11. Porwanie

412 20 3
                                    

Dobra, gotowe.

∆∆∆

— Dobra robota — odezwał się najpewniej Gebrh.

— Ile będą spać? — spytał Idrys.

— Jakieś trzy, góra cztery godziny — ten głos należał do Myron'a. — Mam tylko nadzieję, że nic nie stanie się tej małej, bo wypiła dwie butelki tej wody z proszkiem nasennym.

Drgnęłam.

Nel przecież może się coś stać!

— Poczekajcie — powiedział Gebrh.

Cholera.

Usłyszałam szybkie kroki w moim kierunku. Po chwili poczułam żelazny uścisk na ramieniu, który postawił mnie na równe nogi.

Przerażona otworzyłam oczy.

Przede mną stał Gebrh.

— O, proszę... Kogo ja tu widzę — wyszczerzył się do mnie. — Ile słyszałaś?! — mocniej zacisnął dłonie na moich ramionach, co spotkało się z moim sykiem.

— Ciszej! — upomniał go Idrys, który chyba nic sobie nie robił z zachowania Gebrh'a.

Z kolei Myron stał niezdecydowany, niespokojnie przyglądając się mi i mojemu napastnikowi.

— Pogadamy na zewnątrz — syknął i siłą wyciągnął mnie z pieczary, rzucając na ziemię.

— Co mała żmijo słyszałaś?!

Jęknęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. Za plecami wielbłądnika ujrzałam Myron'a, wybiegającego z jaskini. Przystanął w miejscu z szeroko otwartymi oczami.

— Odpowiadaj, jak cię pytam! — ryknął ciemnoskóry.

Nagle poczułam przypływ... determinacji? Odwagi? Albo głupoty. Spojrzałam na wielbłądnika wrogo i splunęłam mu pod nogi.

— Ty mała...! — mężczyzna złapał mnie za szyję i jednym ruchem podniósł do góry tak, że nie sięgałam stopami do ziemi.

— Dość! — wściekły Myron odepchnął Gebrh'a na bok, przez co wylądowałam z powrotem na piasku próbując łapczywie złapać oddech.

— Po czyjej jesteś stronie?! — ryknął na niego Gebrh. — Mahdi'ego, czy tych nędzników?! Odpowiedz!

Chłopak spojrzał na mnie, po czym szybko odwrócił wzrok.

— Niech Wielki Mahdi ma nas w swojej opiece — powiedział, po czym westchnął.

— Opatrz ją — mruknął Gebrh i wrócił do wnęki.

Myron zaczął do mnie podchodzić, na co zaczęłam się odsuwać, jednak w końcu moje plecy napotkały na kamień.

— Abby — zaczął chłopak.

— Odejdź — syknęłam przez zaciśnięte zęby.

— Ale Abby, nic nie rozumiesz! — potarł ręką czoło.

— Nie i nie chcę rozumieć! — krzyknęłam, lecz mój głos się załamał, gdy poczułam przeszywający ból.

Wszystkie emocje, strach i ból w jednym momencie się skumulowały.
Zamknęłam oczy i straciłam przytomność.

∆∆∆

Cześć, kochani!

Zrobiłam sobie króciutką przerwę...

Myślę, że teraz muszę się zająć bardziej nauką, więc rozdziały będą pojawiać się nieregularnie.

Mam nadzieję, że zrozumiecie :*

I przepraszam za tak krótki rozdział...

~SiasiaJM

W pustyni i w puszczy...WspółcześnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz