Taehyung, będąc jeszcze małym chłopcem miewał bardzo przyjemne sny, których wszyscy bohaterowie byli jego przyjaciółmi. Kraina miodem i mlekiem płynąca. Miejsce, gdzie wstępu nie miały osoby zrzędliwe i chytre. Utopia, której prawo obejmowało przyznawanie dzieciom możliwość o samodzielnym decydowaniu kiedy i jaką ilość słodyczy pochłoną.Miejsce, w którym zmartwienia oraz smutek nie istniały.Raj utworzony z niewinnych marzeń wielokrotnie pragnął przestać ograniczać się jedynie do istnienia w głowie, lecz było to niemożliwe, a Tae uświadamiał to sobie z każdym kolejno minionym rokiem. W końcu przestał egzystować na dobre, jednak co przykre -Kim w związku z tym nie czuł absolutnie żadnej negatywnej emocji.Mógł popaść w histerię,próbować przywrócić życie swojemu dziełu, mógł także...Właśnie, czy cokolwiek co nie przyszłoby mu do głowy, miałoby jakikolwiek sens? Kiedy pewnego wieczoru rozmyślał nad wszystkim i niczym, doszedł do jednego -czegoś o czym nie byłby w stanie pomyśleć, będąc pięcioletnim, naiwnym szkrabem. Ludzie od wielu dekad pragnęli żyć jak we śnie, jednak ten sen zawsze mógłby przerodzić się w koszmar, z którego mogliby się nie wybudzić. Czasami nabierał nieodpartego wrażenie, że jednak popełnił błąd. Od momentu, w którym miejsce z jego snów przestało się w nich pojawiać, wszystko naokoło zdawało się gnić. Rzeczywistość z każdym dniem szarzała coraz to bardziej, aż w końcu stworzyła dla niego świat, którego się obawiał -a on niestety jej w tym pomógł. Od tamtej pory minęło sporo czasu, dzięki czemu wraz z Jeonggukiem u boku Kim zdążył zapomnieć o przebytym koszmarze. Wszystko zaczęło układać się w symetryczną, pełną uśmiechu układankę. Do czasu. Okazało się to jedynie tymczasową iluzją dobrobytu emocjonalnego. Taehyung musiał przyznać, cholernie się bał. Przeszłość, której tak pragnął się pozbyć uczepiła się jego pleców niczym rzep psiego ogona. Był przerażony możliwością ponownego cierpienia, które niegdyś zafundował sobie z pełną tego świadomością. Co powinien zrobić?
Z zamyślenia wyrwał go ryk budzika, który ustawił na 10 minut drzemki, kiedy ten po raz pierwszy dał o sobie znać. Westchnłą cicho, wyłączając go. Przez około 5 kolejnych minut wpatrywał się w niedawno odmalowaną ścianę pokoju, myśląc o spotkaniu przypadającym na owy dzień. Jeszcze przed incydentem z poprzedniego wieczoru skakałby z radości na myśl o poznaniu Yoongiego na żywo. Niemniej jednak sytuacja zdecydowanie uległa zmianie. Oczywiście po wymazaniu pamięci ich obojga z chęcią poszedłby do kawiarni i mocno tuląc chłopaka, dopytywałby się o każdy najdrobniejszy szczegół dotyczący jego życia. Teraz byłoby to niemożliwe.
-I co ja mu powiem? -spytał sam siebie, chowając twarz w dłoniach. Odchylił głowę do tyłu biorąc głęboki wdech, po czym uśmiechnął się bezsilnie. -No to się wpakowałem.
Dochodziła godzina 11:00. Miał jeszcze naprawdę sporo czasu, a jednak czuł, że zegar, którego tykania nienawidził z całego serca zrobi mu na złość i już za moment poinformuje go o tym, iż spotkanie odbyć ma się na niecałe pół godziny.
Powoli zwlókł się z łóżka aby zaraz po tym skierować się do kuchni w celu przygotowania sobie śniadania, na które -jak się później okazało -składać się mógł jedynie chleb z dżemem, bądź gotowany słodki ziemniak.
-Super -burknął niezadowolony, rezygnując z jedzenia czegokolwiek.
Po zaparzeniu herbaty - co by brzuszek był "pełny"- rozsiadł się na kanapie, chwycił za pilot i włączył telewizor. Pomyślał sobie, że być może w ten sposób jakoś się zrelaksuje.
Mylił się i wiedział o tym już od samego początku.
-Taehyung, idioto. Kretynie. Bałwanie. Parówko totalna no, wyłącz te bzdury -polecił sam sobie, kiedy na pasku poniżej dziennikarza porannych wiadomości wyświetlił się tytuł dość kontrowersyjny dla większości społeczeństwa. Homoseksualizm, z którym chłopak nigdy nie chciał mieć nic wspólnego. Takowe "zjawisko" istniało i istnieć mogło, pod warunkiem iż nie wchodziło Taehyungowi z brudnymi buciorami w życie. Nie interesowało go kto co z kim robi w łóżku -to było życie kogoś innego, a Kim nie miał zamiaru w żadne z nich ingerować.
Nie znał żadnego geja ani lesbijki, nie był więc w stanie wypowiedzieć się na temat przyjaźni z kimś homoseksualnym. Jednak jeśli to sobie wyobrazić...
-Hm, nie. Dalej nic -mruknął obojętnie, wyłączając telewizor.
Jak podejrzewał na początku, czas upłynął zbyt szybko i zanim zdążył się obejrzeć, razem z Namjoonem i Kookiem jechali do wspomnianej w wiadomości Yoongiego kawiarni. Wyglądało na to, że lokal niedawno został odremontowany, dzięki czemu wiernie odzwierciedlał swą nazwę.
-A tak właściwie, jak długo go znasz? -zagadał Namjoon, parkując samochód po przeciwnej stronie Golden Rose.
-Miesiąc, może kilka dni ponad -odpowiedział spokojnie, odpinając pas.
-O której was odebrać?
-Przecież idziesz z nami -wypalił Jeon, mierząc starszego spojrzeniem. -Co nie?
-Idę? -zdziwił się.
Taehyung jedynie przytaknął po chwili wychodząc z pojazdu. Zaraz za nim dwójka pozostałych. W powietrzu unosił się przyjemny zapach świeżo parzonej kawy oraz ciast owocowych.
-Muszą serwować tam naprawdę wybitne pyszności -mruknął rozmarzony brunet, ocierając spływającą mu po brodzie strużkę śliny, która nie wiadomo kiedy opuściła jamę ustną.
-Chodźmy już -polecił Namjoon, wskazując na kawiarnię. -A, stawiasz mi kawę, Tae.
-Jasne -zaśmiał się ironicznie. -I co jeszcze?
-Jakieś dobre ciasto, nie pogardzę też jogurtem -przyznał, gdy przechodzili przez pasy.
-O, to mnie też! -pisnął podekscytowany Jeon, ciągnąc przyjaciela z rękę.
-Pochłonąłeś trzy drożdżówki i chcesz jeszcze ciasto? Powiedz mi, gdzie ty to wszystko mieścisz?
Chłopak w odpowiedzi na pytanie niemal natychmiastowo z dumą poklepał się w umięśnione uda.
-Nie było pytania, Kookie.
Wnętrze lokalu wyglądało równie pięknie co od zewnątrz, a może i lepiej? Na twarzach niemal wszystkich obecnych malowały się uśmiechy. Szczere uśmiechy, przez co również usta rudzielca wygięły się w zadowoloną podkówkę. Stoliki oraz zdobienia przy nich wyglądały niczym z bajki wyciągnięte, a sama lada do złudzenia przypominała portal do innego wszechświata. I jedno było pewne -najeść można się było zarówno fizycznie jak i emocjonalnie.
-Hej, Tae. Jak wygląda ten cały Yoongi? -zapytał Jeongguk, lustrując wzrokiem każdego z osobna.
-Blondyn, niski blondyn.
-A coś więcej?
-Szczupły. Nie, wróć. Chudy. W towarzystwie dwójki innych chłopaków.
-No to masz naprawdę dużo informacji -zażartował Namjoon, choć ani jego ani reszty kompletnie to nie rozbawiło.
-O, już jesteś -usłyszeli nagle, automatycznie odwracając się w stronę, z której dochodził głos.
Oczom Kima ukazała się rozpromieniona, znajoma twarz nieco przypominająca...tą końską. Wiedział, że skojarzenie było dość niemiłe, ale właśnie dzięki temu zdołał skojarzyć gdzie i kiedy dokładnie rzuciła mu się ona w oczy.
-Chodź, chodź. Usiedliśmy w rogu, za tą ścianą. Nie dziwota,że nie mogłeś nas znaleźć. Wiesz, Yoonnie boi się przebywać w tłumie. Dobrze, że natura nakazała wybrać się do kibelka!
-Och...tak, racja -uśmiechnął się szeroko, dając znak przyjaciołom, aby szli za nim oraz...kimś od Yoongiego.
Zza wspomnianej ściany wyłoniła się sylwetka drugiego z towarzyszy Mina, który na widok Taehyung uśmiechnął się lekko i dał znać głową komuś, kto najprawdopodobniej siedział w wielkim zdobionym fotelu.
-Odnalazłem zagubione owieczki -pochwalił się czarnowłosy, siadając przy stoliku. Reszta mu towarzyszących zaraz po przywitaniu uczyniła to samo.
-Wow, dobrze, że mieliśmy nosa i zajęliśmy ten największy -zauważył "konik". -Ach, tak przy okazji, jestem Hoseok. Ale możecie mówić mi Hobi, jeśli chcecie. A to jest Jin -dodał szybko, wskazując na przyjaciela.
Ten skinął głową, podając dłoń nowo poznanym.
-Seokjin.
-Jeongguk -przedstawił się nieśmiało.
-Namjoon, miło mi -uśmiechnął się słodko, a przynajmniej tak mu się zdawało.
-Mnie również -odparł Jin, odwzajemniając gest.
-A ja-
-Taehyung, wiemy -przerwali mu, machając dłońmi.
-No tak...-mruknął nieco speszony, zerkając na wbitego w fotel blondyna. Wyglądał na nieobecnego. -Yoongi, wszystko w porządku? -spytał zaniepokojony, odruchowo kładąc dłoń na tę jego.
Chłopak wybity z rytmu zamrugał kilkukrotne, by chwilę później przenieść zdezorientowany wzrok na Tae.
-Słucham?
-Wszystko okej..?
-Tak, w porządku -odparł natychmiast, tym samym dając znać, że rozmawiać zamierza tylko i wyłącznie na jeden temat.
-No dobrze...W takim razie-
-W takim razie cała nasza czwórka przenosi się do stolika na drugim końcu -oznajmił Jin, wskazując na zwolnione jakiś czas temu miejsca. -A wy spokojnie sobie porozmawiacie.
-Popieram!
-I ja też -dołączył Namjoon, posyłając Jinowi spojrzenie pełne uznania, bądź...zainteresowania.
-Tae, ciasto -przypomniał Jeon, wystawiając rączki przed siebie.
Kim westchnął zirytowany, wyjmując portfel z kieszeni spodni i podał go przyjacielowi najdelikatniej jak było to możliwe.
-Tylko nie puśćcie mnie z torbami, do cholery -warknął na odchodne. Zapewne jednak nie dotarło to do uszu przyjaciół, bowiem zaraz po otrzymaniu pieniędzy pędem ruszyli w stronę upatrzonego przez Seokjina miejsca.
Zostali sami. On i Yoongi.
Przez pierwsze kilka minut panowała głucha cisza. Głucha dla nich, rzecz jasna, ponieważ kawiarnia nadal tętniła życiem.
-Powiedz...dlaczego zdecydowałeś się na tak tłoczne miejsce, skoro-
-Jin i Hobi są ze mną, to wystarczy. Muszę...jakoś funkcjonować.
-Rozumiem -pokiwał głową.
-Taehyung...
-Tak?
-Proszę, wyjaśnij mi wszystko.***************************************************
/Dop.aut./: Ten wcześniejszy wpis jakoś mnie zmotywował
Ale chyba się nie popisałam z tym rozdziałem, mimo, że wstęp mi się na początku nawet podobał ;;;;P.S: Według podglądu wydruku rozdział ten zajął dokładnie 3 strony A4 i kawalątek czwartej ;-; Ale szczerze w to wątpię :/
CZYTASZ
Fragile like ice ||Taegi
RandomZwykły chat Zwykła wiadomość Zwykła odpowiedź Zwykła rozmowa Niezwykli chłopcy "Jesteś gwiazdą, dzięki której zawsze trafię tam, gdzie powinienem, mimo że wszyscy już dawno odcięli ode mnie swoje światła." Min Yoongi jest 21-letnim chłopakiem, chor...