22.⛄Kawał z ciebie...

379 19 1
                                    

Zabiję gnoja...

∆∆∆

Pov. Myron

Owen przegina.

I to już za bardzo.

To co zrobił z Abby było okropne. Choć z drugiej strony przynajmniej nie zostawił jej na pustyni.

Zdjąłem z jednego z wielbłądów koc i rozłożyłem go na ziemi.

- Połóżcie ją tu! - wskazałem na chłopaków, którzy szybko wykonali polecenie.

Podbiegłem do mojego dromadera i z jednej z kieszeni siodła wyciągnąłem bukłak z wodą. Po chwili z powrotem pojawiłem sie przy nieprzytomnej brunetce. Gdy chciałem umyć lekko twarz dziewczyny, za mną pojawił się Idrys.

- Głupcze! - syknął. - To nasze zapasy wody! Nie warto marnować jej na tą bandę dzieciaków!

Spojrzałem spode łba na niebieskookiego mężczyznę.

- To moja woda, więc pozwól, że sam zadecyduję jak ją wykorzystam. Choćbym nawet chciał nawadniać nią pustynię, to nie masz nic do powiedzenia - mruknąłem, a wielbłądnik tylko rzucił mi zdegustowane spojrzenie i odszedł do swojego wielbłąda.

Pochyliłem się nad Abigail i po raz kolejny chciałem umyć jej twarz z krwi, gdy poczułem zaciskającą się dłoń na moim ramieniu.

- Nawet jej nie dotykaj - usłyszałem groźny głos Tarkowskiego.

Podniosłem wzrok na blondyna. Stał, patrząc się na mnie z mordem w oczach i wystawił dłoń, bym dał mu kubłak. Oddałem mu butelkę z wodą. Rozumiałem ich nieufność, gdyż mieli do niej powody, ale chyba raczej widzieli, że wcale nie chcę ich krzywdzić.

Odsunąłem się od leżącej dziewczyny, ustępując miejsca Tarkowskiemu. Chłopak nachylił się nad twarzą Abby i wylał trochę wody na swoją dłoń, po czym zaczął zmywać z twarzy szarookiej ślady krwi. Po chwili jako tako udało się oczyścić skórę dziewczyny, lecz niezbyt dokładnie.

- Obudziła się? - podszedł do nas zniecierpliwiony Owen, spoglądając na Abigail.

Gdy zobaczył, w jakim stanie jest brunetka, przez jego twarz przebiegł jakby cień strachu.

- Nie - odpowiedziałem i zobaczyłem, jak Brian trzęsie się ze złości.

- Ciekawe dlaczego? - spytał z ironią w głosie, wiercąc wzrokiem dziurę w jednym z jeźdźców.

- Trudno - odparł po chwili Owen, ignorując bruneta. - Do pałacu Mahdi'ego mamy jakieś 25 minut drogi. Zaraz będziemy na miejscu, więc będzie żyła - wzruszył ramionami. - Jedziemy.

Brian chwycił Abby w ramiona i skierował się z nią do wielbłąda. Ja zrobiłem to samo. Jedynie Tarkowski wciąż tkwił w bezruchu, klęcząc na piasku.

- A tobie co? - zatrzymał się Owen, patrząc na odwróconego do niego plecami chłopaka.

Staś nabrał powoli powietrza do płuc.

- Co z Nel? - spytał, za pewne hamując wybuch złości.

- Nel? Z Nel? Jaką Nel? - udawał mężczyzna, chcąc wyprowadzić z równowagi niebieskookiego. - Aa... Nel! No tak! Co z nią? Sam nie wiem - wyrzucił ręce w powietrze.

Staś zacisnął dłonie w pięść, wciąż wbijając wzrok w piasek.

- Zwiała. A raczej coś ją zwiało - zaśmiał się mężczyzna i stanął naprzeciwko klęczącego blondyna. - A co? To twoja siostrzyczka? - wyszczerzył się w jego stronę.

W pustyni i w puszczy...WspółcześnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz