Pomimo wydarzenia, które miało miejsce ubiegłego dnia, czyli niespodziewanego spotkania z Hoseokiem, Jeon starał się normalnie funkcjonować i korzystać z ostatnich dni wakacji. Chciał zabić czas, uciszyć myśli, które wciąż nie dawały mu spokoju. Dlatego najlepszym wyjściem było wyjście ze znajomymi. Pomimo że nie przepadał za tym, wiedział, że jest to jedyny sposób na chociaż chwilową ulgę.
Nie wahał się ani chwili, by zorganizować sobie towarzystwo na tamten dzień. Nie miał z tym większego problemu, bo społeczeństwo miało go za towarzyską i otwartą osobę, ponieważ nie znali realiów. Nie wiedzieli, kim tak naprawdę był Jeon JungkookTak jak przypuszczał, jego znajomi nie mieli nic przeciwko temu, że chciał spędzić z nimi czas. Tym sposobem minęła mu większość dnia. Stwarzał pozory normalności, co pomagało mu odreagować. Nie robił tego pierwszy raz, był przyzwyczajony. Udawanie kogoś zupełnie innego stało się jego codziennością, ucieczką przed okrutną rzeczywistością.
Wczesnym wieczorem, kiedy grupa osób, z którymi spędził dzień, zaczynała rozchodzić się do swoich mieszkań lub akademików, szatyn razem z Taehyungiem i Madison przemierzali ulice Los Angeles, aby dostać się do kampusu. Cała trójka była pogrążona we własnych myślach, nie potrzebowali rozmowy, dlatego przez większość drogi szli w przyjemnej ciszy, słysząc jedynie równomierne oddechy i przejeżdżające po ulicy samochody.
Wtem wzrok Jungkooka przykuła burza czarnych włosów, kołyszących się na wszystkie strony. Były znajome, tak bardzo znajome.
Światło latarni padało na nie, utwierdzając go tylko w przekonaniu, że właśnie dostał szansę od losu na kontynuację tego, co rozpoczęło się na imprezie, o której wciąż nie potrafił zapomnieć. A może tak naprawdę nie chciał?Od razu bez większego zastanowienia zostawił dwójkę towarzyszących mu osób w tyle i skierował się w stronę bruneta.
- Wiesz, że to nie ładnie uciekać prawda? A przede mną to już w ogóle zakazane jest - zaczął, a na jego ustach od razu pojawił się szeroki uśmiech.
Zaskoczony chłopak podskoczył, jakby co najmniej zobaczył ducha. Nie spodziewał się ponownie usłyszeć tego głosu. Był przekonany, że nie spotkają się nigdy więcej, tym bardziej w przeciągu tak krótkiego czasu.
Odwrócił się z pokerową miną, jednak widząc brązową czuprynę chłopaka, nie mógł się nie uśmiechnąć chociaż przez chwilę. Z niewiadomego powodu wywoływał on u niego przyjemne dreszcze, które mogłyby trwać wiecznie.- Nie uciekłem - oznajmił spokojnie. - Musiałem coś załatwić, także się nie martw. Nie odstraszył mnie żaden taniec, a tym bardziej ty.
- To w takim razie oczekuję rekompensaty. Dzisiaj dwudziesta druga ty, ja i powtórka z minionej imprezy u mnie w pokoju - powiedział, po czym puścił oczko w kierunku bruneta, ukazując przy tym szereg swoich białych zębów. Podobała mu się wizja, która utworzyła się w jego głowie. Nie chciał tego kończyć, nie chciał dać odejść chłopakowi, bo z niewyjaśnionych dla niego przyczyn czuł się przy nim dobrze, czuł się sobą.
- Brzmi kusząco, ale niestety mam już plany na dziś. - Uśmiechnął się pocieszająco.
- Znowu chcesz mnie opuścić? - zapytał, a następnie zrobił pokazową minę zbitego psa. - No nie bądź taki, przyjdź chociaż na chwilę - powiedział, po czym przybliżył się do nieznajomego jeszcze bardziej. - Zrób to dla mnie.
Chłopak również wykonał krok w jego stronę, a przy tym chciał dokończyć to, co miał w zamiarze jeszcze powiedzieć.
Gdy już jego usta ułożyły się do złożenia pierwszych literek w słowo, przerwał mu dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzał przepraszająco na szatyna i powiedział:- Muszę odebrać.
- Dobra, ja poczekam.
Brunet oddalił się kawałek, nie chcąc kontynuować rozmowy obok nieznajomego. Osoba, z którą ją przeprowadził, nie należała do przyjemnych. Naprawdę nie chciał tracić czasu, zwłaszcza teraz, kiedy był w towarzystwie przystojnego brązowowłosego. Jednak rzeczywistość bywała okrutna, o czym on doskonale wiedział.
Skończywszy konwersację, podszedł z powrotem do chłopaka. Jego mina nie była ani trochę optymistyczna. Miał ochotę zapaść się pod ziemię. Czuł się źle, nawet bardzo. Było mu zwyczajnie głupio, ale nie miał innego wyjścia, musiał to zrobić.
- Naprawdę przepraszam. Muszę iść, mam coś do załatwienia.
- Ale ja ci nie pozwalam iść... Nie tym razem, kiedy jestem trzeźwy - powiedział, po czym ujął delikatnie jego dłoń w swoją. Wydawała się taka krucha, niewinna. Pomimo że to wszystko było wbrew jego zasadom, nie potrafił tego zakończyć, nie chciał pozwolić odejść nieznajomemu.
- Naprawdę chciałbym zostać, pogadać, ale przepraszam... Ja muszę iść. Przepraszam! - Wyrwał niechętnie dłoń z uścisku i zrobił to, co umiał najlepiej, czyli uciekł. Ponownie.
Jak bardzo żałował? Chyba nie mógł tego wyrazić w żaden sposób. Życie zaczęło przerastać go jeszcze bardziej. Chciał czegoś więcej, niż posiadał, pragnął odciąć się od ciągłego biegu i zwolnić chociaż na chwilę. A nieznajomy mógł być tym więcej, mógł dać mu nowy start, lepszą przyszłość. Jednak to wszystko było bardziej skomplikowane, niż mogło się wydawać.Ostatni raz spojrzał w jego przepełnione nadzieją oczy i po prostu pomknął w swoją stronę, znikając w półmroku.
Jungkook jeszcze przez dłuższą chwilę stał i patrzył za oddalającym się chłopakiem. Czuł niedosyt. Po raz kolejny uciekł i zostawił go z niczym. Jednak on nie chciał tego zakończyć. Nie zamierzał pozwolić temu odejść, choć wątpił w to wszystko coraz bardziej, bo przecież dotąd nie łączyło ich nic poza kilkoma wymienionymi zdaniami. Nie znali się, nie wiedzieli o sobie praktycznie niczego, jednak pomimo to obydwoje pragnęli to zmienić, ale czy było to możliwe? Czy istniała jakakolwiek szansa na to, że ich drogi ponownie będą mogły się skrzyżować?
◦⋆◦⋆◦⋆
zaczar_owana
CZYTASZ
𝑩𝑬𝑻𝑻𝑬𝑹 𝑴𝑨𝑵 #𝐣𝐢𝐤𝐨𝐨𝐤
Fanfiction[ w trakcie ] Z twoją miłością stałem się lepszym człowiekiem. top!jjk•smut•angst•romans•drugs•toxic relationship ©zaczar_owana 2019