Początek szóstego roku nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart przyniósł kilka niespodzianek. Harry Potter nie mógł pozbyć się dziwnego wrażenia, że wszyscy się na niego patrzą, od kiedy tylko po raz pierwszy przekroczył drzwi Wielkiej Sali. Odkąd Prorok Codzienny rozpisał się o jego domniemanym byciu Wybrańcem, Gryfon znów stał się najgorętszym tematem na ustach wszystkich uczniów. Wcale go to nie pocieszało, ale w końcu był już przyzwyczajony do podobnych ekscesów i korzystał z tego, że tym razem plotkom nie towarzyszyły wrogie spojrzenia.
Chłopak uśmiechnął się szeroko, dosiadając się do swoich przyjaciół przy stole Gryffindoru. Zignorował kilka podekscytowanych dziewczyn, które wlepiały w niego maślane oczy i sięgnął po tosta.
– Matko, stary, co się z tobą dzieje? – wypalił Ron. – Od kiedy ty przesiadujesz tyle w bibliotece?
Harry westchnął na słowa swojego przyjaciela. Powtarzali to samo od tygodnia. Weasley zawsze zadawał jedno i to samo pytanie, gdy Potter znowu spóźnił się na kolację i za każdym razem otrzymywał dokładnie identyczną odpowiedź. Wybraniec miał tego już serdecznie dosyć.
– Mógłbyś wziąć przykład z Harry'ego, Ron, a nie ciągle się obijasz. Wiedza nie parzy. – Tym razem od nudnych wyjaśnień wybroniła go Hermiona.
Złotego Chłopca zaczynało już irytować zachowanie rudzielca, chociaż mimo wszystko nie dziwił się jego zaskoczeniu. Taki sposób bycia był w końcu do niego całkowicie niepodobny. Już drugi tydzień, zaraz po zajęciach, znikał za drzwiami biblioteki. Nie było to spowodowane jakimś nowym pragnieniem wiedzy. Nie, Harry nawet nie próbował się oszukiwać, że tak było. On zwyczajnie szukał informacji. A konkretniej jednej osoby.
Odkąd w jego ręce trafił podręcznik od eliksirów niejakiego Księcia Półkrwi, Potter za wszelką cenę starał się dowiedzieć, kim tamten był. Może jeszcze rok temu nie posłałoby go to do miejsca takiego, jak biblioteka, ale jeszcze w zeszłym roku Gryfon nie złożył sobie obietnicy, że nie będzie ignorantem. Takim więc sposobem, chłopak nie zlekceważył czegoś takiego jak tożsamość byłego właściciela książki. To nie tak, że było mu to jakoś niezbędnie potrzebne. Nie, on po prostu był ciekaw. Lecz tym razem postanowił tej ciekawości nie ignorować i sam odnaleźć odpowiedź na swoje pytanie.
Takim sposobem większość starych, szkolnych kronik została skrupulatnie przewertowana przez pewnego okularnika.
– Rety, Miona, zluzuj. Po prostu się martwię. Harry nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. – Oburzył się Ron. – Stary, czego ty tam w ogóle szukasz?
Potter podniósł na przyjaciela nieprzytomne spojrzenie, bowiem właśnie w myślach analizował ród Prince'ów, który udało mu się wyśledzić dzisiejszego popołudnia. Chłopak miał dziwne wrażenie, że tajemniczy Książę mógł mieć z nimi coś wspólnego. Był tylko jeden, mały problem. Nazwisko Prince należało do starej, szanowanej, czystokrwistej rodziny.
– Mówiłem wam przecież, że chcę znaleźć coś o tym Księciu Półkrwi – mruknął w odpowiedzi.
– Harry, ty jeszcze nie oddałeś tej książki? Mówiłam ci, żebyś to zrobił! To nieuczciwe! – obruszyła się Hermiona.
Harry nie rozumiał oburzenia przyjaciółki. Nie robił w końcu nic złego! Nie jego wina, że Książę był jakimś geniuszem w dziedzinie eliksirów i że Potter chciał się czegoś od niego nauczyć. Mógł tylko skorzystać na tym krótkim romansie z książką. Miał w końcu bardziej przykładać się do nauki, nie?
– Hermiono, proszę cię, na razie to, że zachowałem podręcznik, nie zrobiło nikomu krzywdy! Mam szansę podciągnąć się w eliksirach! Czy to coś złego? Sama mogłabyś się dużo nauczyć od Księcia! – Granger na ten argument tylko prychnęła i schowała się za swoją książką. Harry z zainteresowaniem zauważył, że jego przyjaciółka ponownie zagłębia się w Historię Hogwartu. Tam mogły być jakieś informacje! – Pożyczyłabyś mi później tę książkę?
CZYTASZ
Memento Mori
FanfictionBól po stracie ukochanego człowieka może przyczynić się do wielkich zmian. Zwłaszcza, kiedy za tą śmierć winę ponosimy my sami. Czy Harry dotrzyma złożonych sobie obietnic i naprawdę przestanie być ignorantem? Co przyniosą zmiany i nowe p...