Rozdział 33

487 13 0
                                    

Wstałam dosyć wcześnie rano, ogarnęłam z nudów celę chowając rzeczy, które przewalały się gdzieś indziej niż powinny być. O ósmej dwadzieścia wyszłam z niej i kierowałam się do kuchni.

- Ramica, jeszcze nie ma śniadania, będzie dopiero za czterdzieści minut - powiedział trochę zdziwiony Minhyunk.

- Chciałabym wam tylko pomóc - uśmiechnęłam się ciepło.

- Kuchnia to nasz świat, Ramica - podeszła do mnie Joy przytulając mnie mocno. - Nie chcesz mi chyba robotę zabrać? - spojrzała na mnie z góry na dół.

- Oczywiście, że nie moja kochana, to jest wasz świat, mój może troszeczkę, bo nigdy nie dorówna waszemu.

Joy znów mnie przytuliła.

- A kogo my tu mamy? - do kuchni wszedł Jin z skrzynką świerzych warzyw.

- Chciałam wam w czymś pomóc, czy to źle?

- A jesteś kucharzem? - odkręciłam się do wyjścia i ujrzałam jak Kai nosi skrzynkę z innymi produktami.

- Nie Kai, ale chcę tylko pomóc. Ile razy będę to powtarzać?

- To choć...

- Poczekaj - usłyszałam już bardzo dobrze mi znajomy głos. - Przyda się.

- Tak?! - wszyscy oprócz Joy krzyknęli.

- Niech zrobi dla mnie śniadanie, dziś tak nie dam rady zjeść śniadanie z wami - poprawił płaszcz na sobie.

- Taeyong, a jak cię otruje? - powiedział żartobliwie Kai.

- To otrucie będzie z miłości - dalej stał w drzwiach z chytrym uśmieszkiem.

- Dajcie mi trutkę na pasożyty! - krzyknęłam machając ręką.

- Też się cieszę, że cię widzę - podszedł do mnie i pocałował w polik tym samym obejmował mnie w talii.

- Szkoda, że nie zjesz dziś z nami - spojrzałam w jego oczy.

- Przykro mi skarbie, jutro będę miał czas tylko dla ciebie.

- Nie musisz aż tyle czasu mi poświęcać. Co chcesz na śniadanie?

- Najlepiej ciebie - powiedział to do ucha. - Nie wiem, nie mam nawet czasu, żeby się zastanowić nad tym.

- To wiem co zrobię.

- Ja też wiem, na patelni będzie smażyć trutkę na myszy, później to posypie bułką tartą, a na koniec posypie proszkiem na mrówki, bedzie tobie wmawiać, że to cukier puder - powiedział Kai wykładając produkty.

- Głupi jesteś - podszedł do niego i walną go w kark po czym wyszedł z kuchni.

Zaczęłam przygotowywać śniadanie dla niego. Święta trójca gotowania ciągle mnie kontrolowali co dodaję. Jeśli kogoś się kocha, raczej nie chcę się truć jej. Jak pierwszy olał mnie Jin mówiąc

"Musisz go na serio kochać, po tym co tu widzę to nie jest talerz z śniadaniem tylko talerz z miłością."

Zgodzę się z nim bardzo. O nie był zwykły talerz  ze śniadaniem. Odłożyłam go na bok, żeby nie przeszkadzał im.

- Uważajcie na talerz, ja idę ręce umyć.

Zlew kuchenny był w warzywach, więc poszłam do łazienki, żeby umyć ręce.

- A co tu robi nasza waleczna Ramica?

- Jak dobrze wiem ta łaziska jest dla wszystkich więźniów.

𝑳𝒐𝒗𝒆 𝑴𝒆 ~ 𝑻𝒂𝒆𝒚𝒐𝒏𝒈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz