↬ 85 ↫ You're mine

5.6K 429 147
                                    

Dla nocnego ziomeczka 💙

.

.

.

↬ Jungkook ↫

Zerknąłem na zegar na ścianie, a potem na koc na kanapie. Ledwo co przyjechałem, a Taehyung już gdzieś rano zniknął. To nie tak, że oczekiwałem go non stop koło mnie, ale jestem tutaj dość rzadko i to tylko dla niego, a kiedy chcę go zobaczyć, to go nie ma.

- Nie przejmuj się tym - usłyszałem głos na korytarzu.

- Jezu!- zawołałem przestraszony, bo myślałem, że jestem sam.

- Nie, Hoseok.

- Hyung, nie strasz mnie - złapałem się za serce.

Hobiego poznałem bardzo niedawno, bo niecały tydzień temu. Napisał do mnie pierwszy i jak się okazało - jest kuzynem Taehyunga. Sam przekonał mnie do przyjazdu tutaj i ponoć przemówił Kimowi do rozumu. Nie jesteś dość przekonany co do tego, czy cokolwiek do niego dotarło, ale o to też zadbaliśmy. 

Uśmiechnąłem się na myśl o moim planie i Hobiego. Byłem zaskoczony, że wiedział o mnie i o mojej relacji z Tae. Brunet musiał mu coś wspomnieć, bo inaczej jak mógłby wiedzieć, że łączy nas coś więcej niż przyjaźń? Zrobiło mi się trochę głupio, że mój hyung mógł mówić o kimś jak jestem w łóżku, ale Jung zapewniał mnie, że nie dawał mu żadnych szczegółów. Wiedział tylko tyle, że spędziliśmy razem noc i to nie na spaniu. Podobno radził się też u czerwonowłosego co ma zrobić, bo faktem jest, że nie chciał ze mną zrywać kontaktu i w pewnym stopniu mu się podobałem. W końcu musiałem, prawda? Ktoś taki jak Tae nie przespałby się z brzydkim chłopcem.

- Gdzie kosmita?

- Nie wiem - wzruszyłem ramionami, rozglądając się jeszcze raz po pokoju.- Dopiero co wstałem.

- Ale-

- Nie!- zawołałem, widząc wyraz jego twarzy.- Nic nie robiliśmy.

- I dobrze. A gdzie ten drugi?

- Kto?

- Od Jimina.

- Yoongi?- podrapałem się po głowie.- Został przekonany i nocuje u Jimina.

- I coś ten teges?- uśmiechnął się.

- Nie wiem, nie chcę o tym myśleć - moje oczy rozszerzyły się na ułamek sekundy.- Ale chyba nie.

- Jestem prawie pewien, że Jimin zrobił te ciasteczka z GHB i doprawił orzechami.

- Hoseok hyung...

- Żartuję .- dał mi kuksańca w bok.- Ale leci na niego.

- Jak pszczoła do miodu.

- Jak ty do Taehyunga - szepnął mi na ucho, a ja uderzyłem go lekko w ramię. Bardzo lekko, bo w końcu jest starszy.- Ale pamiętaj. Mamy umowę.

- Oczywiście - skinąłem głową z małym uśmiechem.

- Co tu się dzieje?

Odwróciliśmy się w kierunku korytarza, w którym stał Taehyung. Miał na sobie jeszcze swoją kurtkę i buty, a na twarzy widocznie wymalowane niezadowolenie. Zerknąłem ukradkiem na Hoseoka. Uśmiechał się szeroko do Kima, który jakoś nie popierał jego optymizmu.

- Tae!- zawołał starszy, podchodząc do brązowowłosego. Przytulił go lekko z cichym uśmiechem, ale mi nie było do śmiechu. Nie kiedy Taehyung patrzył na mnie, jakby chciał mnie co najmniej zabić.- Przyjechałem do ciebie z Chicago!

- Widzę - uniósł brwi, kiedy jego kuzyn się od niego odsunął.- Znacie się?

- Poznałem go już - podszedł do mnie i pociągnął za moje już zaróżowione policzki, patrząc mi prosto w twarz. Wiedziałem, co chciał zrobić. Chciał upewnić się, czy Tae jest zazdrosny.- Jest rozkoszny.

- Yhm.

- Może hyung zostanie na chwilę?- zaproponowałem, lekko speszony.- Zrobię nam herbatę.

- Z przyjemnością - Hobi uścisnął mnie lekko.

- Nie sądzę - odpowiedział w tym samym czasie Taehyung.

W pokoju zapanowała cisza, podczas której Hobi i Tae walczyli na spojrzenia, a ja wędrowałem swoimi oczami to na jednego, to na drugiego. Zacięcie, niechęć, optymizm i złość. Dwoje różnych ludzi. Plus ja.

- Jeśli Kookie chce, żebym został, to zostanę.

- Ale ja jestem gospodarzem tutaj i będę decydował, czy masz zostać czy nie. 

- Ach, okej. Trzeba było tak do razu - Hobi spojrzał na mnie, obejmując mnie ramieniem.- To może pójdziemy do kina, Jungkookie?

- Um...

- Jesteśmy zajęci - Tae podszedł do nas w ekspresowym tempie i zrzucił rękę czerwonowłosego z mojego barku.

- Zajęci? Dopiero co wróciłeś.

- Właśnie - uśmiechnął się sztywno.- Dopiero co wróciłem, a Hoshi jest moim gościem, a nie twoim.

- Doooobra. A ja to co?- zapytał ze śmiechem Jung.- Przyjechałem z Chicago, helloł?!

- Mam to w dupie, helloł. Mogłeś uprzedzić, że przyjeżdżasz. Nie mam wolnych pokoi.

- Zatrzymuję się u Jimina.

- Chcę spędzić czas na razie tylko z Jungkookiem.

- W porządku - wzruszył ramionami, po czym uśmiechnął się do mnie szeroko, dając mi coś do rąk.- Zadzwoń do mnie - puścił mi oczko, a ja uśmiechnąłem się lekko, bo nieźle grał.- Pa, Taehyungie!- zawołał idąc do wyjścia.- Miło było cię widzieć!

Patrzyłem na drzwi, dopóki Jung za nimi nie zniknął. Cóż, plan Hoseoka co do wywołania zazdrości chyba działa. Przynajmniej na to wygląda. Teraz tylko pora zobaczyć, czy Tae zrozumiał coś z poprzedniego razu i wie, że musi uważać na to, co mówi.

Myślałem, że Taehyung coś powie, ale poczułem jedynie lekkie szarpnięcie w dłoni, a on sam poszedł do salonu, a potem otworzył drzwi na balkon. 

Zmarszczyłem brwi i nie miałem pojęcia po co tam poszedł. Może zapalić? 

Dopiero teraz zauważyłem, że nie miałem papierku z numerem telefonu Hoseoka.

Pobiegłem na balkon, ale było już za późno, bo mały papierek fruwał już w powietrzu. Nie minęło wiele czasu, a biały fragment już prawie zniknął mi z oczu. Nie zwracałem w ogóle uwagi na Kima. Wychyliłem się za barierki, by wypatrzeć karteczkę z numerem telefonu Junga. Szkoda, że Tae nie wiedział, że mam już jego kontakt zapisany w telefonie.

- Taehyung!- zawołałem, odwracając się do niego.- Czemu to zrobiłeś? Chciałem się z nim spotkać!- jęknąłem zawiedziony, a potem z bólu, bo starszy pchnął mnie na barierki, a sam nachylił się blisko do moich ust.

- Z nikim nie będziesz się spotykał - warknął.- Jesteś mój.

I chętnie nadal sprawiałbym, żeby hyung był zazdrosny. Było to warte, bo sposób w jaki teraz mnie pocałował był nieziemski.

Vante | Taekook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz