6590 słów, woah!
Bez zbędnego pukania wszedł do domu swojego chłopaka, jak zwykle zbyt mocno zatrzaskując za sobą drzwi. To była już poniekąd tradycja. Gdy trzaskał drzwiami, nie musiał pukać, bo i tak każdy wiedział kto nadchodzi.
Byli razem dopiero od trzech miesięcy, ale ich przyjaciele i tak twierdzili, że zachowują się jak stare, dobre małżeństwo. Nie do końca się z nimi zgadzał. A właściwie to w ogóle się nie zgadzał. I wiedział, że Harry również nie jest co do tego małżeństwa przekonany.
To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Zdecydowanie nie. Właściwie sami jeszcze nie wiedzieli czy to w ogóle była miłość. Harry mu się podobał, oczywiście. Jeszcze przy nikim nie czuł się w ten sposób, to również był fakt. W innym przypadku nawet nie próbowałby wchodzić w ten związek, szczególnie, że do niedawna był stu procentowym heteroseksualistą. Cóż, najwyraźniej nie do końca stu procentowym, skoro teraz miał chłopaka.
Był zauroczony lokowatym brunetem właściwie od pierwszego dnia ich znajomości, co było nieco nieodpowiednie biorąc pod uwagę, że miał wtedy dziewczynę.
Hannah.
Byli razem niecałe dwa lata i jeśli wszyscy wokół byli pewni, że są sobie przeznaczeni.. cóż, byli w błędzie. Traktował dziewczynę poważnie, ale przez cały czas miał wrażenie, że nie był zaangażowany w ten związek tak, jak prawdopodobnie powinien być. Wątpliwości czy to aby na pewno ma sens każdego dnia były coraz większe. Szczególnie, że Harry naprawdę zawrócił mu w głowie, więc w końcu postanowił zerwać z blondynką. Wbrew pozorom to wcale nie była łatwa decyzja. Przyzwyczaił się do obecności dziewczyny, podobnie jak i jego rodzina, ale na pewno zniósł to lepiej niż Hannah. Do tej pory ze sobą nie rozmawiali. I to nie tak, że nie chciał. To ona nie chciała i chyba nie mógł się temu dziwić. Zostawił ją dla chłopaka. To musiało być nieco.. niezręczne.
Z brunetem poznali się rok temu na imprezie zorganizowanej przez Nialla, jednego z jego przyjaciół. Jak się okazało - blondyn tego samego dnia wpadł na chłopaka na szkolnym korytarzu i nie miał pojęcia co strzeliło mu do głowy, by zapraszać kompletnie obcą osobę na swoją domówkę, ale był wdzięczny, że to zrobił. Prawdopodobnie była to najlepsza decyzja w całym życiu blondyna.
Harry przeniósł się z małej wioski Holmes Chapel do Londynu, więc nie znał nikogo w mieście, a co za tym idzie również w liceum, ale to szybko się zmieniło. Był otwarty i całkiem zabawny, a przynajmniej za takiego się uważał, choć przez kilka pierwszych miesięcy wydawał się być nieco przygaszony. Do tej pory nie wiedział dlaczego. Obstawiał, że przez przeprowadzkę, ale mimo to i tak szybko znalazł towarzystwo dla siebie. Los chciał, że to towarzystwo okazało się być jego przyjaciółmi. Niall, Liam i Zayn. Byli młodsi od niego o dwa lata, ale jako, że zaczął edukację rok później, byli jedynie klasę niżej. Harry natomiast był najmłodszy z nich wszystkich, miał siedemnaście lat i aktualnie chodził do drugiej liceum. On z kolei do czwartej, ostatniej.
- Dzień dobry, Anne. - przywitał się zaraz po przekroczeniu progu salonu. - Jak samopoczucie?
Kobieta była mamą Harry'ego i zdecydowanie nie mogłaby wyrzec się swojego syna. Nie to, że miała jakiś powód, choć nawet gdyby miała i tak by tego nie zrobiła. Ta dwójka po prostu była do siebie niesamowicie podobna. Nie tylko z wyglądu, ale także charakteru.
Poznali się gdy któregoś razu podrzucał chłopaka do domu. Harry zaprosił go wtedy do środka, a on nie mając żadnych planów od razu się zgodził. Mieli oglądać film, ale skończyło się na tym, że z gorącą herbatą, przykryci kocem, siedzieli w salonie rozmawiając z Anne i Robinem, ojczymem Harry'ego przez całe popołudnie.
CZYTASZ
My happiness' name is your name
FanfictionHarry i Louis od niedawna są w związku. Każdy z nich jest inny, ale to nie przeszkadza im każdego dnia zakochiwać się w sobie coraz bardziej i bardziej. Czy kiedy przyjdzie im zmierzyć się z problemami - błędami, kłótniami i złymi wyborami, będą w...