Rozdział 5

505 25 1
                                    


- Mamy do pogadania.

Grubas zaczął się śmiać. Przymrużyłam oczy w jego kierunku.

- Lepiej jedz to albo tą pałką oberwiesz! - Tao wyją pałkę, grubas od razu wziął się za jedzenie.

- To o czym chcesz rozmawiać?

- Choć na chwilę - poszłam za nim na korytarz, jest pusty, ponieważ jest pora na kolację.

- Słucham.

- Gdzie jest kaseta?

- Ta kaseta co wspominał?

- Tak?

- Nie wiem, nie mogłam ją znaleźć. Tak, przyznaję się, szukałam ją, ale nie miałam czasu, żeby ją zabrać. Jak ty i Taeyong weszliście to już zrezygnowałam.

- To gdzie jest, spotkałem Taeyonga, był bardzo zły, gdy spytałem gdzie idzie to mi odpowiedział " Idzie odreagować w jednej z cel." Co chciał przez to powiedzieć?

- To dziwny człowiek, nie zrozumiesz go, a zwłaszcza ja - to dlatego do mnie przyszedł, to "odreagować w celi" chodziło mu o moją celę.

- Chciałem się tylko zapytać. Przepraszam, że cię tak pytałem, wiesz robota...

- Tak, spokojnie, ja rozumiem ciebie, po prostu wypełniasz swoje obowiązki, a to się liczy - powiedziałam i złapałam jego dłoń. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, łącząc nasze usta.

Po pocałunku poszedł na stołówkę, a ja zaraz za nim, gdy podeszłam do stołu z moim jedzeniem nie było już schabowego.

- Wiesz co? Było sobie nie żałować!

Wszyscy patrzą się na mnie.

- Co?! Opierdzielił mojego schabowego i kurwa serek! Stary zrozumiem schabowy opierdzielić, ale serek?! Gdzie trzeba dla ciebie z minimum dziesięć żebyś się najadł, to już nie mogłeś sobie odmówić tego jednego serka?! - patrzyłam się na niego mimo, że ludzie patrzyli się na mnie i się śmieli z cyrku, który właśnie przedstawiłam. Grubas jeszcze bezczelnie śmieje się w twarz.

- To było silniejsze ode mnie - powiedział śmiejąc się.

- Masz jakiś problem? - zapytałam.

- Tak, ale nie chcę o tym mówić - powiedział już poważny.

- Luzik, idę wypierdalać samą surówkę jak jebany zająć i ziemniaki. Kurwa!! Gdzie ziemniaki?!

Znów na stołówce było słychać śmiechy. Kiedy szukałam wolnego miejsca, przede mną stanął jakiś chłopak.

- Sorki, ale chcę przejść.

- To przejdź obok.

- Dziewczynom się ustępuje, baranie - powiedziałam.

- Jak mnie nazwałaś?

- Emmm... Baran?!

- Nie żyjesz - chwycił mnie za bluzkę.

- Jedz dużo surówek, a będziesz zdrowy - wzięłam szybko sałatkę i przywaliłam ją w jego twarz.

- Ty szmato! - z twarzy wycierał resztki pomidora.

- O nie, tak nie będzie! - kopnęłam go w tył kolana przez co wywalił się.

- Ała!

- Za szmatę, niedojebancu - poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Był to nie kto inny jak... Suho?

Prowadził mnie do kucharza, ale za nim tam poszłam to wróciłam się i kopnęłam tego typa w brzuch.

- Teraz możemy iść - uśmiechnął do mnie Suho.

𝑳𝒐𝒗𝒆 𝑴𝒆 ~ 𝑻𝒂𝒆𝒚𝒐𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz