Rozdział 18

412 19 1
                                    


*Taeyong pov*

Odwiozłem Ramicę do jej rodzinnego domu, chciałbym poznać jej rodzinę, ale nie tym razem. Wyjechałem stamtąd z piskiem opon, teraz muszę szybko pojechać do domu posprzątać co nie co, też rzeczy, które należą do dziewczyny. Gdy byłem już na miejscu szybko wszedłem do domu i ogarniałem jeszcze swoje rzeczy. Szybko poprawiłem swoje włosy, zdjełem buty i się przebrałem. Usłyszałem dzwonek do drzwi, pewnie to oni, poszedłem je otworzyć.

- O, dzień dobry? Coś się stało?

- Tak, jesteś podejrzany o trzymanie tu więźnia - powiedział starszy mężczyzna. Nie owija w bawełnę.

Za pleców mężczyzny pojawili się policjanci. Gdy mężczyzna pokazał nakaz, tamci weszli do środka mojego domu.

- A oni to obowiązkowo? - pokazałem kciukiem na nich aż jeden spojrzał na mnie.

- Tak przeszukają cały twój dom nawet pokój twojej siostry.

- Co to, to nie. Tam nikogo nie wpuszczam, a na pewno nie obcych.

- Siostra by pozwoliła ci trzymać więźnia pod dachem?

- Siostra jakby się dowiedziała, że chcecie przeszukać jej rzeczy to byście wylecieli stąd bez swoich butów, jeszcze byście fruwali z gołębiami.

- Lee Taeyong!

- To ja?

- A kto inny tu się tak nazywa?

- Nie wiem - ruszyłem ramionami.

- Co się z tobą dzieję? Nie poznaję ciebie - był zdziwiony.

- Jestem w swoim gniastku i wychodzi prawdziwy ja - uśmiechnełem się do niego.

- Dobra, a wy coś znaleźliście? - wszedł do środka, a ja zamknęłem drzwi.

- Na dolę nic nie ma, może na górze?

- Idźcie na górę - rozkazał.

Poszli na górę, a ja stanąłem obok mężczyzny, powstrzymując śmiech. Co do tych gołębi to żartowałem, ale na serio gołąb chciał go mianować członkiem swojego gołąbiego stowarzyszenia.

- Coś się stało? - zapytał się jeszcze nie świadomy mężczyzna.

- Nie, tylko, żart Chena i Marko mi się przypomniał.

- Pfff... - odszedł ode mnie.

Kiedy już skończony przeszukiwania, w głowie miałem tylko, aby nic nie znaleźli i nie dotykali mi psa.

- Panie Lee Taeyong!

- O kurwa - powiedziałem pod nosem przestraszony.

- Proszę mi to wyjaśnić.

- Co? - weszłam do kuchni gdzie był owy mężczyzna.

- Miał pan gościa?

Pokazał płaszcz taki co ja noszę, ale wersja kobieca. Zdziwiłem się, bo byłem pewny, że tego tutaj nie było jak sprzątałem.

- Pewnie Jisoo zostawiła, bo ostatnio ciągle mnie nacho... Odwiedzała.

- Jak to?!

- Emm, po prostu przychodziła w odwiedziny - wzięłem ręce do góry z otwartymi dłoniami.

- Ona nam mówiła, że źle się czuje.

- Ktoś tu kręci - wyprostowałem się i ręce schowałem do kieszeni dresu.

- Żebyś taki był w robocie to było by bardziej kolorowo tam - poklepał mnie po ramieniu.

- Tak już jest.

𝑳𝒐𝒗𝒆 𝑴𝒆 ~ 𝑻𝒂𝒆𝒚𝒐𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz