Po kilku dniach od powrotu Emily siedziała bezczynnie w domu, czekając na jakikolwiek telefon ze strony menadżera, który miał ją poinformować o jakiejś decyzji podjętej przez zarząd sportowy. Informacji jednak nie dostała i sama zadzwoniła do mężczyzny, jednak nie z pytaniem, co się stało, czy dobrze się czuje i co mówią ludzie z zarządu, a żeby przekazać mu niezbyt pozytywną dla niego nowinę – zwolniła go. Tak oto, leżała teraz na kanapie w salonie i przerzucała kanały telewizyjne. Nie usłyszała trzaśnięcia drzwiami, więc Will stał nad nią kilka chwil, aż w końcu, strasząc ją, odezwał się.
– Kierownictwo federacji sportowej mówi, że powinnaś przeprowadzić się do Innsbrucka. Mieszkają tam wszystkie gwiazdy sportów zimowych, to taka druga stolica. Uznałem, że i tak powinnaś wyprowadzić się z tego mieszkania, więc kupiłem właśnie tam – przerwał na chwilę, ale po sekundzie kontynuował: – Żeby ci smutno nie było, też tam zamieszkam – dodał z ironią.
– Jak to? Przecież nie mam nikogo, kto mógłby się z nimi kontaktować, mnie samej nie chcą słuchać!
– Bo przejąłem obowiązki tego pajaca, którego wyrzuciłaś kilka dni temu. Nie gniewaj się, ale podoba mi się ta robota.
– Naprawdę? – zapytała podejrzliwie, wstając z legowiska. – To cholernie nudne! A, zaraz. Innsbruck?
– Pakuj się, jedziemy jutro. Mama już wie, cieszy się, że dorastamy, czy coś.
Związała włosy w wysoki koński ogon i podążając śladem brata, wyszła z wagonu. Ciągnęła za sobą dwie duże by podróżne, na plecach miała ogromny plecak, a na ramieniu dodatkowo torebkę ze wszystkim, co nawinęło się pod rękę tuż przed wyjazdem. Pod budynek dotarli taksówką, która wydawała się skrzypieć od nadmiaru bagażu. W niewielkim lobby podpisali wszystkie dokumenty i odebrali dwie pary kluczy. Weszli po schodach na trzecie, ostatnie piętro brunatnożółtej kamieniczki w centrum miasta.
Ostrożnie otworzyła drzwi, jakby się bała, że zza rogu wyskoczy zaraz potwór. Młodszy z rodzeństwa przyglądał się tylko siostrze, uśmiechając kpiąco. To, co miała za chwilę zobaczyć, miało przerosnąć jej oczekiwaniom. Emily, według oczekiwań brata, wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia i krzyknęła z podziwu.
– Williamie Vettori! To jest… przepiękne! Jak ty to urządziłeś?!
– Drobiazg. Wynająłem projektanta wnętrz – zaśmiał się. – Słuchaj, wiem, że dopiero przyjechaliśmy, ale muszę załatwić kilka spraw w stolicy. Wrócę tu za tydzień, może trochę dłużej.
– Nie zostawiaj mnie samej… – jęknęła.
– Rozpakuj walizki, weź kartę kredytową i kup jakieś dodatki. Chyba nie mamy sprzętu w kuchni. Ani żadnych kosmetyków i płynów. Zadzwoń do tych swoich kolegów-skoczków, wyjdź z nimi na kawę, niech ci pokażą miasto. Dasz radę, jesteś dużą dziewczynką.
– Dobra.
Przytulił siostrę na pożegnanie i zostawił portfel na stole w kuchni. Wyszedł tak szybko, jak się w mieszkaniu pojawił. Po jego wizycie pozostał tylko unoszący się w powietrzu zapach wody kolońskiej. Westchnęła cicho, rozglądając się po wnętrzu. Wszystko było w jasnych kolorach, natchnione pozytywną, acz uspokajającą energią.
W centrum mieszkania znajdował się salon, do którego wchodziło się od razu po otwarciu drzwi frontowych. Na samym środku stał okrągły stolik, a wokół niego dwie, półokrągłe, brązowe sofy. Na ścianie wisiał telewizor, który nie przyciągał jednak uwagi ze względu na swoje umiejscowienie. Wchodząc, prędzej zawieszało się oko na bukiecie świeżych, żywych kwiatów stojącym na stoliku.
Idąc w głąb mieszkania dochodziło się do jadalnio-kuchni, która była zdecydowanie osobliwa. Łączyła się z salonem, a w niej stało tylko kilka mebli; sześcioosobowy, nowoczesny, kremowy stół, który pod wpływem wpadającego przez długie okno światła słonecznego mienił się niczym brokat. Kilka metrów od niego stała tak zwana wyspa z tak samo kremową nawierzchnią, a za nią kilka pustych półek. Obok tych obiektów były drzwi, przez które dziewczyna pewnie przeszła.
CZYTASZ
RINK - ski jumping Austria team story [end]
FanfictionDwudziestoletnia łyżwiarka będzie miała przerwę w tym co kocha najbardziej. Niebieskooka blondynka, której ten sport jest pasją i celem w życiu, jest do tego zmuszona. Te „ferie” spędzi z ojcem, z którym nigdy nie miała zbyt dobrego kontaktu. Jego p...