Rozglądam się po lokalu, próbując dostrzec czy aby na pewno wszystko jest gotowe. Jutro czeka nas wielkie otwarcie, a ja z tego właśnie powodu od paru dni chodzę zdenerwowana. Zależy mi na dobrym starcie naszej kawiarni i jak najlepszym pierwszym wrażeniu gości. Andreas wiele zaryzykował wierząc, że mogę się spełnić jako jego przedstawiciel i naprawdę nie chce go zawieść. Po ocenieniu, że wszystko jest jak powinno, siadam przy jednym ze stolików i uśmiecham się pod nosem. To wszystko naprawdę się dzieje. Żałuje tylko, że Andiego nie będzie podczas pierwszego dnia działania tego miejsca, ale Mistrzostwa Świata są jednak ważniejsze.
— Malia, ktoś zostawił to dla Ciebie pod tylnymi drzwiami. — oznajmia David i wręcza mi kartkę.
— Uh, nie mów tylko że to kolejny upominek od tego wielbiciela. — wzdycham.
— Nie sądzę. — mówi spokojnie — Ta kartka leżała pod zdechłym ptakiem.
Mrugram kilkakrotnie oczami i mimowolnie przez szok upuszczam ją na stolik. Dopiero teraz zauważam, że znajdują się na niej ślady krwi. Przerażona przykładam rękę do ust, a mój strach zwiększa się, gdy czytam treść tego krótkiego listu.
"Malia, wracaj tam skąd pochodzisz albo możesz przypadkiem skończyć jak ten ptak. Tik tok, tik tok, tik tok."
Przez moje ciało przechodzą ciarki. Ściskam mocno kartkę i w nerwach wyrzucam do kosza, mając nadzieję że w ten sposób zapomnę o tym, że kiedykolwiek istniała. Przygryzam nerwowo wargę. Czuje ramiona Davida oplatające moją sylwetkę. Zamykam oczy i próbuje się uspokoić. Nigdy nie byłam osobą, która czegoś się boi, ale nigdy też mi nie grożono.
— Nie powinienem Ci tego pokazywać. — mówi mężczyzna gładząc mnie po plecach.
— Musiałam to zobaczyć. — mruczę — Dobrze, że nie pokazałeś mi tego ptaka, bo bym się tu chyba popłakała.
— Musisz iść z tym na policję. — oznajmia — Trochę dałem dupy, bo wyrzuciłem te biedne stworzenie, ale list powinien być dla nich wystarczającym dowodem.
Odsuwam się i biorę głęboki oddech. Groźby są karalne, ale nie chce iść z tym jeszcze na policję. Mam nadzieję, że to tylko jednorazowy wybryk. Jeżeli założę sprawę na policji to prawdopodobnie będzie się ciągnęła miesiącami. Zastanawia mnie tylko czy to ta sama osoba od tych miłosnych listów, bo jeżeli tak to raczej myliłam się w kwestii Klary. Nawet ona by nie była zdolna zabić zwierzęcia, żeby mi dogryźć.
— Nie chce. — kręce głową — Może to tylko żart.
— A co jeżeli nie? — mówi poważnie — Malia, ktoś Ci grozi, że Cie zabije.
— Po prostu... — przygryzam delikatnie wargę — Zapomnijmy o tym, okej?
— Okej. — oznajmia David, ale po jego minie man wrażenie, że wcale nie ma takiego zamiaru.
19:20
— Dziękuje Ci bardzo. — uśmiecham się lekko i przytulam Jeanette.
Wciąż jestem wstrząśnięta tą całą sytuacją i nie chciałam spać sama w mieszkaniu. Poprosiłam więc Jeanette o to czy nie mogę przez parę nocy przenocować u niej. Stephana też nie ma, więc kobieta ucieszyła się na tę propozycję.
— Do usług. — odwzajemnia mój uścisk — Ale powiesz mi w końcu skąd ta propozycja?
Początkowo nie chciałam jej powiedzieć o groźbach i zamierzałam wymyślić wymówkę o nudzie, ale koniec końców stwierdziłam, że jest moją przyjaciółką i zasługuje na prawdę. Siadamy na kanapie, a ja opowiadam jej o wszystkim, starając się nie pominąć żadnych ważnych szczegółów.
— Boże. — mruga oczami widocznie przestraszona — Przecież to sytuacja jak z jakiegoś filmu.
— Ja... Po prostu mam nadzieję, że to jednorazowe.
— A Andreas co na to? — pyta.
— Nie mówiłam mu. — oznajmiam — I ty też tego nie rób. Mistrzostwa Świata ma raz na dwa lata, nie chce żeby się dekoncentrował.
