30. Nie musiałeś go uderzać

333 17 62
                                    

- Allah nie żałował ci urody... - pogładził się po brodzie. - Będziesz nam bardzo pomocna, panienko Ravilson... Bardzo pomocna.

∆∆∆

Pov. Abby

Stałam właśnie przy wielkim oknie w mojej sypialni, rozmyślając o tym wszystkim.

O wybuchu Stes'a, rozmowie z Sekretarzem, zaginięciu Nel, Brian'ie i zachowaniu oraz mojej relacji z Elias'em.

Podczas dalszej rozmowy z całym Ma'awiją dowiedziałam się tylko tyle, że na bieżąco będziemy informowani i że mamy współpracować, a "nikomu nie stanie się krzywda". Sekretarz obiecał mi, że zajmie się poszukiwaniem blondynki i, że narazie odpuści Stasiowi. O Brian'ie nic nie wspomniał, gdyż został pilnie wezwany przez kogoś, więc odesłał mnie pod eskortą Elias'a do komnaty.

Westchnęłam głęboko, odchylając głowę w tył i przymykając powieki.

Co do cholery dzieje się z Nel i Brian'em?

- Co cię gryzie? - usłyszałam głos brazowookiego blondyna, leżącego na łóżku pełnym poduszek.

- Nic takiego - mruknęłam prostując się i ponownie wlepiając wzrok za szybę, w którą wstawiono kraty.

Dowiedzieli się o incydencie Stes'a..?

- Przecież widzę - El wstał z posłania i podszedł do mnie. - Hej, możesz mi powiedzieć - objął mnie od tyłu i schował głowę w zagłębieniu mojej szyi.

Odsunęłam się lekko, a chłopak na mnie spojrzał. Wyminęłam go i usiadłam na łóżku, gładząc dłonią pościel.

- Co jest, Abby? - zmarszczył brwi, zostając wciąż w miejscu.

Byłam dziwnie rozdarta.

- Nie musiałeś go uderzać - powiedziałam niemal niesłyszalnie, lecz Elias dokładnie zrozumiał o co chodziło.

Wziął głęboki oddech, przenosząc na chwilę wzrok na krajobraz, który wcześniej to ja obserwowałam.

- Będziesz teraz się obrażać, bo uderzyłem tego palanta? - spojrzał na mnie.

- Nie mów tak! - zacisnęłam dłoń na pościeli, czując przypływ złości.

- Gdybym go nie trzepnął, kontynuowałby i Sekretarz nie byłyby już tak łaskawy! - krzyknął wyprowadzony z równowagi.

- Z chęcią powtórzyłabym mu to samo!

- Nie mów, że teraz będziesz go bronić? - uniósł brwi, nie schodząc z tonu.

- Właśnie, że będę! - puściły mi nerwy, a on w tym momencie zdenerwował mnie niesamowicie. - Oboje przeszliśmy bardzo wiele! Wliczając w to dwoje naszych przyjaciół, z którymi za cholerę nie mamy pojęcia co się aktualnie dzieje!

- Abby, wiem, ale... - starał się uspokoić atmosferę.

- Nie! Nic nie wiesz! - podniosłam się na równe nogi. - Oni nie traktowali nas jak ludzi! Myślisz, że po czym mam takie siniaki?! Byliśmy zwykłymi kartami przetargowymi! Ba! Wciąż jesteśmy! Oni są gorsi niż zwierzęta! A ty w dodatku jeszcze z nimi współpracujesz! I ja mam z nimi współpracować, ratując wszystkim tyłki... Ja... Nie mogę... To już... Za dużo - poczułam mokre strużki słonej cieczy ściekającej po moich policzkach.

Chwiejnie usiadłam na posłaniu i schowałam twarz w poduszki.

- Skarbie... - poczułam ciepłą dłoń gładzącą moje plecy.

W pustyni i w puszczy...WspółcześnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz