❝ᴛʀᴏɪs❞

197 26 20
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.












Dźwięk budzika dotarł do jego uszu, przez co został zmuszony uchylić swoje powieki. Chłopak zdecydowanie nienawidził poranków. Nie znosił swojej ciągłej, wciąż niezmiennej rutyny. Pragnął jedynie odciąć się od tego, co ludzie, którzy ją otaczają, nazywali życiem. Marzył o tym, by w końcu znaleźć się w miejscu, gdzie zazna spokoju, gdzie uda się mu być chociaż przez chwilę w pełni szczęśliwym. Jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dla niego jest już za późno, że dla niego nie ma ucieczki.

Z wielką niechęcią ściągnął z siebie kołdrę, czego od razu pożałował, bo jego ciało, które było okryte jedynie cienką piżamą, spotkało się z chłodem, panującym w pomieszczeniu. Poczuł dreszcz, który przeszedł go przez cały organizm, a następnie podniósł się z łóżka.

Przetarł zaspane oczy, po czym podszedł do swojej szafy, z której wyciągnął ubrania na dzisiejszy dzień.

Każda najmniejsza czynność przychodziła mu z coraz większym trudem. Z każdą kolejną chwilą czuł narastające zmęczenie, jak i wypełniającą go pustkę. Jednak wiedział, że nie ma wyjścia, bo nikt za niego nie załatwi tych wszystkich spraw. Nikt nie sprawi, że wszelkie problemy znikną.

Pogrążony we własnych myślach, udał się do łazienki, gdzie wykonał wszystkie poranne czynności. Gotowy opuścił pomieszczenie i skierował się do kuchni.

Przez krótką chwilę łudził się, że zastanie w niej swojego chłopaka, że chociaż jednego dnia nie będzie zmuszony spędzić sam, jednak już na starcie spotkał go zawód, bo w mieszkaniu nie było żywej duszy prócz niego samego.

Nie chciał narzekać. Nie miał zamiaru użalać się nad tym, jak wygląda jego życie. Jednak momentami to wszystko przytłaczało go jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Chciał jedynie otrzymać wsparcie. Pragnął być dla kogoś potrzebny. Niestety nikogo nie obchodziło to, co czuł. Każdego kolejnego dnia uświadamiał sobie to jeszcze bardziej, ale i tak nic z tym nie robił. Wciąż znajdował się w tym samym punkcie u boku Mina, żyjąc w złudnej nadziei na to, że kiedyś wszystko stanie się inne, lepsze.

Zawsze uważał, że w związku powinno być wiele miejsc. Miejsce na szacunek i zrozumienie. Miejsce na mówienie i słuchanie, jednak jedyne co otrzymywał to głuchą ciszę. Pragnął być dostrzegany, przez osobę, z którą postanowił się związać, której podarował szansę na wspólną drogę przez życie. Chciał by znalazło się w nim miejsce przede wszystkim na miłość. Miejsce na odwzajemnione uczucia, których tak bardzo potrzebował, które miały dla niego ogromne znaczenie. Niestety nie zawsze ma się wszystko, co się chce i on doskonale o tym wiedział. Zdawał sobie sprawę z tego, że w jego życiu nie ma miejsca na taką osobę, nie ma miejsca na miłość.

Gdy przekroczył próg pomieszczenia, od razu rzucił się mu w oczy stos pustych butelek po alkoholu, które znajdowały się na blacie.

Nie zaskoczył go ten widok, bo on się codziennie powtarzał. W każdy kolejny dzień oglądała to samo, to jak jego chłopak staczał się jeszcze bardziej, a on nie mógł nic z tym robić, nie potrafił podarować mu pomocy, bo sam jej potrzebował.

Większość ludzi boi się samotności do tego stopnia, że woli żyć z toksycznymi ludźmi i otrzymywać przy tym namiastkę wyimaginowanego szczęścia. Nie potrafią odejść i zostawić wspomnień za sobą i poczekać na kogoś innego, bardziej wartościowego. Właśnie dlatego on wciąż był u boku Yoongiego. Pomimo że w głębi pragnął się od niego uwolnić, to nie wystarczyło. Zostało mu się tylko z tym pogodzić. Przyswoić myśl, że jest za słaby, by walczyć. Zbyt kruchy, by żyć.

◦⋆◦⋆◦⋆

zaczar_owana

𝑩𝑬𝑻𝑻𝑬𝑹 𝑴𝑨𝑵 #𝐣𝐢𝐤𝐨𝐨𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz