Gala Mistrzów Sportu jest dla wszystkich sportsmenów i sportsmenek wyjątkowym wydarzeniem. Otrzymując zaproszenie otrzymują iskierkę nadziei, że to właśnie ich wysiłki zostaną opłacone i wyróżnione specjalną statuetką. Po kilku dniach ich menadżer przekazuje im listę osób nominowanych w poszczególnych kategoriach. Wówczas u niektórych iskierka gaśnie, a u innych rozpala się małym płomieniem. Następnie, pełni napięcia i oczekiwania, jadą do zimowej stolicy Austrii na uroczystą galę, na której wszystko miało się rozstrzygnąć.
Emily Vettori nie była do końca pewna w jaki sposób jest nominowana do tej nagrody. Drugie miejsce zajęła wraz z Hugiem, ale on nie chwalił się jej, że jest jednym z dziesięciu wybranych. W jej liście, który odebrała osobiście, gdyż jej menadżer był zbyt zajęty, by to zrobić, napisali tylko „nominacja w kategorii kobieta sportu roku”.
Będąc już w hotelu odszukała pełną listę i szukała wzrokiem partnera. Kiedy po raz trzeci analizowała wszystkie nazwiska odnalazła i jego, w kategorii „mężczyzna sportu roku”. Jak to głupio brzmi, stwierdziła uśmiechając się do monitora. Obok było także nazwisko Schlierenzauera, zdobywca Turnieju Czterech Skoczni i vicelider klasyfikacji generalnej. Nie orientowała się wśród innych i miała nadzieję zobaczyć ich w niedzielny wieczór.
W sobotę rano łyżwiarka odebrała z pralni strój, w którym miała zamiar pojawić się zarówno na gali jak i na imprezie po niej. Po drodze zaszła jeszcze do marketu po butelkę wody i miętową gumę do żucia. Stojąc jeszcze na schodkach sklepu wyjęła z kieszeni telefon komórkowy, odszukała numer Gregora i nacisnęła zieloną słuchawkę. Po trzech sygnałach po drugiej stronie odezwał się niewyraźny głos. Bo kilku sekundach chrząkania Schlierenzauer doszedł do siebie i zaprosił dziewczynę na poranną kawę do swiss coffee. W reakcji na jej śmiech, ze zdziwieniem odkrył, że jest już wpół do pierwszej po południu, ale nie przeszkadzało mu to w wypiciu kawy na pobudzenie.
Spotkali się na wyznaczonym miejscu. Vettori jak zwykle zamówiła zieloną herbatę, tłumacząc, że jej właściwości są takie same jak kawy, a zamiast truć organizm, oczyszcza się go z toksyn. Skoczek wybrał najmocniejszą kawę jaką mogli mu zaserwować na dobry początek dnia.
– Jutro gala – stwierdziła dziewczyna z przekąsem otulając filiżankę rękami.
– Jak zgaduję, oboje jesteśmy samotni, więc idziemy razem.
– A to prawda?
– Że nikogo nie mam, czy, że zrobimy jutro wejście smoka?
– Czy jesteś sam. Mogę udawać Bruce’a Lee, nie przeszkadza mi to. Więc?
Mężczyzna zaśmiał się gorzko, ukazując w uśmiechu niemal wszystkie zęby. Przejechał małym palcem po ustach, zmazując tym samym pozostałości kawy z kącików warg. Oparł głowę na ręce i wolno odpowiedział:
– Powiedzmy… mam kogoś na oku. Tylko ona chyba nie całkiem czuje do mnie jakąś sympatię. Trudno się mówi i żyje się dalej.
– Pomogłabym ci, gdybym potrafiła.
– Ja bym ci pomógł z Thomasem, ale mieszkasz w Wiedniu – mruknął.
W ciszy dopili kawę i umówili się na niedzielny wieczór. Sprawy sercowe najwyraźniej nie były ich mocną umiejętnością czy cechą, więc zamiast się nad sobą użalać wracając z centrum miasta wymieniali zalety bycia singlem. Uzbierali ich kilka, chociaż każde z łatwością można było obalić.
Następnego dnia Emily przywitały jasne promienie słońca wpadające przez szpary między zasłonami do hotelowego pokoju. Nie wstała od razu, zrobiła to dopiero, kiedy oczy przestały jej się kleić. Leniwie przewróciła się na brzuch i zsunęła w stronę krawędzi łóżka. Usiadła po kolejnych kilku długich minutach i ziewnęła głośno. Z trudem doszła do łazienki i napuściła do wanny gorącej wody, dolewając aromatycznego olejku o zapachu malin.
CZYTASZ
RINK - ski jumping Austria team story [end]
FanfictionDwudziestoletnia łyżwiarka będzie miała przerwę w tym co kocha najbardziej. Niebieskooka blondynka, której ten sport jest pasją i celem w życiu, jest do tego zmuszona. Te „ferie” spędzi z ojcem, z którym nigdy nie miała zbyt dobrego kontaktu. Jego p...