14.

1.5K 89 52
                                    

3911 słów.

Nie miał pojęcia kiedy udało mu się zasnąć, ale musiało to być już nad ranem. Po całej nocy histerycznego płaczu, krzyków i trudności ze złapaniem oddechu był tak bardzo wykończony, że nie miał sił ruszyć małym palcem u ręki. Leżał na boku z głową zwróconą w stronę okna za którym lał deszcz. Pogoda więc idealnie odzwierciedlała jego nastrój, choć tym razem nie płakał. Czuł się pusty. Tak potwornie pusty, że to uczucie go przerażało. Nie miał pojęcia, że ból psychiczny może być gorszy od tego fizycznego. Nie miał też pojęcia, że złamane serce może sprawiać autentyczny ból. Przez krótką chwilę zastanawiał się czy Zayn również to czuł. Jeśli tak to nie wiedział jak sobie z tym poradził. On nie potrafił.

Kątem oka zobaczył ruch gdzieś po przeciwnej stronie pokoju, ale wciąż uparcie wpatrywał się w okno. Dopiero gdy Eleanor uklękła tuż przy łóżku po jego stronie, przeniósł na nią spojrzenie. Na początku nawet nie pamiętał, że znajdował się u niej w domu. A raczej w domu jej brata. Po jej minie mógł stwierdzić, że nie wygląda najlepiej. Cieszył się, że sam nie musiał na siebie patrzeć.

- Zrobiłam Ci śniadanie. - poinformowała. - A właściwie obiad.. dochodzi trzecia po południu.

- Spałem tak długo? - wychrypiał, odchrząkując. Bolało go gardło, ale nie mógł się dziwić. W nocy krzyczał tak głośno, że prawdopodobnie je zdarł.

- Zasnąłeś dopiero o szóstej rano. - oznajmiła. - Prosiłeś, żebym dała Ci coś na sen.

- Nie pamiętam tego. - odparł zgodnie z prawdą.

- To nic. - posłała mu mały uśmiech. - Byłeś zmęczony.

Pokiwał głową i po krótkiej chwili przekręcił się na plecy. Głowa pulsowała mu bólem przez co skrzywił się, ale podniósł do pozycji siedzącej.

- Przygotowałam płatki. - podała mu miskę z tym właśnie posiłkiem. - Mówiłeś, że to najczęściej jadasz na śniadanie.

- Tak, dzięki.

Był głodny, burczało mu nawet w brzuchu, ale ledwo mógł przełknąć łyżkę rozmoczonych płatków. Bolące gardło również mu w tym nie pomagało. Przez cały czas, gdy jadł próbując nie zwymiotować przez zaciskający się żołądek, brunetka kręciła się po pokoju nie zwracając na niego uwagi i był jej za to wdzięczny. Gdyby siedziała w miejscu i obserwowała jak bardzo męczy się z jedzeniem mógłby wylać zawartość miski na jej głowę, a tego nie chciał. Eleanor na to nie zasłużyła. Z tego co pamiętał przez całą noc trzymała go w ramionach próbując uspokoić. Ale chyba sama rozumiała, że to i tak nie pomagało. To nie w tych ramionach chciał się znajdować, ale te jedyne, które kochał już nie należały do niego. Ukłucie w sercu, którego myślał, że już nie ma tylko potwierdziło ten brutalny fakt. Harry nie był jego. Już nie.

Odstawił miskę z niedojedzonymi płatkami na szafkę nocną na której zauważył swój telefon. Niepewnie po niego sięgnął orientując się, że jest wyłączony i nie wiedział czy chciał go w ogóle włączać.

- Ciągle dzwonił, więc go wyłączyłam. - poinformowała jakby czytając mu w myślach. - Chłopcy próbowali się z Tobą skontaktować, ale nie mogli, więc Zayn do mnie zadzwonił.. powiedziałam mu. Nie wiem czy powinnam..

- To w porządku. - kiwnął głową.

Sam chyba nie dałby rady, ale i tak włączył telefon. Miał dokładnie dwadzieścia sześć nieodebranych połączeń od Harry'ego, siedem od Zayna, cztery od Nialla, pięć od Barbary, a nawet dwa od Anne, nie wspominając już o ilości nieodczytanych wiadomości. Te od bruneta od razu usunął, resztę tylko ogarnął wzrokiem.

My happiness' name is your nameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz