Obudziłam się o 8, ale był problem, że nie w swoim łóżku. Kolorystyka tego miejsca różniła się, ponieważ w moim apartamencie widniał wszędzie kolor czarny, a w tym zaś dominuje niebieski. No tak jestem u Kuby, tylko problem w tym gdzie jest Kuba. Wstałam z łóżka po czym zaczęłam się kierować w stronę mojego apartamentu, ale to co zobaczyłam mnie zszokowało, a zarazem rozczuliło. Na kanapie w salonie leżał Kuba. Może dla was to się wydawać dziwne, że mnie to rozczuliło, ale to tylko dlatego, że nie spał dla mnie w swoim łóżku tylko cierpiał na kanapie. Karma wraca za tą pościel. KARMA BITCH! Uśmiechnęłam się po czym udałam do drzwi.
Na korytarzu spotkałam kłócących się Amande i Krzycha...znowu.
-O co tym razem poszło?-Westchnęłam, a oczy tej dwójki skierowały się na mnie.
-Kazałam Krzyśkowi wyprasować skarpety! Nawet tego nie umie zrobić!-Krzyknęła po czym trzasnęła za sobą drzwiami.
-Chwila, ziomuś od kiedy się prasuje skarpety?- Zaśmiałam się.-Zachowujecie się jak stare dobre małżeństwo.
-Mnie się pytasz!? Temu pulpetowi się w główce poprzewracało! Krzychu sobie idzie.-Machnął ręką i kręcąc śmiesznie biodrami na boki wymiął mnie. Parsknęłam pod nosem, ale tego nie skomentowałam.Gdy weszłam do swojego pokoju, rozebrałam się do bielizny, wzięłam czyste ciuchy i czystą bielizne i z tymi rzeczami weszłam do łazienki, aby wziąść prysznic.
Wyszłam spod prysznica po 30 minutach już umyta i przebrana. Wzięłam telefon i słuchawki, ponieważ muszę się przebiec do sklepu po tampony, bo mi się skończyły, a okres akurat dzisiaj zaczął. Nie znosze mieć okresu chyba tak jak każda dziewczyna. Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego kobiety mają ciężej w życiu? To wszystko jest popaprane. Zjechałam windą na dół, przed tem witając się z wszystkimi w kuchni. Wszystko mnie boli...
Gdy weszłam do sklepu, wzięłam tampony, słodycze i sok po czym udałam się w drogę do kasy.
-Siema Natalciu!!!- Usłyszałam nad uchem piskliwy głosik Roksany i szczupłe ręcę owinięte wokół mojej talii. Chwila, chwila, ale co ona tu robi?
-Cześć Roksana.- Wymusiłam uśmiech.- Co cię tu sprowadza?
-Przyjechałam na koncert Kuby.- Wyszczerzyła się.- Wiem, że za sobą nie przepadamy, ale może to zmienimy? Nie mówie tu o wielkiej przyjaźni, ale o zakumplowanie się.- Uśmiechnęła się. Wiecie co było dziwne? Nie była ubrana jak dziwka. Miała na sobie biała bluzkę z krótkim rękawem, która była włożona w czarne spodnie z wysokim stanem, a do tego białe trampki.
-Widzę, że zmieniłaś styl dzi...dzieweczko.-Uśmiechnęłam się.
-Tak zmieniłam, może się przejdziemy?
-Jasne, tylko trochę się spiesze.-Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się delikatnie w moją stronę.
-Dobrze, nie zajmę ci dużo czasu. Przyjechałam na koncert Quebonafide jak zapewne wiesz.-Westchnęła.
-Tak właśnie przypuszczałam.
-I przy okazji pogodzić się z tobą i Kubą. Chciałabym cię przeprosić.- Spuściła głowę w dół.
-Mnie? Za co?- Zdziwiłam się bardzo. Nie spodziewałabym się takiego zachowania po Roksanie. Znam ją bardzo krótko, ale dziwne to dla mnie.
-Za tą akcje z pokojem i za to jaka byłam oschła w stosunku do ciebie. Naprawde cię przepraszam...wiesz na początku byłam z Kubą tylko dla szpanu...-Tu zrobiła pauzę.-Ale potem naprawdę go pokochałam. Wszystko ma swój koniec prawda? Na początku było wszystko fajnie, byliśmy szczęśliwi ze sobą, ale potem wszystko zaczęło się sypać...Ubierałam się jak dziwka..często chodziłam na impreze, a potem wracałam najebana w trzy dupy do domu, a Kuba musiał świecić za mnie oczami przed mediami i fanami... Nie wyszło, więc zerwałam i się zakochałam w innym. Moi rodzice nigdy nie mieli dla mnie czasu. Cały czas praca, praca i praca. Teraz wyjechali do Stanów zostawiając mnie samą z niczym. Mówili mi, że jestem nikim innym tylko szmatą, która jest z chłopakami dla pieniędzy. Wyrzekli się mnie...-Uśmiechnęła się ze łzami w oczach i skierowała swoje szklane oczy na mnie przytulając mnie tym samym. Roksana jest naprawdę wporządku, na początku uważałam ją za pustą lalę, a teraz za super dziewczynę, której się trochę życie pomieszało.
-Nie przejmuj się wszystko się ułoży, jak będziesz potrzebowała pomocy zawsze możesz na mnie liczyć.-Odwzajemniłam jej gest.
-Dziękuję...jesteś wspaniała.- Powiedziała załamującym tonem, a potem zaczęła po cichu łkać wtulając się we mnie mocniej.- Musze lecieć widzimy się wieczorem.-Pociągneła noskiem i oddaliła się ode mnie, a ja skierowałam do hotelu.💍💍💍
KOCHANII! Przepraszam was za tak małą aktywność, ale szkoła... Postaram się pisać rozdziały częściej! Buziaczki!!!❤️❤️❤️
CZYTASZ
Pokochaj mnie/Quebonafide☀
Romance-Jesteś dla niego tylko zabawką! ~powiedziała Roksana po czym odeszła,zostawiając mnie całą zapłakaną na ulicy...