.
.
.
↬ Taehyung↫
- Mój fav boy przyjechał - zawołałem na przywitanie, patrząc jak drobny brunet idzie z plecakiem w moim kierunku.
- Mówisz tak bo lubisz mnie gnębić - mruknął, przez co się uśmiechnąłem.
- Brawo!
Cóż, nasza znajomość była specyficzna. Kook na początku bardzo mnie wkurzał, ale dałem mu szansę, by znalazł sobie jakieś miejsce w moim życiu i był tam. Jako jeden z licznych przyjaciół, ale był dość wyjątkowy. Może dlatego, że bardzo się o mnie troszczył? Nie wiem. Był podobny do Rose. Delikatny i wrażliwy, uroczy, mądry i ładny. Ale mieli jedną różnice. Oczy Rose były ostre i drapieżne, a jego niewinne i czyste. Kiedy w nie patrzyłem miałem wrażenie, że równie dobrze mogę go potraktować jak karton po butach- zgnieść i kopnąć.
Ale tego nie chciałem. I tak już chłopak miał grubo pojechane w życiu.
Więc ograniczałem się tylko do delikatnych igraszek.
Cóż, taki mam charakter.
...
- Jak podróż?- zapytałem, kiedy byliśmy już w środku mojego domu.
- Coś taki miły?- zadał pytanie z innego pomieszczenia, jakim był pokój gościnny, który znajdował się od razu koło mojego.
- Miły? Ja?
- Dobrze - westchnął, pokazując się w kuchni.- Trochę boli mnie głowa.
- Masz - podałem mu kubek z bezbarwną cieczą.
- Dzięki.
Wziął łyk, ale od razu go wypluł, przez co zacząłem się śmiać. Okej, jeden mały żarcik jeszcze nikomu nie zaszkodził.
- Co to jest?!- warknął, odstawiając kubek i wycierając brodę oraz szyję.
- Soju - wzruszyłem ramionami, biorąc jego kubek i idąc do salonu.
- Na ból głowy?- oburzył się.
- Na ból głowy, wątroby, serca - wziąłem łyk z naczynia, siadając na sofie.- Na wszystko jest dobra.
- Żartujesz, co nie?
- Nie. O! Pograjmy w-
- W nic - dokończył za mnie, siadając obok.
- Pfu, nie ma z tobą zabawy. Jesteś sztywniejszy niż zwłoki.
- Yhm.
- Nie dziwię się, że żadna na ciebie nie leci.
- Słucham?
Zaczynamy małą zabawę.
- Czy trafiłem już w czuły punkt?
- Sugerujesz, że nikt mnie nie chce, bo jestem nudny?- warknął, a ja ponownie upiłem łyk z kubka. Jednak nie za duży. Moim priorytety było to, żebym to nie ja pił, a ktoś inny.
- Tak - spojrzałem na niego niewinnie, patrząc w połowie pełny kubek.- Chyba tak.
- Daj mi to.
Uśmiechnąłem się zwycięsko, po czym podałem niebieskie naczynie w ręce młodszego. Uniosłem brwi w zaskoczeniu, kiedy ten wyzerował go w dosłownie dwie sekundy. Co prawda, trochę wylało mu się na dekolt swetra, ale to nic. I tak większość połknął, o czym świadczyła wykrzywiona w grymasie twarz.
- Smakuje?- spytałem rozbawiony, oblizując usta.
- Tak - zaczął kaszleć.
- Widać - poklepałem go po udzie, na co podskoczył.- Idę po resztę.
- Po co?
- Jak wypijesz pierwszą kolejkę, musisz wypić i drugą - wyjaśniłem.- Przedzie ci.
Nawet nie pamiętam ile wypiliśmy, ale było całkiem zabawnie. Kook trochę się rozluźnił i więcej żartował, nie był słodkim misiem zarzyganym tęczą, a normalnym nastolatkiem i Bogu dzięki. Czasem jego dziecinna postawa doprowadzała do szału.
W końcu włączyliśmy telewizor i zaczęliśmy oglądać Igrzyska Śmierci. Była to chyba druga część. Nie pamiętam. W każdym razie spojrzałem na Kooka, który skrzywił się na widok pocałunku Katniss z Peetą.
- Fuj - wytknął język w obrzydzeniu, ale schował go od razu, żeby wypić kolejny łyk alkoholu. Nie wiem w siebie wlał, ale podobał mi się pijany Kook. Był bardziej rozmowny i wesoły, nie tryskający gwiazdkami na wszystkie strony.
- A tobie co?- parsknąłem śmiechem, widząc jego skrzywioną twarz.
- Widziałeś tą stróżkę śliny?- wskazał na ekran, na którym nawet już nie było wspomnianej pary, tylko jakaś inna scena.
- Ta, i co?- wzruszyłem ramionami.- To się zdarza przy całowaniu.
- Pfe.
- Nie mów, że nigdy się nie całowałeś - zaśmiałem się, unosząc brwi do góry.
- Całowałem - nawet na mnie nie patrzył, kiedy to mówił, więc nabrałem wątpliwości, ale postanowiłem pójść mu na rękę.
- Dobrze chociaż?
- Tak - zaczerwienił się mocno.- I przestań mnie zawstydzać.
- Zgoda - uśmiechnąłem się odprężony.
- Co zgoda?- spojrzał na mnie z prędkością światła, kiedy przegryzałem wargę.
- Przestanę cię zawstydzać, jeśli dasz się pocałować.
CZYTASZ
Vante | Taekook ✓
FanfictionO pewnym znanym blogerze, ukrywającym się pod pseudonimem Vante i jego najbardziej oddanemu fanowi, którego największym marzeniem było go poznać. Żadne z nich nie spodziewało się, że przez kilka kieliszków alkoholu w jedną z jesiennych nocy wydarzy...