Weszłam właśnie do domu Justina. Wszystkie osoby, które miały być zaangażowane w przygotowanie do dzisiejszego wyjścia, ściągnął do swojego domu. Mimo moich zapewnień, że sama zorganizuję sobie coś w tym kierunku, był nieugięty i stawiał na swoim. To jest chyba u nich rodzinne. Ja dalej nie otrzymałam żadnego telefonu od Liama. Dalej nie mogę pojąć, po co on to robi. Ale już nic chyba na to nie poradzę. Nawet trochę to olałam, tak jak radził mi Justin. Przez te wszystkie dni spędziliśmy ze sobą naprawdę dużo czasu. Gdyby tak wszystko podsumować, spędzaliśmy ze sobą niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie licząc tych trzech dni, w których Bieber musiał być w pracy. Jednego dnia chodziliśmy po sklepach w poszukiwaniu sukienki na dzisiejszy wieczór. Jak już znaleźliśmy moją kreację, potrzebowałam do niej odpowiednich dodatków, na co też poświęciliśmy kilka długich godzin. Dużo czasu spędziliśmy też w studio, na moich próbach. Bieber świetnie sprawdził się w roli widza. Ciągle patrzył w komórkę, tylko momentami obserwował to, co robię. Taką widownię się ceni. Zawsze kiedy skończyłam pracę jechaliśmy do mnie lub do niego i rozmawialiśmy przy winie. Kto by pomyślał, że mężczyzna może być tak dobrym słuchaczem i doradcą? To był świetny tydzień. Poznaliśmy się bliżej, a nasze relacje weszły na wyższy poziom. Bez żadnych wątpliwości mogę śmiało powiedzieć, że zostaliśmy przyjaciółmi. Dużo rozmawialiśmy o Nathanie, o tym co się wydarzyło. Wyjawiłam mu wiele rzeczy, o których nikomu wcześniej nie mówiłam. Odkryłam przed nim rąbek tajemnicy mojego życia. A mój nowy przyjaciel, jakkolwiek dziecinnie to brzmi, przedstawił mi trochę, jak wyglądała jego rodzina, co działo się, kiedy prawda o drugim synu jego ojca wyszła na jaw. Nawet sama nie wierzę w to, jak szybko zbudowaliśmy taką relację. Zawsze sądziłam, że trwa to miesiącami, czy nawet latami i nie wierzyłam, że kiedykolwiek uda mi się zbudować taką więź z drugą osobą. Niby Zayn też jest moim przyjacielem, ale nie łączą nas już tak silne więzi jak kiedyś. Sama ostatnio zauważyłam to, jak bardzo oddaliliśmy się od siebie.
— Jak się czujesz? Wyspałaś się? — Justin wyciągnął swoje ramię w moją stronę, na znak abym je chwyciła. Chciał mnie prowadzić pod rękę, jak prawdziwy gentleman, tyle że w dresie i lekko spoconej koszulce. Nie miałam pojęcia, że jest w trakcie treningu. Gdybym wiedziała, przyszłabym trochę wcześniej.
— Nie najgorzej. Chyba nawet się wyspałam.
— Przygotowałem ci pokój, w którym będziesz mogła się przygotować do bankietu. Garderoba, łazienka i część z sofą oraz łóżkiem do spania. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Będziesz mogła tam zostawić swoje rzeczy. I jeśli masz ochotę, to będziesz mogła zostać tam na noc. — weszliśmy po pierwszych stopniach schodów. — Wizażystka już tam na ciebie czeka, zaraz powinien zjawić się też fryzjer.
— Wiesz, że nie musiałeś tego wszystkiego robić? Przecież mi wystarczyłaby tylko łazienka do szybkiego ogarnięcia się, a nie jakiś apartament w apartamencie. — rzuciłam mu karcące spojrzenie. Czuję się jak jakaś księżniczka, kiedy tak wszystko dla mnie robi i delikatnie się ze mną obchodzi. Te wyjątkowe traktowanie onieśmiela mnie odrobinę i nie do końca jest to dla mnie komfortowe. — Dziękuję ci. — zostawiłam na jego policzku ślad mojej szminki po szybkim cmoknięciu.
— Od przybytku głowa nie boli. Masażysta też miał ciebie odwiedzić, ale nie wiem, czy się zjawi. — matko kochana, jeszcze masaże? Po co tyle zachodu? — Ale jak nie przyjdzie, to wymyślę coś, żeby temu zaradzić w inny sposób.
— Aha, ciekawe w jaki? — z moich ust wydobył się cukierkowy śmiech.
— Już tym się nie martw. — w tym momencie stanęliśmy przed drzwiami, jak się mogłam domyśleć- do tego specjalnego apartamentu, w którym miałam spędzić kilka dobrych godzin. — Przyjdę po ciebie, jak już sam będę gotowy.
CZYTASZ
On My Body
Romance"Wszyscy mężczyźni byli we mnie wpatrzeni. Wręcz zahipnotyzowani. Ale jedno spojrzenie było nade intensywne. Mogłabym rzec, że krępowało mnie.„ Vicky i Justin to zupełnie dwa inne światy. Ona wykorzystuje swoje ciało jako maszyna pracy, a on swoją m...