.
.
.
↬ Jungkook ↫
Nie kontrolowałem tego.
Zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem, kiedy do moich uszu doszedł dźwięk tłuczonego szkła. Kim nawet nie spojrzał na drobne kawałki, a prosto na mnie. W życiu nie widziałem go tak zaskoczonego. Nawet kiedy powiedziałem mu o tym, że jestem sierotą. Patrzył na mnie, jakbym właśnie opowiedział mu najstraszniejszą historię, która okazała się być prawdziwa.
Nie potrafiłem wytrzymać tego spojrzenia.
Odwróciłem się na pięcie, biegnąc w kierunku drzwi wyjściowych. Musiałem się wydostać stąd jak najszybciej. Wrócę tu prędzej czy później, ale potrzebowałem świeżego powietrza. Dzisiejszy dzień to było zdecydowanie za dużo.
Włożyłem na nogi pierwsze lepsze buty, a na ramiona zarzuciłem swoją spraną bluzę i wybiegłem z mieszkania, zatrzaskując drzwi. Nie wziąłem nawet telefonu. Szczerze to nie wiem co sobie w tamtym momencie myślałem. Byłem przerażony. Mogłem trzymać język za zębami i Taehyung o niczym by się nie dowiedział. Nie musiałbym się bać tego, co mi powie i zrobi.
Nie.
W sumie dobrze, że wie. Może teraz po części mnie zrozumie, dlaczego tak zareagowałem, a nie inaczej. W sumie to na co ja liczę? Przecież on nienawidzi takich ludzi jak ja.
Najwidoczniej nie było mi pisane mieć z nim jakikolwiek kontakt.
Zbiegałem już z kolejnej klatki schodowej, kiedy usłyszałem jak ktoś mnie woła, ale to zignorowałem. Pchnąłem drzwi wyjściowe i popędziłem przed siebie.
...
Rozpiąłem bluzę, po czym skupiłem się w mały kłębek. Uważnie zapiąłem suwak tak, by materiał objął zasięg moich kolan. Byłem zaskoczony, że bluza była na tyle duża, że otuliła całą moją sylwetkę. Nie musiałbym tego robić, gdybym wziął swoją kurtkę, ale nie miałem na to czasu.
Spojrzałem na potężny zegar na monitorze, który poinformował mnie o tym, że siedziałem na peronie już od czterech godzin, a pociąg do Busanu jest za godzinę. Tak, na peronie. To było jedyne miejsce jakie znałem w Incheon, plus było niecałą godzinę drogi od domu Taehyunga. Pobiegłem też właśnie tam, bo miałem tu było moje najlepsze wspomnienie z Kimem. Najbardziej pozytywne, prócz otwartej rozmowy między nami o mojej przeszłości u niego w mieszkaniu. Ale ono teraz źle mi się kojarzyło. Poza tym mogłem zobaczyć, o której godzinie odjeżdża mój pociąg.
Jęknąłem przeciągle, uderzając czołem w kolana. Stracić dziewictwo z blogerem z internetu, który nie ma do ciebie nawet szacunku. Cholera, jak ja musiałem się wtedy przed nim płaszczyć, żeby chciał uprawiać ze mną seks? Przecież on się mnie po prostu brzydził! Jest mi z tego powodu przykro. Nie moja wina, że urodziłem się gejem i że podobają mi się faceci. Czego od ode mnie oczekuje? On i wszyscy homofobi? Że założę rodzinę z żoną, której nawet bym nie kochał?
Obróciłem głowę w bok, pocierając prawym policzkiem o sweter i zamknąłem oczy. Gdybym miał chociaż telefon to zadzwoniłbym do Yoongiego hyunga. On zawsze wiedział co zrobić. Gdybym poprosił, przyjechałby po mnie prosto pod peron. Uśmiechnąłem się lekko, chowając jedną dłoń do kieszeni.
" Płakałem mocno, kuląc się na ziemi, ale nie rozumiałem, dlaczego nagle oni się odsunęli. Usłyszałem tylko odgłos tłuczonego szkła, kiedy butelka rozbiła się koło mojej głowy. Czułem metaliczny smak w ustach i czekałem na więcej ciosów ze zdwojoną siłą...
Ale one nie nadeszły. Było tylko echo kroków.
Otworzyłem powoli oczy, patrząc w górę i zobaczyłem czarnowłosego mężczyznę z poważnym, nieco znudzonym wyrazem twarzy. Kucał od razu naprzeciwko mnie, a na jego kłykciach widziałem zaschniętą krew. To był ich nowy kolega? Miał dokończyć ich robotę? Wyglądał na niebezpiecznego człowieka, zwłaszcza w skórzanej kurtce i czapce na głowie. Miałem wrażenie, że zaraz wyciągnie peta z kieszeni, podpali go i wypali mi nim oczy.
Tak myślałem, dopóki obcy nie uśmiechnął się.
- Cześć - miał głęboki, spokojny głos.- Jestem Yoongi hyung, a ty?
Zmarszczyłem brwi, ale grzecznie mu odpowiedziałem, nie chcąc być niemiłym.
- J-Jungkook.
- Nie zrobię ci krzywdy, Jungkook. Mam takie magiczne chusteczki, widzisz?- uniósł opakowanie chusteczek, które było granatowe w żółte gwiazdy.- Leczą rany i jak płaczesz to powodują, że się od razu uśmiechasz. Chcesz spróbować?
Pokiwałem głową, bo smak i zapach krwi raczej nie wpływały na mnie pozytywnie. Przybliżyłem się do niego nieco, a on widząc, że zyskał nieco zaufania z mojej strony, zaczął wycierać krew z mojego policzka i pękniętej wargi. Prawda była taka, że nie ufałem zbyt wielu osobom za tamtego czasu. Po prostu bałem się ludzi i kontaktu z nimi. Bałem się, że mnie skrzywdzą. Zostawią jak zbłąkanego kotka. Porzucą jak worek na śmieci.
- Gotowe - wyrzucił chusteczkę w rów.- Lepiej?
Pokiwałem głową, uśmiechając się lekko, bo tylko na tyle pozwalała mi pęknięta warga. Całe szczęście, że skończyło się na tym i na rozcięciu na poliku. Bałem się, że mnie zabiją. Nienawidzili mnie. Dlaczego? Bo byłem miły dla innych? Lepiej się uczyłem? Starałem się być porządny? Czemu?
- Widzisz ten znak?- spytał mężczyzna.
- Hm - wypatrzyłem wyblakły znak z nazwą ulicy.
- Jest tam budka z lodami - powiedział.- Nic bardziej nie pomaga na kłopoty niż coś słodkiego.
Wstał, podając mi dłoń, a ja od razu ją chwyciłem. Poszliśmy po smakołyki, a ja wspiąłem się na niski murek, by zrównać się z hyungiem. Wspominając to, mam ochotę się zaśmiać. Wtedy byłem niższy od Yoongiego, a teraz go przewyższam. Min śmieje się, że się starzeje, ale cieszy się, bo po tym widzi jak dorastam. Jest dumny, bo wie, że dobrze wychował swoje dziecko.
I tak też było. Przychodził, a za każdym razem szliśmy na obiad, lody, do kina. Za każdym razem witał się ze mną, zakładając czarną bejsbolówkę na moją głowę, a gdy się żegnaliśmy, kucał naprzeciwko mnie i z uśmiechem mówił tak dobrze znane mi przezwisko, którego nadal używa.
- Do środy, dzieciaku - poczochrał moje włosy.
I czekałem do każdej. Co tydzień. Aż pewnego dnia nie wychodziłem ośrodka z jego bejsbolówką na głowie.
Wychodziłem z jego czapką, swoją walizką i prowadzony przez niego na nową ścieżkę życia. Nigdy mu tego nie zapomnę.
Uratował mnie."
- Jungkook.
CZYTASZ
Vante | Taekook ✓
FanficO pewnym znanym blogerze, ukrywającym się pod pseudonimem Vante i jego najbardziej oddanemu fanowi, którego największym marzeniem było go poznać. Żadne z nich nie spodziewało się, że przez kilka kieliszków alkoholu w jedną z jesiennych nocy wydarzy...