Otworzyłam zaspane oczy, lekko ziewając.
- Dzień dobry - usłyszałam głos tuż przy swoim uchu i lekko drgnęłam.
Dopiero teraz zorientowałam się, że spałam oparta o ramię Brian'a. Chłopak siedział obok mnie z głupkowatym uśmiechem na ustach.
- I czego się tak szczerzysz? - przewróciłam oczami, siadając prosto.
- Wygodnie ci było, księżniczko? - brązowooki puścił do mnie oczko.
- Bardziej kościstego ramienia nie da się chyba mieć. Wypad! - chciałam się odsunąć od chłopaka, ale nie miałam już gdzie, gdyż siedziałam ściśnięta między szybą pociągu, a brunetem.
- Mnie było bardzo wygodnie - uśmiechnął się. - Co to za wisiorek? - chłopak zbliżył swoją rękę do mojej klatki piersiowej, na co zdzieliłam go po rękach i zasłoniłam się dłońmi. - Hej! Nie zamierzałem cię obmacywać! Chciałem zobaczyć tylko ten wisiorek! - podniósł ręce w górę w geście kapitulacji.
- Tak, każda wymówka jest dobra - odparłam, patrząc się krzywo na chłopaka i chowając naszyjnik za koszulkę.
- Jesteś niemożliwa - zaśmiał się brunet i spojrzał gdzieś za szybę.
Nastała błoga cisza.
- Tak właściwie, to dokąd jedziesz? - aż sama się zdziwiłam, że pierwsza zaczęłam rozmowę.
- A co cię to obchodzi? - zaczął przedrzeźniać mnie brunet, cytując moje wcześniejsze słowa. - Myślałem, że mam dać ci spokój.
- Jak wolisz - westchnęłam i spojrzałam za szybę.
- Jestem szpiegiem.
Odwróciłam gwałtownie głowę w jego stronę.
- Co?
Chłopak jedynie patrzył się na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, uniesioną brwią i półuśmiechem.
- Czyim? - patrzyłam na niego wielkimi oczami.
- A jak myślisz? - przechylił głowę.
Rozejrzałam się po pociągu i wróciłam wzrokiem do chłopaka, ostrożnie badając jego wyraz twarzy.
- Moim..? - powiedziałam ledwo słyszalnie, a chłopak wybuchł śmiechem tak głośnym, że ludzie jadący z nami spojrzeli w jego kierunku.
- Jesteś przezabawna!
- A ty przegłupi! Brian, to żarty na poziomie dzieci z przedszkola!
- A jednak się nabrałaś - dźgnął mnie w ramię.
Pociąg się zatrzymał. Spojrzałam w stronę okna. Na dość małym dworcu rozpoznałam czwórkę ludzi. Stali pod wielkim zegarem pokazującym godzinę 16. Był to mój wujek, Nel, pan Tarkowski oraz Staś.
- Bardzo mi przykro, ale chyba musimy się rozstać - powiedziałam nieszczerze, uśmiechnęłam się krótko do chłopaka i zaczęłam zbierać moje rzeczy do plecaka.
- Nie tak szybko! Ja też wysiadam na tej stacji - krzyknął Brian i również zaczął się zbierać.
- Dobra, Wayne! Nie będę tęsknić. Narka! - krzyknęłam i wybiegłam z pociągu.
Podbiegłam z wielkim uśmiechem do wujka i reszty, witając się z nimi.
- I jak tam podróż, Abby? - spytał pan Tarkowski.
- Nawet, nawet - wzruszyłam ramionami, nie chcąc marudzić o pewnej przybłędzie z pociągu.
- To mało powiedziane! - odezwał się ktoś z tyłu.
CZYTASZ
W pustyni i w puszczy...Współcześnie
AdventureNazywam się Abigail Ravilson i jestem kuzynką małej Nel Ravilson. Żyję w Egipcie, choć jestem rodowitą Angielką. Zupełnie przez przypadek znajduję się w złym miejscu, o niewłaściwej porze i zostaję wciągnięta w konflikt wagi światowej. (Pierwsza pub...