Mimo małych problemów doktorek się zgodził i właśnie idziemy do kłindżeta. Ooo, zgrozo dlaczego nie mogę użyć mocy, a no tak bo dopóki Banner nie jest na miejscu to może w każdej chwili uciec i tyle z jego pomocy. Okey to czeka mnie, to znaczy nas podróż trwająca z sześć godzin. No cóż ta praca wymaga poświęceń.
🖤
Pov. Luna
Właśnie idę na lotnisko Helicariera gdyż za chwilę ma przylecieć wraz z Coulsonem jego idol. Ciekawe czy poprosił go o autografy na kartach, będę musiała się go spytać.
A tak wogóle to jakieś 2 godziny temu przyleciałam tu z Brucem, on chciał, zostać na zewnątrz gdyż jak to powiedział:,, Zanim tam wejdę wolałbym ochłonąć, żeby przypadkiem niczego nie zniszczyć " natomiast ja poszłam zdać relacje Nickowi z" misji ".
Okej już widzę odrzutowiec no to lecimy.-Agentko Valentine, - przywitał się Phil- idę do szefa, zajmij się proszę kapitanem - jako odpowiedź uzyskał tylko skinienie głową i szczery uśmiech
-Steve Rogers - przedstawił się żołnierz podając mi rękę.
-Luna-prosto i na temat(xd) przecież nazwisko już zna, chyba że jest głuchy w końcu ma ponad 90 lat.
-Prosił cię już o autografy na kartach z Kapitanem Ameryką? - zapytałam go idąc powoli obok niego.
-Nie, a co zbiera karty? - spytał trochę zmieszany.
-Tak, zabytkowe jego oczko w głowie. Coulson o mało spazmów nie dostał gdy cię wyłowili.- powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech- Pewnie czujesz się dziwnie po tylu latach? - spytałam.
-Nie, akurat to jest mi znajome-powiedział wskazując głową na grupkę trenujacych agentów. Jak ja się cieszę, że nikt nie zmusza mnie do trenowania, że mogę sobie iść potrenować sama, kiedy chcę i gdzie chcę.
-Agentko Luno, zaraz będziemy startować proszę udać się do centrum dowodzenia. - z rozmyślań wyrwał mnie głos Hill.
-Okey, przyjęłam- odpowiedziałam
-Przepraszam, że przeszkadzam w jakże ciekawej rozmowie, ale tu zaraz nie będzie czym oddychać - moją wypowiedź skierowałam do dwóch panów.
-To łódź podwodna? - spytał kapitan
-Świetnie chcą mnie zamknąć pod wodą. - rzekł Banner zbliżając się do krawędzi za kapitanem.
-Nie jest jeszcze gorzej. - rzekł lekko wystraszony Doktorek....
Przepraszasz,że tak dawno nie było rozdziału :brak weny.