#13💙

1.1K 61 5
                                    

~P.O.V. Quebo~

Było już dość późno, dlatego też postanowiłem, iż coś zjem i położę się spać. Zeszłem po schodach i byłem nieco zaskoczony słysząc szuranie i ciche przekleństwa dochodzące z kuchni. Mogłem się domyślić, że była to kocica, dlatego też byłem tak zmęczony, że ją zlałem. Zacząłem robić kanapki w między czasie słysząc pytanie, które było kierowane do mnie.

-Co ty taki szczęśliwy?- Zapytała, unosząc brew do góry.

-A co jesteś jakąś moją przyjaciółką,że mam ci się spowiadać?- Odbiłem piłeczkę.

-Chciałam być miła.-Odpowiedziała.-Nie to nie, odwal się.

-Czy ty zawsze musisz tyle gadać i wtrącać się w nie swoje sprawy?-Burknąłem już lekko rozdrażniony, bo co ona książkę pisze o moim życiu!?

-Jesteś największym dupkiem na tym świecie ugh!- Walnęła pięścią o stół przez co do kuchni wbiegli przerażona Amanda z Krzyśkiem.

-Co tu się dzieję do jasnej cholery!?-Wydarła się Amanda.

-Powiem ci tyle jeśli masz zamiar się mścić to się mścij na dobre ci to nie wyjdzie, to ty jesteś egoistką i nie znasz całej prawdy o moim życiu jakie wcześniej wiodłem, nic nie wiesz o mojej przeszłości ,rozumiesz!? Więc nie oceniaj książki po okładce! I nie wstawiłem tego zdjęcia na wioche.pl do tego poziomu się zniżał nie będę.-Powiedziałem spokojnie po czym miałem odejść, ale jeszcze miałem coś do dodania.-Imponują ci presja i stres i chcesz wyglądać jak gwiazda i z jednym się zgodzę, masz racje jestem dupkiem, ale nigdy nie będę tańczył tak jak mi zagrasz.- Powiedziałem po czym spojrzałem na nią ostatni raz, wziąłem kanapki i wodę do ręki, po czym kierowałem się w stronę pokoju. 

~P.O.V. Klaudia~

Ostatnim co usłyszałam było trzaśnięcie drzwiami od pokoju Que. Tak samo ja, Amanda i Krzysiek byliśmy zaskoczeni wyznaniem Que. Chwile potem Krzysiek powiedział, że do niego zajrzy i odszedł od nas bez słowa pożegnania. Miał rację nie znam jego przeszłości i nie potrzebnie wybuchłam, ale nie mogłam on mi po prostu działa na nerwy, lecz w tamtym momencie było mi go szkoda.

-Co tu się zadziało!?- Amanda była najwidoczniej zła na nas.

-Nic, a co miało się zadziać? Po prostu robiłam kolację i on wszedł do kuchni, zapytałam czemu jest taki szczęśliwy, a on, że to nie mój interes i tak to się zaczęło.

-Dzieci. Miałaś go rozkochać i tyle, ale widzę, że wy nawet jednego dnia bez kłótni nie umiecie wytrzymać.-Westchnęła.

***

Kolejnego dnia było nam trochę ciężko wstać, ponieważ w nocy zrobiliśmy sobie maraton filmowy przez co wszyscy są częściowo nieprzytomni. Po śniadaniu skorzystaliśmy z łazienki i opuściliśmy hotel, ponieważ dzisiaj mamy zamiar cały dzień przed koncertem poświęcić na zwiedzanie. Do koncertu zostało nam równe 12 godzin. Hotel opuściliśmy o 9.Przez co dostałyśmy karcące spojrzenia ze strony chłopaków, skierowane w stronę moją i Amy.

-Nie możemy zostać w domu jak cywilizowani ludzie, tylko włóczyć się po mieście.- Zapytał zmęczony Maciek oparty o moje ramie.

-Nie marudź, bo już powoli mnie wkurzasz.- Odburknęła Amanda już lekko zła na ciągłe marudzenie Maćka.

-Dobra, nie sprzeczajcie się. Jesteśmy tu tak jakby na wakacjach 2 tygodnie, cieszcie się swoim towarzystwem, a nie kłótnią o byle co, tak jak kobieta z okresem.-Odpowiedziałam już trochę zmęczona ich ciągłymi kłótniami. W odpowiedzi dostałam westchnięcie obojgu.

-Czyli tym razem Kraków, podobno dzisiaj ma być festiwal kolorów, idziemy?- Zapytał Wojtek.

-JASNE! BĘDZIE MEGA! MUSIMY!- Wykrzyknęła uradowana Amanda, rzucając się Krzyśkowi na szyję. Niby nie są razem a się tak zachowują, jakby znali się długo i byli razem. Nie przeszkadza mi to, bo nie zaprzeczam są słodcy. Quebo jest dzisiaj jakiś cichy. Postanowiłyśmy razem z Amandą zrobić kawał Krzyśkowi i Kubie. Ten człowiek jest zły za to, że Krzysiu wszędzie rzuca swoje brudne ciuchy, a sama nie jest lepsza.

-Ej, Klaudia a ty idziesz?- Zmrużył na mnie oczy Adam. Przy czym też przerwał moje rozmyślanie. Baran.

-Chyba.

-Oł jea! Obsypie Cię wszystkimi kolorami!

-Spadaj, nie chce wyglądać jak tęcza.-Zmarszczyłam nos. Przez co zaśmiał się.

-Oj dobra dobra.-Objął mnie ramieniem, zwalając Maciejke na chodnik, który swoją drogą był bardzo wygodny jak on to uznał. Czułam palące spojrzenie Kuby na moich plecach, ale jak się odwracałam i on odwracał wzrok.

***

O 16 byliśmy już na festiwalu. Koncert się zaczyna dopiero o 21, dlatego będziemy tak jak to chłopcy mówili do 19, bo muszą się jeszcze przygotować. Przez te 7 godzin zwiedzaliśmy Kraków, ale najwięcej śmiechu było z Amą i Krzychem. Przez to, że nazwała go brudasem i leniem, skończyła w fontannie, ale ona nie była mu dłużna bo popchnęła go razem za sobą przez co wszyscy wzieliśmy prysznic. Kupiłam kilka pamiątek, ponieważ tym debilom odwaliło, żeby zabrać wózek spod biedry i pojeździć po szosie. Zwiedzanie zajęło nam 3 godziny, a reszta na wygłupianiu się i odwalaniu przypałów.

-Okej rozdzielamy się! Idę kupić jakieś kolory z Wojtkiem, a wy dobierzcie się w pary.- No nie zgadniecie z kim byłam w parze. Z moim szczęściem wszystko możliwe, bo przydzielili mi Maćka, który cały czas gadał. Nie to, że mi to przeszkadzało, ale już mnie to zaczynało wkurzać powoli. 

-Jest coś między tobą, a Quebo?- Zapytał poruszając sugestywnie brwiami.

-Oczywiście, nawet już ślub planujemy, dzieci z domem i ogrodem.-Prychnełam.

-Uuu, to chce być chrzestnym.-Zaśmiał się.

-Ha ha.

-Śmiej się, śmiej mówię ci, że tak będzie.-Uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów.

To było niezręczne i dziwne; napięcie między mną i Quebo, z którym nie rozmawiam już dzień, ale czuje jego baczne spojrzenie na sobie.

-To jest kurewsko dziwne, widzieć was kłócących się i nie rozmawiających ze sobą.- Oznajmił po chwili ciszy, idąc obok mnie krok w krok z już kupionymi kolorami. Wybrałam 6 worków, a w tym kolory; fioletowy, niebieski, zielony, żółty, pomarańczowy i czerwony.

-Tak kończy większość ludzi, którzy się lubią, ale nie umią tego pokazać.- Zagwizdał Wojtek, który dołączył do nas minutę później.

-Nie lubię tego zapatrzonego w siebie dupka okej!?- Wykrzyknęłam, ale zaraz się zamknęłam usta, gdyż zobaczyłam wzrok Kuby, który wyrażał złość, smutek i zawiedzenie. Przeszedł koło mnie szepcząc mi do ucha ciche.

-Nie będę tańczył, tak jak mi zagrasz.-Odszedł zostawiając mnie z tyłu. I naprawdę źle się z tym czułam i było mi go żal, postanowiłam z nim porozmawiać po koncercie, a zostało już niewiele czasu. Mama zawsze mi powtarzała ,,nie oceniaj książki po okładce'', a ja krzywdzę osobę, na której mi bardzo zależy.

♥♥♥

Następny rozdział w przeciągu 1-3 dni.

Pokochaj mnie/Quebonafide☀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz