- Taehyung...''
- Tak?
,,- Proszę, wyjaśnij mi wszystko.Zapach kawy i ciast zdawał się teraz wyjątkowo mdły. Żołądek Tae skurczył się - był niemal pewien - do rozmiaru orzecha włoskiego. Zacisnął wargi czując napływający na język kwaśny posmak, szczerze go nienawidził. Ludzie wokół rozmyli się, kasa fiskalna i muzyka przestały dawać o sobie znać. Jedynym co był w stanie usłyszeć było przyspieszone bicie własnego serca, które notabene wariowało jeszcze bardziej niż podczas jazd próbnych z Namjoonem.
- Tae...dobrze się czujesz? - mruknął Yoongi, wbijając wzrok w rozdygotane dłonie przyjaciela. - Słuchaj, nie chcę wywierać na tobie presji, ale sam rozumiesz...
- Wiem.
- ...
- Nigdy nikomu o tym nie opowiadałem. To bardziej pokręcone niż byś się spodziewał. Jesteś pewien, że...chcesz wiedzieć?
Blondyn pewnie skinął głową. Klamka zapadła.
Głęboki wdech. Wydech pełen niepewności.
- Zatem...Ci ludzie, których widziałeś. To nie są moi przyjaciele.
- To zdołałem sam zauważyć - chłopak skrzywił się, krzyżując ręce na piersi.
- No tak...- odchrząknął udając rozbawienie. - Są mi obcy choć znamy się naprawdę długo. Pamiętasz sytuację z Kookiem? Kiedy dzwonił, wypytywał...
Przerwał na moment aby zerknąć na drugi koniec kawiarni. Nawet z takiej odległości mógł dostrzec szeroki uśmiech Jeona.
- Ci ludzie...stworzyli swój własny gang, którego przez jakiś czas byliśmy częścią.,,Smutne spojrzenie po raz kolejny tego wieczoru błądziło po zabałaganionym biurku.
Zeskoczyło z niego zauważając otwarty podręcznik na puszystym dywanie. Chłopak zastanowił się przez chwilę o której dokładnie zaczął się uczyć i jak wiele z tego czasu poświęcił na jedzenie czy zwykły odpoczynek przed telewizorem.
Oczywiście, że ani odrobiny, ale czy było to czymś nowym?
Westchnął głośno jednocześnie wstając z łóżka. Dokładnie w tym samym momencie usłyszał głos matki wołającej go z salonu. Nie odpowiedział, nigdy tego nie robił. Po prostu wykonywał polecenia. Właśnie tak go zaprogramowano.
Schodek po schodku, dębowe panele, wreszcie pozłacany próg salonu i zapach orchidei.
- Mamo? - zaczął spokojnie, zajmując miejsce tuż obok kobiety. Ta uśmiechnęła się subtelnie dając znak synowi aby zasiadł z nią do stołu.
- Chciałam serdecznie ci pogratulować, Taehyung. Twój wychowawca powiadomił mnie właśnie, że zostałeś laureatem konkursu biologicznego. Ponownie - dodała dumnie.
- Dziękuję.
- Nie cieszysz się?
- Och nie, wręcz przeciwnie. Jestem po prostu nieco zmęczony.
Kobieta zaśmiała się cicho zakrywając usta dłońmi.
- Prawdziwego zmęczenia, synu, zaznasz dopiero w naszym wieku. Teraz ciesz się życiem.''- Oczywiście dla mnie życie...wtedy już dawno się skończyło. Szedłem do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, wracałem do domu, uczyłem się i kładłem spać. Czasami udało mi się zdążyć na odgrzewany obiad. Koło zataczało się wraz z wybiciem północy. Nienawidziłem tego. Postanowiłem więc skorzystać z danej mi rady i chwytać każdy kolejny dzień tak abym to ja kierował otoczeniem, a nie ono mną.
- Zbuntowałeś się.
- Zawalczyłem o siebie. Tak wtedy myślałem - mruknął zażenowany. - Dokładnie następnego dnia poznałem Minhyuna i jego kumpli. Roztaczali wokół siebie mrożącą krew w żyłach aurę. Wydawali mi się być ponad cały świat. Bałem się, ale...to dzięki nim nie skończyłem pod kołami samochodu, kiedy przez nieuwagę wszedłem na jezdnię wcześniej niż powinienem.,,- Stary, mało brakowało! - warknął czarnowłosy siadając obok niedoszłego trupa.
Pisk opon zapewne już na zawsze zapisał się w jego wspomnieniach. To był dosłownie ułamek sekundy.
- Dzię...dziękuję...
Drżąca dłoń zacisnęła się na materiale mundurkowej marynarki gniotąc ją z każdej możliwej strony. Dopiero teraz poczuł jak strach opanowuje jego ciało. Miał zacząć żyć, a nie pakować się na drugi świat. Tak niewiele brakowało.
- Ciesz się, że mam niezły refleks, inaczej już by cię z asfaltu skrobali, dzieciaku.
Wiedział o tym. Wiedział aż za dobrze.
- Mogę się jakoś odwdzięczyć? -spytał wlepiając nadal zaszkolne oczy w swojego bohatera.
Mężczyzna prychnął jedynie podnosząc się z chodnika. Otrzepał się po czym zerknął na wciąż wystraszonego chłopaka. Zaśmiał się wesoło wyciągając do niego dłoń.
- Spokojnie, nie gryzę. Jeśli chcesz się odwdzięczyć po prostu chodź ze mną. ''- I poszedłeś - wtrącił blondyn, przejmując tacę od kelnera. - Twoja latte - dodał, podsuwając rudzielcowi napój pod sam nos.
- Poszedłem - przytaknął, chwilę po tym dziękując za podanie kawy. - Tylko wtedy jeszcze nie wiedziałem, że pakuję się w gniazdo szerszeni, których obywatelem miałem się niebawem stać.C.D.N
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejkaaaa~ Jak się macie? Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku.
Ten rozdział...Nie mogę powiedzieć, że jestem z niego zadowolona, ale wydaje mi się, że lepiej napisać tego nie potrafię :((( Już od tak dawna nie pisałam...Muszę się rozhulać haha~
Przepraszam jeśli kogoś tym zawiodłam...Ale postaram się rozkręcić i poprawić! Na mały paluszek przysięgam, obiecuję i przyrzekam ;^;
CZYTASZ
Fragile like ice ||Taegi
RandomZwykły chat Zwykła wiadomość Zwykła odpowiedź Zwykła rozmowa Niezwykli chłopcy "Jesteś gwiazdą, dzięki której zawsze trafię tam, gdzie powinienem, mimo że wszyscy już dawno odcięli ode mnie swoje światła." Min Yoongi jest 21-letnim chłopakiem, chor...