6. Nie wiem, jak przyznać, że jestem zniszczony

216 24 1
                                    

Ilość słów: 3580

Louis, trzy miesiące wcześniej

Minęły cztery dni, odkąd Louis otrzymał wiadomość. Wiedział, że Harry zaczął coś podejrzewać, bo szatyn dziwnie się przy nim zachowywał. Każdego dnia od dostania wiadomości zabierał go do pracy. Razem jechali metrem, a potem zamiast rozejść się w swoje strony, Louis zaprowadzał Harry'ego aż pod budynek New York Timesa. Na początku Harry był zaskoczony, ale szczęśliwy, że Louis postanowił dotrzymywać mu towarzystwa, mimo że spóźni się trochę do pracy.

Teraz, czwartego dnia, był trochę zły. Nic nie powiedział, ale starszy widział to w jego oczach, kiedy szli na stację metra.

Harry nie jest napastliwą osobą, więc na śniadaniu siedzieli naprzeciwko siebie i porozmawiali, ale coś było nie tak, bo Louis wiedział, że brunet ma dość jego absurdalnego zachowania.

Gdy siedzieli obok siebie w metrze, Louis zauważył, jak Harry od czasu do czasu rzuca mu spojrzenia, a na jego twarzy jawi się głębokie zamyślenie. Udawał, że tego nie widzi, mocno przyciskając do piersi swój plecak i udając zainteresowanie sufitem wagonu.

- Co się dzieje? - zapytał w końcu Harry, co nie było niespodzianką. Louis wiedział, że to nadejdzie, zważywszy na to, iż Harry nie wytrzymywał długo bez mówienia. Wiedział też, że pomimo swego braku napastliwości, zawsze wybuchnie, jeżeli za długo będzie coś w sobie dusił.

- Co masz na myśli? - spytał się szatyn głupio, żałując tych słów od razu, gdy ich oczy się spotkały. Harry wyglądał na wściekłego, a Louis tego nie pochwala. Harry jest zbyt ładny na takie grymasy.

- Naprawdę myślałem, że to miło z twojej strony, że odprowadzasz mnie do pracy, ale teraz mnie to denerwuje - powiedział cicho Harry, pochylając się na bok, by tylko Louis mógł to usłyszeć. - Co się dzieje? Zachowywałeś się dziwnie przez ostatnie dni.

- Po prostu pomyślałem, że fajnie będzie przejść się z tobą, to wszystko.

- Nie. Nie chcę, żebyś to dzisiaj robił. Nie chcę, żebyś mnie odprowadzał.

Serce Louisa przyspieszyło swój rytm, sprawiając, że mógł je usłyszeć. Nie mógł na to pozwolić, nie. Harry nie może pójść sam do pracy, skoro ktoś go śledzi i robi mu zdjęcia.

Przełknął ciężko, szybko mrugając opadającymi powiekami. Kurwa, potrzebuje trochę prawdziwego snu.

Od otrzymania wiadomości Louis nie był w stanie spać przez całą noc i wykańczało go to. Był zmęczony i zmartwiony. Nie wiedział, co robić.

- Ale ja chcę iść z tobą - upierał się, brzmiąc słabo nawet we własnych uszach.

Harry rzucił mu groźne spojrzenie.

- Co do kurwy się dzieje, Louis?

- Po prostu chcę spędzić z tobą więcej czasu, co w tym złego? Twoja praca nie jest tak daleko od mojej - Louis zmarszczył brwi, kiedy ich wzrok ponownie się spotkał. Kłamstwo bolało, ale Louis nie mógł powiedzieć mu dokładnie, co się dzieje. Lecz co miał mu powiedzieć? Hej, Harry, ktoś cię śledzi i robi ci zdjęcia? Tego szatyn nie mógł powiedzieć.

- To jest coś złego, Louis. Co się dzieje? Ostatnio byłeś strasznie cichy, a teraz chcesz codziennie odprowadzać mnie do pracy?

- Ugh, dobra! - warknął starszy, kiedy wreszcie wyszli z wagonu. - Nie pójdę z tobą, do kurwy, skoro nie możesz tego znieść.

- Nie to miałem na myśli, Louis. Wiesz o tym.

Wyszli ze stacji metra, zatrzymując się przed jednym z otaczających ich drzew.

Help Me To Believe, Give Me Hope PL (Larry) ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz