Ilość słów: 5830
- O czym ty do cholery myślałeś, Harry?
Harry stał przy kuchennym blacie, rękoma zakrywając twarz, kiedy usłyszał to samo pytanie po raz chyba tysięczny tego ranka, tydzień po tym, jak złapano go w tym głupim domu w Yorkville. Tydzień po tym, jak po raz drugi znalazł Louisa w ich mieszkaniu tylko, po to, by rano obudzić się samotnie i znowu niekompletnie. Nie wiedział, jak był w stanie sobie radzić, ale James zadający pytania, na które nie znał odpowiedzi, nie bardzo pomagał.
Powinien był wiedzieć, że zatrudnianie długoletniego przyjaciela na swojego prawnika będzie równoznaczne z zatrudnieniem kogoś, kto będzie go strofował. Powinien był wiedzieć, że pewnie zareaguje tak samo, jak Louis.
Naprzeciwko niego stał James Corden, przyjaciel jego i Louisa z czasu studiów, a teraz jego prawnik. Patrzył na bruneta ze zmartwionym wyrazem twarzy i głęboką bruzdą na czole, po tym, jak usłyszał pewne części – Harry nie mógł mu opowiedzieć całej historii. Louis go o to prosił. Harry powiedział więc Jamesowi to, co mógł: odnalazł Liama dzięki notatce (ta część nie wydawała się kłopotliwa) i zadzwonił do niego, bo czuł, że nikt nie robił nic, żeby znaleźć Louisa i to zaprowadziło go do domu, gdzie wpadł.
- Myślałem o tym, jak bardzo chcę znaleźć Louisa, James – oświadczył brunet, zwieszając ręce, żeby spojrzeć na przyjaciela. – Powiedziałem ci to już. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
James przewrócił oczami i spojrzał na niego raz jeszcze.
- Mówię, że byłeś po prostu bezmyślny. Co gdyby stało się coś gorszego?
- Nie stało się. Wszystko dobrze. Teraz muszę odpowiedzieć na jakieś gówniane pytania, jakie będą mi zadawać, a ty mi w tym pomożesz. Po to tu jesteś. Nie po to, żeby wypytywać mnie o pobudki.
- Dobra – westchnął James. – Powiedziałeś, że spotkałeś się z Liamem?
- Tak, James, to on mnie w to wpakował – odpowiedział brunet, marszcząc brwi. – Uważasz chociaż?
- To dziwne. Liam by tego nie zrobił – rzekł szczerze James. Harry przewrócił oczami i powstrzymał się, żeby nie powiedzieć, że Louis twierdził tak samo. – Znam go, Harry. Właściwie to znam go dłużej niż ciebie i Louisa, wiesz? Louis mówił mi, że potrzebuje prywatnego detektywa i poleciłem mu Liama.
- Co? – Harry zamrugał z zaskoczeniem.
- Tak. Od tego czasu minęło już kilka miesięcy. Ale, tak, to ja powiedziałem mu o Liamie, więc mogę zagwarantować, że to nie jego wina.
Harry westchnął ciężko i przebiegł dłońmi po twarzy.
- To jest takie popieprzone – powiedział.
- Będzie dobrze. Myślałem sobie, że może powiedziałbyś im prawdę, co?
- Co? – brunet zaśmiał się mrocznie. – Jesteś szalony? Będą mi robili z tego problemy, wiesz o tym. Nie ma mowy. Zadadzą jeszcze więcej pytań.
- Dobrze – James potrząsnął głową w niezgodzie, ale i tak westchnął pokonanie. – Więc nie wspominajmy Liama. Tak sądziłem, że nie będziesz chciał powiedzieć im prawdy, więc mam plan awaryjny. – Harry uniósł brwi. – Możesz powiedzieć im, że odwiedzałeś kogoś w sąsiedztwie i usłyszałeś coś w domu, przechodząc obok.
- Naprawdę? – spytał brunet, wahając się.
- Tak, naprawdę. Możesz nawet podać nazwisko. Powiedz im, że spotykałeś się z Reginą Phalange, nieważne, jeśli powiesz im, że odwiedzałeś kogoś w sąsiedztwie. Przyjaciela, kuzyna, współpracownika, cokolwiek.
CZYTASZ
Help Me To Believe, Give Me Hope PL (Larry) ZAWIESZONE
FanfictionHarry od pięciu tygodni nie miał kontaktu z Louisem i nie wie, jak sobie poradzić w ich pustym mieszkaniu. Kiedy Louis wraca, by dać mu znać, że wszystko w porządku, przynosi także wiadomość, która zwala Harry'ego z nóg. Harry jest zdolny poruszyć n...