiek siły, aby podnieść się z łóżka. Bolała mnie nie tylko głowa, ale również i nogi od tańca. Pomimo tego z chęcią bym to powtórzyła. 

— Żyjesz? — ledwo słyszalny dźwięk wydobył się z ust Livi. 

— To ja powinnam się ciebie o to zapytać. — zaśmiałam się, odwracając się w stronę mojej przyjaciółki, która w tym momencie ziewała. — Niezbyt pamiętam jak wróciłyśmy do domu. 

— Nie przejmuj się, ja też nie pamiętam. Chyba taksówką. — wzruszyła ramieniem. — Ale to chyba jest najmniejszy problem. — zmarszczyłam czoło na jej słowa. Miałam nadzieję, że nie wydarzyło się nic, czym miały byśmy się martwić. Ostatnim razem po wypowiedzeniu tych samych słów, kilka godzin później musiała stawić się na komisariacie, w celu złożenia zeznań w sprawie jakiegoś pobicia. O mały włos nie została niesłusznie pociągnięta do odpowiedzialności. — Nie zostawiłam żadnych namiarów, dla przynajmniej dwóch potencjalnych tatuśków dla mnie. — widziałam ten jej uśmiech, przez burzę kasztanowych włosów, która zakrywała jej twarz. Sama zaśmiałam się na jej stwierdzenie. — No co? Jeden z nich przyjechał panamerą i miał przy sobie tyle koki, ile mój organizm nie przyjął do tej pory. Taka okazja zdarza się raz w życiu.

— Szykowałabym sobie już trumnę na twoim miejscu. Straciłaś szansę na posiadanie starego dziada z wypchanym portfelem, który robiłby ci za prywatnego dilera. To jest... tragedia życiowa. 

— Śmiej się dalej, a ja idę spać. — brunetka odwróciła się do mnie tyłem, wypinając w moją stronę swój jędrny tyłek. 

— Spoczywaj w pokoju. — mruknęłam, przeciągając się. Nie miałam pojęcia, która jest godzina, ale wiedziałam, że i dla mnie będzie to najlepsze rozwiązanie. Nie byłabym w stanie funkcjonować normalnie w tym momencie. 

— Amen. 

...

Było już późnym wieczorem. Siedziałyśmy we dwie na kanapie, oglądając jakiś przypadkowy film, z winem i kawałkiem pizzy w rękach. Pomimo tego, że kac dalej mnie męczył, czułam się w pełni wyluzowana. Dawno nie spędzałam w ten sposób czasu. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem byłam w klubie dla zwykłej rozrywki, lub kiedy ostatni raz zamulałam na kanapie ze swoją najlepszą przyjaciółką, bawiąc się przy tym świetnie i nie myśląc o tych wszystkich poważniejszych sprawach, których nazbierało się w ostatnim czasie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 23, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

On My BodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz