❝ᴅɪx❞

106 13 9
                                    

Wiele razy próbował odejść, uwolnić się od tego związku. Jednak za każdym razem coś kazało mu zostać, zawsze jakiś czynnik zatrzymywał go przy  Yoongim. Nie wyobrażał sobie siebie bez niego, pomimo że stał się marionetką w jego rękach i każdego kolejnego dnia chłopak ranił go jeszcze bardziej. Wybaczał mu wszystko, znosił wszystko. Wiedział, że próbował wskrzesić coś martwego, doskonale zdawał sobie z tego sprawę, jednak to nie miało już w tym wypadku większego znaczenia. Ten związek był martwy, ale przynajmniej należał do niego, on stał się uzależnieniem, którego potrzebował niczym tlenu by przetrwać.

Po incydencie, który miał miejsce tamtego dnia, to całe zdarzenie uświadomiło mu, jak bezradny się stał. Nie potrafił naprawić swojego życia, nie umiał rozpocząć nowego rozdziału, bo coś wciąż ciągnęło go w dół. Do miejsca, gdzie czekał na niego Min.

Nigdy tak naprawdę nie czuł się przy nim kochany, pomimo że z początku miał złudną nadzieję na zmianę chłopaka. Mijały dni, miesiące, a poprawy nie było widać, jedynie wszystko ulegało jeszcze większej destrukcji. Obydwoje wiedzieli, że to nie ma sensu, jednak wciąż przy sobie tkwili, pomimo okropnego traktowania ze strony partnera, brunet nigdy nie odważył się tego skończyć, bał się nowego startu. Przerażała go wizja zmiany wszystkiego i oddanie się w coś zupełnie świeżego, coś co mogło pierwszy raz odkąd sięgał pamięcią, przynieść za sobą ciepło, którego tak desperacko potrzebował i szukał.

Gdy dostał szansę na lepsze życie poprzez pojawienie się na jego drodze Jeongguka, chłopak odzyskał nadzieję. Ich znajomość była krótka, ale to nie miało większego znaczenia. Liczyło się to, jak wzajemnie na siebie działali, jak cudownie czuł się w jego towarzystwie. Przez każde spotkanie z nim Jimin zbliżał się do skończenia związku z Yoongim. Dni mijały, a go dzieliła jedynie ostatnia prosta od dokonania tego, o czym pragnął od lat. Niestety nie wszystko poszło po jego myśli, ponieważ tamtego dnia zakończyło się to, co trwać miało. Widok odchodzącego Jeongguka spowodował, że zrozumiał, co tak naprawdę zrobił, do czego słowa, które uszły z jego warg doprowadziły.

Po kilku kolejnych minutach dyskusji chłopakowi udało się namówić Yoongiego na powrót do domu. Odetchnął z ulgą, gdy widział oddalającą się dobrze znaną mu sylwetkę , jednak było to tylko chwilowe uczucie, bo jego odejście wcale nie naprawiło sprawy.

Odwrócił się niepewnie o sto osiemdziesiąt stopni, a widok, który ujrzał, spowodował, że pękło mu serce. Wyrzuty sumienia, które w sobie czuł, nie dawały spokoju umysłowi. Ból, jaki widniał na twarzy brązowookiego z każdą kolejną chwilą ranił go jeszcze bardziej. Nie wiedział, jak ubrać w słowa to, co znajdywało się w jego głowie, jednak jednego był pewien. Tamtego dnia zepsuł relację, która powodowała, że czuł się doceniony, czuł się pierwszy raz od dawna w pełni szczęśliwy.

— Gguk... — zaczął łamiącym się głosem. Próbował zapanować nad emocjami, nie pozwolić wypłynąć łzom, które zbierały się w kącikach oczu.

— Chyba dość już dzisiaj powiedziałeś, nie sądzisz? — Oschły ton głosu, jakim wypowiadał tamte słowa, powodował, że brunet jedyne, co chciał zrobić w tamtym momencie to zapaść się pod ziemię i już nigdy nie stanąć na jej powierzchni.

— Proszę cię, daj mi to wyjaśnić. Ja ci to wszystko wytłumaczę...

— Tylko że tu już nie ma co wyjaśniać, Jimin. Usłyszałem prawdę z twoich ust, pokazałeś, kim tak naprawdę jesteś, wyraziłeś po tym wszystkim zdanie na temat mnie, jak i tego, co nas łączyło. Jednak zastanawia mnie jedno. Po co to zaczynałeś, skoro od początku miałem być tylko odskocznią od twojego cudownego życia. Dlaczego postanowiłeś zabawić się czyimś kosztem? — Z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem, Jeon czuł, jakby coś rozrywało go od środka. Był bezradny, bezbronny, słaby. Nie umiał przyjąć do wiadomości tego, co miało tam miejsce. Nie chciał uwierzyć, że to wszystko było prawdą.

— Sądzisz, że robiłem to dla zabawy, że byłbym zdolny zrobić coś takiego? Chciałem poświęcić dla ciebie wszystko, zostawić swoje życie i zacząć od nowa... To nie miało tak wyglądać, wszystko powinno potoczyć się w zupełnie inny sposób, przepraszam. — Nie potrafił poradzić sobie z tym, że tamtego dnia cała znajomość miała dobiec końca, że on odejdzie raz na zawsze, a razem z nim wszystko czego potrzebował.

— Żadne tłumaczenie nie usprawiedliwi tego, co padło z twoich ust. Twoje przeprosiny nic tu nie naprawią, bo dla mnie wszystko jest skończone. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego — powiedział, starając się nie pokazać chłopakowi, jak bardzo go to dotknęło, a następnie nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, która mogłaby paść po prostu odwrócił się na pięcie i ruszył w drogę powrotną do akademika.

Postanowił dać odejść temu w zapomnienie, odciąć się od niego całkowicie, zanim ta znajomość miałaby mieć dla niego jeszcze większe znaczenie.  Uważał to za jedyne słuszne wyjście, dzięki któremu będzie mógł wrócić do normalności w szybkim tempie. Dla niego tamtego dnia wszystko przestało istnieć, Jimin stał się przeszłością, którą chciał zakopać jak najgłębiej w swojej pamięci i nigdy do niej nie wracać.

Starł wierzchem dłoni łzy, które zaczęły spływać po jego bladych polikach na skutek wspomnienia, które powodowało bolesne rany. Musiał pogodzić się z decyzją, jaką podjął chłopak, musiał żyć dalej bez względu na to, co miało miejsce dnia ubiegłego. Jeongguk zasługiwał na szczęście, a z nim u boku otrzymałby jedynie cierpienie.

~*~

Po incydencie w parku Jeon długi czas chodził bez celu po ulicach Los Angeles. Nie chciał, żeby ktokolwiek z bliższych mu osób widział, w jakim stanie był. Wolał oszczędzić im własnych tłumaczeń na ten temat i zostawić to dla siebie, bo przecież gorzej być już nie mogło, prawda? Po raz kolejny został potraktowany, jak zwykły śmieć, po raz kolejny ślepo uwierzył w to, że ktoś mógłby zwrócić na niego uwagę. Pozwolił przejąć sercu kontrolę nad zdrowym rozsądkiem, przekroczył granicę, do których nigdy nie powinien się zbliżyć i jak dzięki temu wyszedł? Został z niczym, ale raczej nie powinien być zdziwiony, bo to od początku było skazane na porażkę. Dziwne by było gdyby chociaż raz coś mu się udało utrzymać. Był tylko zwykłym zerem, szkoda tylko że przypomniał o tym sobie zbyt późno.

Po kilku godzinach marszu dotarł do miejsca, w którym chociaż przez chwilę mógł poczuć się wolny, mógł być sobą. Las na obrzeżach jego rodzinnego miasta miał dla niego ogromną wartość, bo to właśnie do niego uciekał, gdy nie radził sobie z problemami lub po prostu potrzebował samotności. Usiadł na jednym z pni powalonych drzew, po czym ukrył twarz w dłoniach. Przestał udawać, że nic się nie stało, że tamta sytuacja w ogóle go nie ruszyła, bo w ten sposób jedyne co by robił, to oszukiwał samego siebie. Czuł, jak pustka wypełnia jego organizm, a łzy zaczęły wypływać z oczu. Jego urwany oddech i głośny szloch wypełniał pustą przestrzeń, jaka otaczała złamanego chłopaka.

Nie wiedział, co ma zrobić, jak zapomnieć o nim, o tym, co ich łączyło. W prawdzie było to tak naprawdę nic, a pomimo to zaangażował się zbyt mocno. Był naiwny, zbyt szybko zaczęło mu zależeć, przez co teraz doświadczał skutków swoich czynów. To niepierwszy raz, gdy ktoś go zranił, niepierwszy raz, gdy nie miał nikogo, kto byłby w stanie mu pomóc, jednak za każdym razem bolało to w ten sam sposób, z tą samą siłą, która rozrywała go od środka. Czuł jakby miał zaraz rozsypać się od środka i stracić zdolność do oddychania.

W tamtym momencie przestał myśleć racjonalnie, musiał sobie ulżyć, chciał otrzymać ukojenie, którego tak bardzo potrzebował. Szybkim ruchem wytarł rękawem swojej bluzy mokrą od łez twarz, po czym włożył rękę do jej kieszeni. Działał impulsywnie, nie patrząc na konsekwencje. Dlatego nie minęła chwila, a Jeongguk miał już w ręku dobrze znany mu przedmiot, z którym tak bardzo starał się walczyć. Jednak wtedy nie miał już nic do stracenia, żadnego punktu zaczepienia, który mógłby to powstrzymać.

— Przepraszam, Sunmi — wyszeptał, a następnie wbił igłę w swój nadgarstek, pozwalając heroinie, która znajdowała się w strzykawce dostać do krwi. Tamtego dnia złamał wszelkie zasady, jakie sobie postawił. Pozwolił wygrać nałogowi, z którym zmagał się już tyle czasu. W tamtym momencie przegrał walkę o własne życie, które próbował uratować, z samym sobą i nic nie było w stanie temu zapobiec. Przeszłość wróciła, a Jungkook doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale pomimo to nie zamierzał przestać, bo karty zostały rzucone i nie było już odwrotu.

zaczar_owana

𝑩𝑬𝑻𝑻𝑬𝑹 𝑴𝑨𝑵 #𝐣𝐢𝐤𝐨𝐨𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz