8.

1.4K 85 78
                                    

4229 słów.

Zawsze lubił Sylwestra. Szczególnie jeśli miał co świętować. A w tym roku miał. Cały rok był dla niego niesamowicie udany i szczęśliwy a to wszystko za sprawą Harry'ego, który przez ostatnie sześć miesięcy kroczył razem z nim sprawiając, że miniony rok uznał za ten najlepszy jaki dane było mu przeżyć. Miał tylko nadzieję, że sprawią iż ten nadchodzący będzie jeszcze lepszy albo choć równie dobry jak poprzedni. Nie chciał stawiać zbyt wysoko poprzeczki. Nie miał też żadnych noworocznych postanowień. Uważał to za głupotę. Cele można stawiać sobie przez cały rok. A jego celem na tę noc była niezapomniana zabawa z przyjaciółmi i Harrym.

Muzykę dobiegającą z domu Nialla słychać było już z kilkudziesięciu metrów, a gdy weszli do środka, prawie ogłuchli. Całe szczęście, że wcześniej tego dnia poinformowali sąsiadów o imprezie i możliwości hałasu. Zresztą był Sylwester. Z połowy domów na ulicy słychać było dudnienie muzyki, więc nie sądził, by mieli się czym przejmować.

- Jak zwykle ostatni! - zawołał blondyn, zmierzając w ich stronę z przylepionym do twarzy uśmiechem.

- I zgadnij czyja to wina. - wywrócił oczami, zerkając na stojącego obok bruneta, który jak zwykle nie wiedział w co się ubrać. Czasem miał wrażenie, że chodzi z dziewczyną, a nie chłopakiem.

- Tak też myślałem. - zaśmiał się. - Co tam macie? - zajrzał do siatek, które dzierżyli w dłoniach.

- Whisky, wódkę i piwo. - poinformował wystawiając wszystko po kolei na kuchenny blat. - Do wyboru do koloru. - wyszczerzył się, sięgając po dwa plastikowe kubeczki. - Wódka z sokiem pomarańczowym, Hazz? - zwrócił się do chłopaka, który natychmiastowo pokiwał głową.

- Rozgośćcie się, a jak już to zrobicie, zagramy w Beer Ponga.

- Oczywiście.

Bez tej gry żadna impreza nie mogłaby zostać uznana za pełnoprawną imprezę, a z tego co widział, stół został już ustawiony, a kubeczki i piłeczki przygotowane. Nie chcąc tracić czasu, po wypiciu jednym haustem wódki z colą, pociągnął Harry'ego w stronę stołu przy którym już zaczęło się robić tłocznie.

- Siema! - przywitał się ze wszystkimi, nie mając ochoty podchodzić do każdego po kolei. Jedynie z najbliższej stojącymi chłopakami zbił piątki i ucałował w policzki dwie dziewczyny. - Dwie drużyny po dwie osoby jak zawsze? - dopytał mulata.

- Ta. - mruknął. - Liam jest tym razem z Danielle.

- Oh, oczywiście, że Cię uratuję i będę z Tobą. - poklepał go po plecach wiedząc, że Harry woli obserwować zamiast uczestniczyć w grze. Prawdopodobnie dlatego, że był w tym całkowicie do dupy.

Mulat wyszczerzył się do niego, a on przeskanował wzrokiem drugą stronę stołu. Wyglądało na to, że ich przeciwną drużyną będzie Niall i Barbara.

- Dobra! - krzyknął blondyn. - Jako, że mam w drużynie dziewczynę mamy pierwszeństwo!

To zawsze wyglądało w ten sposób.

- Zaczynajcie. - westchnął, zerkając na sześć ułożonych na kształt trójkąta kubków.

Pierwsza rzucała Barbara i to, że była dziewczyną nie było dla nich żadnym pocieszeniem. Brunetka wraz z Niallem rozegrała już tyle rund piwnego ping-ponga, że w niczym im nie ustępowała. Dlatego też nie specjalnie zdziwił się, kiedy trafiła do jednego z kubeczków. Wywrócił oczami, wyjmując piłeczkę i szybko by nie musieć pić karnej kolejki, wlał zawartość do gardła. Zwykle wypełniali piwem jedynie 1/3 kubeczka, żeby zbyt szybko nie wylądować pod stołem. Następny rzut należał do niego. Był celny, więc Barbara również musiała pić. Niall spudłował, ale Zayn również, więc aktualnie szli łeb w łeb.

My happiness' name is your nameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz