– Harry, jak możesz w ogóle mówić o sobie coś takiego?! – wykrzyknęła oburzona Hermiona. – Nie jesteś odmieńcem! A twój wujek to nietolerancyjny baran!
Potter patrzył na nią szeroko otwartymi oczami i przez dłuższą chwilę tak naprawdę nie wiedział, co dziewczyna właściwie do niego powiedziała. Jakiś dziwny ciężar spadł mu z serca.
– Czyli ty nie... ty nie... – dukał Harry, nie potrafiąc nawet sklecić jednego zdania. Był w zbyt wielkim szoku.
– Nie, ja nie. Skąd mogło ci w ogóle przyjść do głowy, że się od ciebie odwrócę? Już od dawna podejrzewałam, że jesteś gejem i tylko czekałam, aż się do tego przyznasz. Harry, to jest całkowicie normalne. Nie jesteś żadnym odmieńcem. – Hermiona skrzyżowała ręce na piersi i popatrzyła na niego groźnie. – Niestety, orientuję się, jak podchodzi do tego czarodziejskie społeczeństwo i wcale mi się to nie podoba. Banda nietolerancyjnych, czystokrwistych buców.
Harry uśmiechnął się pod nosem, słysząc obelgi padające z ust jego przyjaciółki. Zawsze taka była, kiedy kogoś dopadała niesprawiedliwość. Bez względu na to czy byłeś mężnym Gryfonem, czy zwykłym skrzatem domowym - w sercu Hermiony zawsze znalazło się dla ciebie miejsce, jeżeli ktoś potraktował cię nie tak, jak na to zasługiwałeś. Walczyła wtedy jak prawdziwa lwica o twoje prawa. Potter z pewną pobłażliwością przypomniał sobie o stowarzyszeniu W.E.S.Z. i miał szczerą nadzieję, że pani Prefekt nie zorganizuje Kampanii Tolerujmy Homoseksualistów lub innego genialnego przedsięwzięcia tego typu, bo niewątpliwie zostałby jego twarzą, a tego wolał uniknąć.
Poza tym... Podejrzewała? Ale skąd? Przecież sam Harry nie był świadom swojej orientacji do tego stopnia, że odkrycie jej, wybiło do z rytmu na kilka długich dni. Co sprawiło, że dziewczyna już od dłuższego czasu wiedziała o nim coś, czego sam nie wiedział?
– Jak zapewne zauważyłeś, czarodziejów jest znacznie mniej niż mugoli, a że nadal rządzą nami czystokrwiste stereotypy i inne tego typu gówna, różne zachowania odbiegające od normy, w tym przypadku homoseksualizm, są tępione. Musimy dbać o to, żeby nasz gatunek nie wymarł, a przynajmniej tak wciska nam Ministerstwo. Brednie. Zupełnie zapominają o istnieniu mugolaków. W starych rodach z tradycją, w których ważna jest czystość krwi, a często potomek jest tylko jeden, nie do pomyślenia jest, żeby gustował on w osobach swojej płci. Taka osoba przynosi hańbę całej rodzinie i często mimo wszystko zostaje zmuszona do małżeństwa oraz spłodzenia potomstwa. Brzydzi mnie takie podejście. Ogólnie społeczeństwo czarodziejskie jest uprzedzone, chociaż na przestrzeni ostatnich lat sytuacja się trochę poprawiła. Nadal jesteśmy daleko za mugolami w tej kwestii, ale jest już lepiej, niż było.
Harry wsłuchiwał się dokładnie w słowa przyjaciółki i z każdym zdaniem robiło mu się coraz bardziej niedobrze. Mdłości po ostatniej wizji z Voldemortem były przy tym niczym. Czyli będzie musiał zachować to w tajemnicy, a zanim komuś powie, dokładnie wybadać podejście tej osoby do tematu. Poczuł obrzydzenie do tej strony czarodziejskiego świata. Nie znał jej i szczerze mówiąc, nigdy poznawać nie chciał. Widział wiele rys i skaz, ale jeszcze nigdy aż tak absurdalną. Jak można nie akceptować kogoś tylko dlatego, że pociągają go osoby tej samej płci? To było chore!
Gdyby informacja o jego orientacji seksualnej jakimś cudem trafiła do mediów, zostałby zjedzony żywcem. Byłoby znacznie gorzej, niż w trakcie Turnieju Trójmagicznego, czy później, podczas jego piątego roku, kiedy całe czarodziejskie społeczeństwo Wielkiej Brytanii uważało go za szalonego. Czym sobie na to zasłużył?...
CZYTASZ
Memento Mori
FanfictionBól po stracie ukochanego człowieka może przyczynić się do wielkich zmian. Zwłaszcza, kiedy za tą śmierć winę ponosimy my sami. Czy Harry dotrzyma złożonych sobie obietnic i naprawdę przestanie być ignorantem? Co przyniosą zmiany i nowe p...