— Ale jego dziewczyna na codzień też nie dostaje gróźb, że ją zabiją. — krzyżuje ręce — Powinnaś mu powiedzieć.
— Powiem. Jak tylko wróci.
22:20
Kładę się do łóżka, zmęczona dzisiejszym dniem. Jutro wielkie otwarcie, ale nie potrafię się na nie cieszyć tak jak jeszcze parę godzin temu. Strasznie przytłacza mnie ta sytuacja, a mój humor jest okropny. Mam wrażenie, że jedyną rzeczą, która jest w stanie mi go poprawić jest zobaczenie Andreasa. Decyduje się więc zadzwonić do niego na wideorozmowie. Wiem że jeszcze nie śpi, bo nie wysyłał mi wiadomości na dobranoc. W końcu połączenie zostaje odebrane, ale nie widzę na ekranie swojego chłopaka. Zamiast tego pojawia się na nim jego uśmiechnięty najlepszy przyjaciel. Po chwili jego uśmiech zamienia się jednak w zdziwienie.
— Hej, co ty robisz w mojej sypialni? — pyta unosząc brwi.
Powstrzymuje się przed tym, żeby się nie roześmiać, bo jego mina wygląda naprawdę komicznie.
— Luty jest i zimno w nocy, więc stwierdziłam, że się poprzytulam do twojej dziewczyny. — żartuje.
— A gdzie ona teraz jest? — pyta — Chyba będę musiał sobie z nią porozmawiać.
— Kąpie się. Oj, ale nie zgrywaj zazdrośnika. — śmieje się — Nam nie przeszkadza jak w większości hoteli spicie z Andim na łóżku małżeńskim.
Stephan chce coś odpowiedzieć, ale przerywa mu dźwięk otwieranych drzwi. Domyślam się, że to Wellinger wrócił do pokoju, więc wzrokiem próbuje przekazać Leyhe, by oddał mu w końcu ten telefon.
— Proszę wyjść z mojej sypialni jeżeli chcesz z nim rozmawiać. — prycha — Ja nie wiem na jakie tory wasza rozmowa zejdzie.
Wywracam oczami na jego słowa. Decyduje się jednak wstać i iść do kuchni. Naszła mnie ochota na herbatę, a Jeanette powiedziała, żebym czuła się jak u siebie w domu więc sobie ją po prostu zrobię. W końcu to mój chłopak dostaje swój telefon do ręki, a ja mimowolnie uśmiecham się na jego widok.
— Hej. — stawiam telefon na mikrofalówce w kuchni, tak by mógł mnie widzieć podczas robienia herbaty — Gdzie się szlajasz? — pytam.
— Byłem u Polaków. Zostawiłem dzisiaj na skoczni swój kask, a Kamil go poznał i zabrał do hotelu dla mnie. — oznajmia — Ale o to samo mógłbym zapytać Ciebie. Czemu nie jesteś u nas w mieszkaniu? — pyta.
Czuje się źle z tym, że muszę go częściowo okłamać, ale robię to tylko dlatego, żeby się niepotrzebnie nie martwił. Przynajmniej mam taką nadzieję, że niepotrzebnie.
— Tęsknie za tobą i samotność zaczęła mi doskwierać. — robię smutną minę do ekranu jednocześnie nalewając herbatę do kubka — Więc zostanę u Jeanette dopóki nie wrócicie.
Chłopak uśmiecha się na te słowa. Może i tęsknota nie była głównym powodem dla którego tutaj jestem, ale to nie zmienia faktu, że rzeczywiście za nim tęsknie.
— Za cztery dni będę w domu. — Andreas siada na swoje łóżko — Wytrzymasz tyle.
— No jasne. Z Jeanette nie będę się nudzić. — mówię trochę głośniej usmiechając się glupio i mając nadzieje, że Stephan to usłyszy.
— Szłyszałem! — krzyczy Leyhe smiejąc się.
Rozmawiamy z Andreasem jeszcze przez ponad pół godziny. Ja w tym czasie wypijam drugi kubek herbaty, a Stephan zdąża wziąć prysznic. Ale przez te pół godziny zapominam o wszystkich problemach i o tym, że ktoś mi groził. Jedyne o czym potrafię myśleć to jak bardzo nie mogę się doczekać aż Andreas wróci do domu.
_______
chce wam tylko przypomnieć o istnieniu der lüge, jest tam już osiem rozdziałów i prawdopodobnie dzisiaj pojawi się kolejny
CZYTASZ
mitbewohner | a. wellinger
Fanfictionprzecież zamieszkanie z facetem w którym się kochasz to świetny pomysł, prawda? Druga część "die sorge", które możecie znaleźć na moim profilu.