3. Początek końca

35 4 1
                                    

Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza, w siedzibie White Rose panowało duże zamieszanie. Wszyscy byli zarówno podekscytowani i zdenerwowani. Roxy siedziała na kanapie przy oknie. Próbowała oczyścić umysł przed bardzo ważnym zadaniem, które ją czekało. Niedaleko kilka osób cicho rozmawiało i rzucało jej ukradkowe spojrzenia. 

- Jak się trzymasz? - Zac podszedł do niej. 

Dziewczyna wzruszyła ramionami. 

- Jakoś - odpowiedziała i rozglądnęła się po pomieszczeniu. 

- Uważaj na siebie - powiedział chłopak po chwili ciszy.

- Zawsze uważam - uśmiechnęła się blado.

Violet weszła do pomieszczenia i krzeyknęła: "Wyjazd za 5 minut!".

- Muszę iść - Roxy podniosła się z miejsca. 

- Poczekaj - Zac chwycił ją za rękę i pociągnął w swoją stronę. 

Po chwili stali wtuleni w siebie. Roxy powoli wypuściła powietrze z płuc. Znajdowała się w ramionach osoby, w której od dawna miała oparcie. Ciemnowłosy chłopak był dla niej jak brat, którego nigdy nie miała.

- Wiem, co planujesz - powiedział cicho.

- I co z tym zrobisz? - spytała Roxy i lekko odsunęła się od niego.

Chłopak nic nie odpowiedział, tylko złożył delikatny pocałunek na jej czole i wyszedł z pomieszczenia. Roxy stała tam  jeszcze przez chwilę. Zastanawiała się nad tym, co się właściwie wydarzyło w ciągu tych ostatnich kilku minut.

...

Dziewczyna przekroczyła próg tego samego klubu co 24 godziny temu. W jej głowie rozgrywały się różne scenariusze tego, co miało się tutaj za chwilę stać. Przedzierała się przez tłum tańczących ludzi, aby dostać się jak najbliżej stanowiska DJ'a. Po chwili wypatrzyła Lwa. Chłopak stał do niej plecami i rozmawiał z jakimś chłopakiem i dziewczyną. Miał na sobie białą koszulkę i jeansy. Uśmiechnęła się lekko i ruszyła w jego stronę, ale drogę zagrodził jej dość mocno chwiejący się mężczyzna. 

- Cześź, mała - wymamrotał - Mosze poszlabyś ze mną na zewnatsz? 

Roxy chciała się odezwać, ale ktoś ją uprzedził. 

- Roxy, tu jesteś. Chodź musisz poznać moich znajomych - Lew stał za jego plecami. Mężczyzna obrócił się i przyglądnął mu się - Jakiś problem? - spytał czarnooki. 

- Niee, jusz idę - mężczyzna zniknął w tłumie. 

Roxy odwróciła się do chłopaka z grymasem na twarzy. 

- Co? Zrobiłem coś nie tak? - spytał rozbawiony Lew. 

- Sama bym sobie poradziła - odpowiedziała Roxy.

- Okej, rozumiem, chciałaś mu przywalić, prawda? - zażartował, ale dziewczyna nie zaśmiała się. 

- Przymknij się - warknęła - Miejmy to już za sobą - szybko cmoknęła chłopaka w policzek i czekała na rozwój akcji. 

W momencie w klubie zrobiło się wielkie zamieszanie. Przez wszystkie wejścia do budynku wpadli agenci White Rose. Ludzi ogarnęła panika na ich widok i po prostu uciekli, aż w końcu na samym środku stał Lew i Roxy, a dookoła nich agenci. Violet podeszła do chłopaka i chciała go przeszukać, ale Roxy zagrodziła jej drogę. 

- Jest czysty, sprawdzałam - powiedziała. 

- Może lepiej się upewnię, co? - spytała rozdrażniona Violet. 

Czarna różaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz